Wołkowysk Centralny był miejscowością przytuloną do wielkiego węzła kolejowego. Dwa razy dziennie przemykał tędy pociąg międzynarodowy. Dyżurnym ruchu był ojciec Anastazji Sokalskiej, która dziś mieszka w Zielonej Górze.
Antoni Skrendo dzieciństwo spędził nad Niemnem, do pierwszej komunii przystąpił w Lubczy, a jako 19-latek usłyszał wyrok: dziesięć lat więzienia za zdradę ojczyzny...
- 11 lipca 1943 roku nastąpiło apogeum mordów ukraińskich nacjonalistów na Polakach. Tak, rzeź to najodpowiedniejsze określenie tego, co się stało - mówi Włodzimierz Bogucki, szef Lubuskiej Rodziny Katyńskiej, uczestnik tamtych tragicznych wydarzeń.
- To była piękna kraina na zboczu zalesionych gór... Dla Heleny Kowalskiej z Brożka w gminie Brody jej Kresy to Nadziejów, Rachiń i Dolina. To ostatnie miasteczko stanowiło pępek jej kresowego świata.
- I dlatego dziś wszystkim powtarzam, że w Zielonej Górze możemy śmiało mówić, że na naszych winnych wzgórzach spotkały się dwie tradycje winiarskie - ta miejscowa, poniemiecka i polska, kresowa - tłumaczy Przemysław Karwowski.
- Historię rodziców znam tylko z wyrywkowych ich wspomnień. Nie chcieli o tym mówić. Były to dla nich przykre i bolesne wspomnienia - opowiada Teresa Gładysz z Zielonej Góry, która dzieciństwo spędziła w Nowogródku i Nieświeżu.
Do szkoły? Jak? Goła, bosa? Nikt nie dopilnował. Kto się zlitował, że dziecko bose, nagie? Tego nie było, kochasiu! – wspomina pani Bronisława, która do Kozowa pod Gubinem przyjechała z Bukowiny, z miejscowości...
Do Rumunii w pierwszych tygodniach wojny przedostało się około 50 tysięcy żołnierzy, w tym ponad 3.600 generałów i oficerów. Wielka była wówczas pomoc bukowińskich Polaków.
Jak bombardowali, to byłem w kotłowni. Ja siedział i soczewicę jadł. Może łyżkę, dwie ja wziął i coś szum się zrobił - opowiada Antoni Kołłątaj z Drzonowa, który pochodzi z Rychcic pod Drohobyczem.
- Wiera wybłagała jakiegoś wysoko postawionego Niemca żeby nas nie zabijali. Już były kopane rowy na nasze ciała – to fragment historii naszej Czytelniczki.
Tam narodził się nasz tradycyjny strój, przyszli na świat nasi wielcy romantycy i bez Dzikich Pól nie byłoby sienkiewiczowskiej Trylogii. Stamtąd wywodzili się nasi najwięksi wodzowie i bohaterowie.
Zanim ojciec trafił do obozu w Starobielsku, zdążył jeszcze spotkać się z najbliższymi. – Bardzo się cieszył, a na pożegnanie powiedział do mnie: „Opiekuj się mamą”. Wtedy widziałem go ostatni raz – mówi pan Roman.
Odwracam głowę: w naszą stronę biegną szare sylwetki – jest ich wiele. Rozdzierający krzyk Mamy i niemal jednocześnie tuż za naszymi plecami ogłuszający huk karabinowego wystrzału...
Co drugą noc, na zmianę z moim ojcem, brałem karabin na plecy i chodziłem na placówkę. Razem z innymi Polakami trzymaliśmy wartę, chroniąc się w ten sposób przed napadem band ukraińskich - wspomina Apolinary Kuliczkowski, Kresowiak z Jazłowca,...
Marii Szewczyk luty i marzec kojarzą się z dwoma wydarzeniami. Z jednej strony to wywiezienie na Syberię i koniec kresowego życiorysu. Z drugiej, 70 lat temu, przyjechała w Lubuskie szukać przyszłości.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.
Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.