Tadeusz Jędrzejczyk: Nikt by nie zauważył likwidacji NFZ
- Ani pacjenci, ani pracownicy ochrony zdrowia zmiany by nie zauważyliby - mówi o pomyśle likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia dr Tadeusz Jędrzejczyk, były prezes NFZ. - Okazało się, że zadania, które realizuje fundusz, i tak ktoś będzie musiał wykonywać. Po drugie, jest to instytucja działająca sprawnie.
Podczas ostatniego Kongresu Programowego PiS prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że likwidacja NFZ to „sprawa na następną kadencję”. Dlaczego PiS wycofuje się z jednego z głównych punktów programu wyborczego?
Hasłowo likwidacja funduszu, będącego instytucjonalnym uosobieniem niedostatków w zakresie dostępu do opieki zdrowotnej i jej jakości, brzmiała atrakcyjnie. Wydawało się, że skoro NFZ działa nie najlepiej, to dobrym posunięciem będzie jego zniesienie. Podobnie było wcześniej z Kasami Chorych. Przy przejściu od słów do czynów okazało się, że zadania, które realizuje fundusz, i tak ktoś będzie musiał wykonywać. Po drugie, jest to instytucja działająca sprawnie, która wydaje zaledwie 0,9 proc. budżetu na cele administracyjne i w porównaniu z innymi instytucjami na świecie i w Polsce jest efektywna i tania w utrzymaniu. Okazałoby się więc, że powołujemy inną agencję, która tak naprawdę będzie robić to samo. Dodatkowym argumentem za pozostawieniem NFZ było także wycofanie się z reformy danin od dochodów osobistych [połączenia PIT, ZUS i składek na NFZ w jedną daninę - przyp. red.].
Czyli tak naprawdę nic by się nie zmieniło?
Tak jest, ani pacjenci, ani pracownicy ochrony zdrowia zmiany by nie zauważyliby. Ponadto trzeba pamiętać, że proces odbierania kompetencji zaczął się jeszcze od czasów Kas Chorych. Wprowadzono łącznie kilkadziesiąt regulacji w systemie ochrony zdrowia, które przekazywały kompetencje ministrowi, nie zmniejszając zadań funduszu. To minister zdrowia podejmował decyzje, które od strony finansowej realizował płatnik.
A minister mógłby ukryć się przed konsekwencjami, wskazując na odpowiedzialność NFZ?
To działało tylko do pewnego stopnia. Gdyby było u nas tak jak w Niemczech, gdzie płatnik jest samorządną, niezależną instytucją, pacjenci wpływają na kasy chorych, a rząd jest tylko regulatorem, można by zrzucać odpowiedzialność na fundusz. W momencie gdy powstawał NFZ, przesądzono, że najważniejsze decyzje są po stronie rządu.
Pomysł likwidacji NFZ przenosi jeszcze większą odpowiedzialność na rząd. To dobry kierunek?
Osobiście jestem zwolennikiem subsydiarności, czyli rozwiązywania problemów najniżej, jak to można. Przeregulowanie nie sprzyja transparentności systemu. Mamy za dużo przepisów, najwięcej w Europie, rozbudowujących i szczegółowo opisujących prawa pacjenta. Mimo tego pacjenci nadal nie są najszczęśliwsi. Co nam po martwym prawie?
Mamy za dużo przepisów, najwięcej w Europie, rozbudowujących i szczegółowo opisujących prawa pacjenta. Mimo tego pacjenci nadal nie są najszczęśliwsi. Co nam po martwym prawie?
Nikt z niego nie korzysta?
Od czasu do czasu są one wykorzystywane, ale egzekucja praw pacjenta wymaga przedarcia się przez wszystkie te przepisy. Paradoksalnie mniej regulacji sprawiłoby, że łatwiej byłoby pacjentom korzystać z prawa.
Czy jest szansa na przetrwanie Narodowego Funduszu Zdrowia?
To nie jest pierwsza próba likwidacji NFZ. Już w 2007 r. Donald Tusk w expose zapowiadał ten krok i w 2015 r., gdy nowa koalicja przejmowała władzę, fundusz nadal istniał. Nie można wykluczyć takiego scenariusza.
Jaki scenariusz byłby najkorzystniejszy dla pacjentów?
Generalnie te państwa, które usamorządawiają system, cedując kompetencje na niższe poziomy decyzyjne, radzą sobie lepiej. W ochronie zdrowia centralizacja raczej nie przynosi dobrych rezultatów. Proszę porównać zbiurokratyzowany system angielski, borykający się z olbrzymimi problemami, z rozwiązaniami wprowadzonymi w Szkocji. Tam zintegrowano mocno opiekę zdrowotną z pomocą społeczną, rozbudowano program wolontariatu, wprowadzono efektywnie rozwiązania innowacyjne, między innymi z zakresu e-zdrowia. Takich pozytywnych przykładów jest w Europie o wiele więcej.
Uważam, że wprowadzenie reformy strukturalnej jest konieczne.
Największym problemem dla Polski są jednak zbyt niskie nakłady na opiekę zdrowotną.
Obydwa warunki - zwiększenie nakładów i ich odpowiednie wykorzystanie - są konieczne. Wydatki na ochronę zdrowia w Polsce nieco rosną, ale sytuację nadal udaje się poprawiać metodą: dwa kroki w przód, jeden wstecz. Dlatego uważam, że wprowadzenie reformy strukturalnej jest konieczne.