Ta dobra imigracja [komentarz]
Stanisław pochodzi z centralnej Ukrainy. Od kilku miesięcy pracuje wraz ojcem w Polsce. Staś kładzie dachy, jego ojciec zajmuje się hydrauliką. Mieszkali w ładnym i zadbanym mieście, ale dłużej już się nie dało. Wynagrodzenia spadły do poziomu, poniżej którego trudno o normalną egzystencję. Wybór padł na Polskę, bo część przodków Stanisława miała tu swoje korzenie.
Żadnych półśrodków, chorej rozłąki, wielogodzinnych podróży. Chcą żyć w Polsce, kupić tu najskromniejszą chałupinkę i rozpocząć wszystko od nowa. Należą do 12 milionów ludzi (!), których w ciągu dwóch ostatnich dekad straciła Ukraina.
Narodowy Bank Polski przygotował raport na temat Ukraińców w Polsce. W kontekście tragicznych danych dotyczących zapaści demograficznej - to dla nas bardzo dobre informacje. Po pierwsze, fala imigrantów składa się z coraz młodszych osób. Statystyczny Ukrainiec przybywający do Polski ma ledwie 32 lata. Prawie 94 proc. to ludzie aktywni zawodowo. Z założenia nie chce pracować ledwie 1,2 proc. Aby lepiej zilustrować to zjawisko, dodajmy, że np. wśród wyjątkowo licznych pakistańskich imigrantów w Norwegii aktywnych zawodowo jest 48 proc., a w zasiedziałej społeczności tureckiej współczynnik ten jest niewiele większy. Imigracja ukraińska rozkłada się dość równomiernie w Polsce, a nowi mieszkańcy ze wschodu integrują się szybko i bezkonfliktowo.
Oczywiście, już słyszę głosy, że powinniśmy robić wszystko, aby ściągnąć polskich imigrantów z Wielkiej Brytanii i starą Polonię z Rosji. Próżna gadanina - Anglopolacy, którzy uwili gniazdka w Albionie, ani myślą o powrocie. Spośród rosyjskiej i kazachskiej Polonii kto chciał, jest już w Polsce. Jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, kryzys na Ukrainie jest dla Polski szansą. Szanujmy więc naszych nowych sąsiadów. Ci ludzie naprawdę ciężko pracują na polski paszport.