Ta płyta jest jak świadek. Dlatego wciąż przyciąga tłumy wiernych
2 kwietnia, za rok, minie 15 lat od śmierci Jana Pawła II. Przed Jego grobem w Bazylice św. Piotra wciąż ustawiają się kolejki. Tak samo jest w sanktuarium papieża Polaka w krakowskich Łagiewnikach. Do płyty z grobu Jana Pawła II z Grot Watykańskich, którą osiem lat temu przywieziono z Rzymu do Krakowa, trudno się dopchać. Wierni modlą się tam, zostawiając listy z prośbami i podziękowaniami. W archiwum sanktuarium jest już 600 tysięcy takich kartek. - Ta płyta pomaga ludziom nawiązać osobisty, serdeczny kontakt z Janem Pawłem II - mówi kard. Stanisław Dziwisz, dzięki któremu mamy w Krakowie tę niezwykłą relikwię.
Zmarł 2 kwietnia 2005 r. Sześć dni później - 8 kwietnia - odbył się jego pogrzeb. Papieża Polaka żegnały tłumy wiernych. W ceremonii w Watykanie uczestniczyło czterech królów, pięć królowych i ponad siedemdziesięciu prezydentów. Modlono się w kilku językach m.in. włoskim, polskim, niemieckim, a także suahili. Na krakowskich Błoniach, przy telebimach transmitujących uroczystość pogrzebową, zebrało się 800 tysięcy osób. Ponad 300 tysięcy uczestniczyło w mszy świętej odprawionej ma Jasnej Górze. W Japonii, w Katedrze Tokijskiej z udziałem następcy tronu, obecnie cesarza - księcia Naruhito. Uroczystości żałobne transmitowały wszystkie znane stacje telewizyjne i radiowe. Oglądali je m.in. mieszkańcy Izreala i Autonomii Palestyńskiej. Holandii i Białorusi. U naszych wschodnich sąsiadów pierwszy program telewizji w ostatniej chwili zmienił program i transmitował pierwszą godzinę uroczystości pogrzebowych.
Komentatorzy, przekazując szczegóły pogrzebu milionom ludzi na świecie, tak samo jak uczestnicy ceremonii, zamilkli na moment, widząc, jak wiatr przewraca strony księgi, ewangeliarza, leżącego na trumnie papieża. Wiatr rozwiewał też szaty biskupów stojących na szczycie schodów do Bazyliki św. Piotra. Jak mówili potem uczestnicy liturgii, „wokół ołtarza wiał Duch Święty”.
Prawie każdy z nas pamięta tę scenę. Nie każdy jednak wie, że ponoć w tym samym momencie, po drugiej stronie kuli ziemskiej wydarzyło się coś, co wiele osób uznało za nieprzypadkowe. Wydarzenie to opisano, a opis przesłano do biura postulatora procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Jana Pawła II - księdza Sławomira Odera. Z jego relacji wynika, że działo się to w stolicy Meksyku. Wierni mieli śledzić pogrzeb papieża na ekranach telebimów ustawionych w bazylice Matki Bożej z Guadalupe. Wcześniej ulicami miasta przeszła wielotysięczna procesja. Towarzyszył jej papamobil, w którym umieszczono fotel używany przez Jana Pawła II w czasie jednej z jego pielgrzymek do tego kraju. Kiedy fotel postawiono w drzwiach bazyliki, nagle, w tym samym momencie, w którym na placu św. Piotra powiał silny wiatr, na fotelu przysiadł gołąb. Z relacji nadesłanej do księdza Odera wynika, że na wielkim placu przed bazyliką w stolicy Meksyku, w tym momencie zaległa taka cisza, iż słychać było jak gołąb zatrzepotał skrzydłami.
Tłumy w Grotach
Jan Paweł II spoczął w podziemiach Bazyliki św. Piotra w Watykanie. W przewodnikach po Rzymie można przeczytać, że dopiero od 2005 r., czyli od śmierci polskiego papieża, podziemia bazyliki stały się jednym z najczęściej odwiedzanych przez wiernych i turystów miejsc w Watykanie. Rok po śmierci Jana Pawła II katolicka, międzynarodowa agencja Zenit podała, że hołd papieżowi Polakowi przy jego grobie oddaje codziennie 12 tysięcy osób. Tłum był tu tak wielki, że administracja bazyliki musiała wprowadzić zmiany w ruchu dla zwiedzających Groty Watykańskie.
Sześć lat później, 30 kwietnia 2011 r., tuż przed beatyfikacją papieża Polaka, trumnę z jego szczątkami wyjęto z grobu w Grotach Watykańskich. Ci, którzy przybyli na beatyfikację - spodziewano się 300 tysięcy wiernych, a zjechało ich prawie półtora miliona - mogli oddać hołd papieżowi Polakowi przy jego trumnie, wystawionej w Bazylice św. Piotra. To tam, w kaplicy Świętego Sebastiana, obok słynnej Piety Michała Anioła spoczęły na zawsze szczątki Jana Pawła II.
Kaplica św. Sebastiana już dziś jest wielką atrakcją turystyczną. Pomimo tego, że trumna ze szczątkami polskiego papieża została umieszczona za marmurową płytą i nie jest widoczna dla zwiedzających. Niektórzy są tym faktem zawiedzeni. Bo wcześniej, w kaplicy św. Sebastiana spoczywały szczątki bł. Innocentego XI. Zmarłego w 1689 r. papieża - w czerwonym ornacie i srebrnej masce na twarzy - można było zobaczyć za szybą, pod ołtarzem. Sądzono, że w ten sam sposób zostanie pochowany Jan Paweł II. Był taki pomysł. Po beatyfikacji papieża Polaka na jego twarz miała zostać nałożona woskowa maska, a szczątki w liturgicznych szatach miały spocząć w przeszklonym sarkofagu. Jednak wzięto pod uwagę fakt, iż Jan Paweł II - wielokrotnie podkreślał to kard. Stanisław Dziwisz - pragnął być pochowany w ziemi, bez sarkofagu.
Szczególna relikwia
Zawiedzeni byli także krakowianie. Bo - mówiono o tym od dawna - wielu sądziło, że w Krakowie, w katedrze wawelskiej, spocznie serce Jana Pawła II. Spekulacje na ten temat zaczęły się już w 2002 r. Przy okazji ostatniej, jak się okazało, pielgrzymki do Ojczyzny. Papież był już bardzo osłabiony i cierpiący. Gorącym orędownikiem powrotu papieskiego serca na Wawel był nieżyjący dziś ks. infułat Janusz Bielański, wówczas gospodarz katedry wawelskiej. Przypominając, że jedynym, jakie spoczywa na Wawelu, jest serce XIX-wiecznej pisarki, zmarłej w Paryżu Marii z Tańskich Hoffmanowej, która dużo i ciepło pisała o Krakowie i Wawelu. Jej życzeniem było, żeby serce wróciło do Krakowa. I tak się stało. Przeciwnikiem pomysłu złożenia serca papieża w katedrze był m.in. też już nieżyjący bp Tadeusz Pieronek. „Na pewno do Krakowa trafią jakieś relikwie pierwszego stopnia, czyli fragmenty ciała. Czy będzie to serce? Zależy, czy pojawi się odpowiednia inicjatywa” - tak mówił w rozmowie z reporterką „Dziennika Polskiego” bp Pieronek.
Ostatecznie do Krakowa, do sanktuarium św. Jana Pawła II na tzw. Białych Morzach trafiła inna, szczególna relikwia - ampułka z krwią papieża. Umieszczono ją w relikwiarzu w kształcie monstrancji na przywiezionej z Rzymu marmurowej płycie z papieskiego grobu w Grotach Watykańskich. - Z tą płytą były pewne problemy - przyznaje kard. Stanisław Dziwisz, wieloletni sekretarz Karola Wojtyły i później Jana Pawła II. - Bo ona, ta płyta, przez to, że kryła trumnę z ciałem Jana Pawła II stałą specjalną relikwią. Uświęconą modlitwami i pocałunkami tysięcy ludzi, którzy przychodzili do Grot Watykańskich. Bardzo życzliwie potraktował nasz pomysł przeniesienia jej do Krakowa archiprezbiter Bazyliki św. Piotra - kard. Angelo Comastri. Najpierw jednak zaproponował, żebyśmy przecięli płytę na pół, wzdłuż. „Połowę sobie zabierzecie, a połowa tu zostanie” - powiedział. Potem jednak zmienił zdanie. „Nie, damy wam wszystko” - zdecydował a my przyjęliśmy ten dar z wdzięcznością. Bo ta płyta to jest świadek. Świadek miejsca spoczynku Jana Pawła II. Będąc w sanktuarium na Białych Morzach, widzę, że przy tej płycie ciągle gromadzą się i modlą ludzie. Tak sobie myślę, że ta płyta pomaga im nawiązać bardziej osobisty, serdeczny kontakt z papieżem - wyraża swoją opinię kard. Dziwisz.
Płytę umieszczono w kaplicy, przypominającej wawelską kryptę św. Leonarda. Tę, gdzie 1 listopada 1946 r. Karol Wojtyła odprawiał swoją mszę prymicyjną. - To było dla nas wielkie wydarzenie - wspomina ks. prałat Jan Kabziński, pierwszy kustosz papieskiego sanktuarium. - Otrzymaliśmy pamiątkę ważnego wydarzenia - śmierci i beatyfikacji naszego papieża. W mentalności Polaków groby są bardzo ważne, modlimy się przy nich, szanujemy je. To będzie pusty grób - pamiątka tego, że Jan Paweł II odszedł do domu Ojca i tam się za nas modli - dodaje duchowny.
Początkowo mówiło się, iż w krakowskim Centrum Jana Pawła II na terenie, którego znajduje się papieskie sanktuarium, będzie też trumna, w której pierwotnie złożono ciało papieża. Zapadła jednak decyzja, że trumna nie będzie otwierana w czasie przenoszenia jej z Grot Watykańskich do Bazyliki św. Piotra. Zdecydowano też, że przed beatyfikacją nie dojdzie do dzielenia jego ciała na relikwie tzw. pierwszego stopnia. Najcenniejszą jest zatem krew w ampułce.
Krakowskie Getsemani
W kaplicy kapłańskiej papieskiego sanktuarium w Krakowie, przy płycie z grobu Jana Pawła II, codziennie gromadzą się tłumy. Często trudno tam wejść, bo każda grupa pielgrzymów, a przybywają tu ludzie z całego świata, chce uczestniczyć we mszy św., którą odprawiają przybyli z nimi duchowni. Wiele osób zostawia tu kartki z prośbami i podziękowaniami za doznane łaski. Jak mówi jeden z tamtejszych duchownych - ks. Ryszard Gacek - jest ich już w papieskim sanktuarium na Białych Morzach ponad 600 tysięcy! - To są prośby, które pokazują cierpienia ludzi i osamotnienie w różnych życiowych sytuacjach i problemach. To przypomina sytuację Pana Jezusa w ogrodzie oliwnym, w Getsemani, gdy w czasie dialogu ze swoim Ojcem wypowiedział słowa: „nie moja wola, ale Twoja niech się stanie” - mówi duszpasterz. Ta sytuacja zainspirowała pracujących tam księży do stworzenia na terenie Centrum „Nie lękajcie się” ogrodu Getsemani, w którym będą sadzone drzewka oliwne, a 16 dnia każdego miesiąca odprawione zostanie specjalne nabożeństwo. - Chcemy tu, w papieskim sanktuarium, uczyć autentycznej modlitwy - prośby, która zawsze kończy się słowami Jezusa z ogrodu Getsemani - kontynuuje ks. Gacek. Poświęcone listki drzewa oliwnego z papieskiego sanktuarium będą mogli zabrać ze sobą wierni. Jak tłumaczą pracujący tam księża, ten listek ma pomóc w uświadomieniu sobie tego, jaka powinna być modlitwa chrześcijanina. - Ufna, wytrwała, otwarta na Boże działanie - wyliczają.
Ksiądz Ryszard Gacek dodaje, że „taką otwartością na wolę Bożą w papieskim sanktuarium wyproszono wiele łask”. - Najczęściej są to cudowne poczęcia dzieci albo uzdrowienia z różnych chorób - wyjaśnia duchowny, przypominając, że drzewo oliwne „doskonale wyraża charakter łask wypraszanych przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II”, ponieważ oliwka jest symbolem „szczególnego błogosławieństwa, życia i płodności”. Kard. Stanisław Dziwisz ma wiele dowodów na to, że papież Polak „wypraszał za życia i nadal wyprasza wiele łask”. - Wciąż otrzymujemy wiele listów z prośbą o modlitwę, ale są też listy z podziękowaniami za uzdrowienia, dar potomstwa, nawrócenia. Za życia Jana Pawła II się o tym nie mówiło. On sam podkreślał, że cuda czyni Pan Bóg, a nie człowiek. Cieszę się, że pielgrzymowanie do Niego się nie skończyło, że ciągle trwa. Nieraz patrzyłem na małe dzieci, które przechodziły przed grobem Jana Pawła II w Grotach Watykańskich, a potem w Bazylice św. Piotra i mówiły: „ciao Papa”. Tak jak do człowieka żywego. I ten stosunek bliskości do Niego pozostał - podsumowuje kard. Stanisław Dziwisz.