Trwa proces związany ze śmiertelnym pobiciem mężczyzny z okolicach ul. 22 Lipca w Kożuchowie. Oskarżonym jest młody chłopak.
Przypomnijmy: do zdarzenia doszło w sierpniu ubiegłego roku. Radek i Jacek pili alkohol. Koło sklepu w rejonie torowiska spotkali Tadeusza i Baśkę. Tadek zbierał puszki, dorabiał gdzie mógł. Baśka to bezdomna kobieta, jej życiem od lat rządzi nalewka. Od kilku lat była przy Tadku, który w rzeczywistości był jej podporą. Dbał o nią, zapewniała dach nad głową. Baśka to jednak wykorzystywała i cały czas piła.
Cała czwórka poszła na tory i tam razem pili alkohol. Kiedy go zabrakło Radek pojechał skuterem do sklepu po wódkę. Po powrocie zarzucił Tadkowi, że ten ukradł mu portfel. Kradzież miała być pretekstem do ataku na mężczyznę. - Chciałem dać mu nauczkę za kradzież portfela – mówił już później, przed sądem, Radek. Bił brutalnie, za krzakami kopał go, uderzał także kijem. W tym czasie Jacek i Baśka siedzieli przy torowisku. Według ustaleń śledczych, Jacek miał trzymać Baśkę tak, aby ta nie pomogła bitemu partnerowi. Jak mówił później sam Radek, mężczyzna żył, kiedy ten odchodził. Skatowany Tadeusz został znaleziony przy torowisku na drugi dzień. Mężczyzna miał duże obrażenia. Kat zadawał ciosy rękoma, nogami i kijem w głowę. Tadek trafił do nowosolskiego szpitala. Tam mimo wysiłków lekarzy zmarł. A portfel znalazł się... w schowku skutera.
Chciałem dać mu nauczkę za kradzież portfela
Obydwaj mężczyźni zostali szybko zatrzymani. Ruszyło śledztwo. Radkowi prokurator postawił zarzut śmiertelnego pobicia Tadeusza. Młody mężczyzna został aresztowany i trafił do celi. Jacek odpowiada z kolei z wolnej stopy za nie udzielenie pomocy pobitemu i uniemożliwienie udzielenia mu pomocy przez Barbarę. Odmówił składnia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Nie przyznał się też do zarzucanego mu czynu. We wcześniejszych zeznaniach obciąża Radka. Mówi, że to agresywna osoba, która szukała motywu do pobicia Tadeusza.
We wtorek, 26 lipca, sąd przesłuchał biegłą z dziedziny medycyny. Dość szczegółowo opowiadała o obrażeniach skatowanego Tadeusza. Sąd chciał wychwycić te urazy, które okazały się śmiertelne. – Miał liczne złamania żeber z dwóch stron i pęknięcia w okolicy mostka – mówiła biegła. Z tego powodu skatowany Tadeusz wręcz dusił się. Kobieta wskazała również na obrażenia głowy. Sąd pytał czym mogły być zadawane ciosy. Sędzia Jędrzej Witkoś pokazał kij, który jest dowodem w spawie. To nim był okładany Tadeusz. Zdaniem biegłej, Tadeusz był nie tylko uderzany kijem, ale również skopany. Sprawca był brutalny. Musiał wpaść w szał, bo ciosy były silne.
Miał liczne złamania żeber z dwóch stron i pęknięcia w okolicy mostka
Na sprawę kolejny raz nie stawił się jeden ze świadków. Ewidentnie unika obecności w sądzie, za co został ukarany grzywną. Obrona jednego z oskarżonych tym razem zrezygnowała z wzywania świadka.
We wtorek sąd zadecydował również, że przesłucha kolejnych biegłych, tym razem z dziedziny psychiatrii. Zadecydował też o przedłużeniu aresztu dla oskarżonego Radosława.
Młody mężczyzna miał wcześniej pewne plany, chciał otworzyć własny biznes. Dostał nawet na to dotację, ale nie dał rady jej wykorzystać. Od miesięcy znajduje się w celi.
Skatowany Tadeusz pił, ale był lubiany w okolicy. Uczynny i spokojny mężczyzna. Odwiedzał matkę, pomagał jej w pracach domowych. – Żył tak jak chciał, tak wybrał. Nikomu nie wadził. To był dobry człowiek i mój syn, którego już nie mam – mówi matka Tadeusza.
Bezdomna kobieta miała problem z dotarciem do sądu. Nie miała na bilet. Kiedy w końcu dotarła do sądu, jej przesłuchanie nie było proste. Nie rozumiała wielu zadawanych jej pytań.