Ta czarna lista śni im się po nocach. Efekty?
Dopalaczy w statystykach było mniej, ale problem nie zniknął.
O narkotykach i dopalaczach ostatnio trochę mniej się mówi. Jak zauważył radny Mariusz Paluch, przekaz medialny jest ostatnio trochę słabszy.
Pytał więc obecnego na sesji zastępcę komendanta powiatowego KPP w Chojnicach Tomasza Kąkolewskiego o młodzieżowe używki. Chciał wiedzieć, czy jest wzrost odnotowywanych przypadków.
Kąkolewski zaczął od tego, że ubiegłoroczne policyjne statystyki dotyczące dopalaczy faktycznie nie odzwierciedlają rzeczywistości. Tak się złożyło, że w Komendzie Powiatowej Policji w Chojnicach mieli kłopoty kadrowe w komórce dotyczącej nieletnich. Stąd zauważalny był spadek w zarejestrowanych zdarzeniach ich dotyczących. W rejestrze liczby poszybowały w dół. - Ale daleki byłbym od hurraoptymizmu - mówił Kąkolewski. - Trzeba pamiętać o tzw. czarnej liście przestępstw, których nie ujawniamy.
Krótko mówiąc, dopalacze czy narkotyki są, ale nie zawsze o nich wiadomo. Komendant mówił, że bywa, że sygnały o problemach w szkole policja dostaje nie od dyrekcji, a dopiero po czasie od rodziców. A walka z handlarzami dopalaczy jest nierówna, bo oni są zawsze o krok do przodu przed policją, a na pewno przed ustawodawcą. Zdarza się, że policja znajduje substancje potencjalnie psychoaktywne, ale ma związane ręce i nic nie może zrobić, bo nie są na liście niedozwolonych środków.
To rynek dynamiczny, dopala cze przywożone są z takich krajów, jak Holandia, Belgia, gdzie nie są zabronione prawem. Kąkolewski podkreślił, że czerskiej policji udało się trafić na ślad miejscowej grupy, która już była poważnie rozbudowana i zorganizowana, z podziałem ról. I w tym przypadku było tak, że część substancji, które przechwycili mundurowi, nie podlegała penalizacji. Po zbadaniu w laboratorium okazało się, że nie ma ich jeszcze na liście środków zabronionych.
W Czersku udało się nadepnąć na odcisk ...drugiej grupie. Ale komendant w tym przypadku wolał nie podawać żadnych szczegółów, ograniczył się tylko do informacji, że wkrótce z pewnością policja będzie mogła powiedzieć więcej. Sprawa jest jak na razie, jak się mówi w policyjnej nowomowie, rozwojowa, więc cicho sza.
Komendant odpowiedział też wiceprzewodniczącej rady Bożenie Stępień, czy w Konarzynach nie powinien powstać posterunek policji. Zwróciła uwagę, że to, że policjanci z Charzyków zajmują się też Konarzynami, nie jest dobrym rozwiązaniem.
Kąkolewski uznał, że teren gminy Konarzyny jest na tyle specyficzny, że nie wymaga stałej obecności policji. Wystarczą okazjonalne dyżury dzielnicowego w Urzędzie Gminy, co już się dzieje. - Po analizie stanu bezpieczeństwa uznaliśmy, że nie będziemy tworzyć odrębnego rewiru - mówił Kąkolewski.