Poleszucy mieszkający od wieków w okolicach Pińska długo czekali na pisarza, który oddałby im sprawiedliwość i wprowadził ich biografie na literackie salony, przykuł uwagę nie tylko czytelników, ale też pierwszorzędnych krytyków literackich.
Spośród ekspatriantów z Polesia szczególnie dwóch zapisało się wyraziście w historii Opola. Byli to świetni historycy, tworzący do niedawna koloryt naszego miasta.
Pisząc przed tygodniem o pińskich rodzinach, których potomkowie osiedli na Śląsku Opolskim – w Kietrzu i Jełowej, z powodów redakcyjnych musiałem przerwać opowieść o losach Katarzyny Nowotnej. Oto kontynuacja.
Z okruchów wspomnień, strzępów pamięci ostatnich mieszkańców staram się odtworzyć obraz życia codziennego polskiego Pińska. Zostały setki nieopisanych fotografii i niestety niewielu świadków i strażników pamięci o tym mieście.
W 1506 roku, za czasów króla Zygmunta Jagiellończyka osiadło w Pińsku 12 rodzin żydowskich. Stanowili w tym wówczas sporym mieście, liczącym 4 tysiące mieszkańców, nieliczną grupkę (ok. 0,3%).
W Drugiej Rzeczypospolitej Pińsk posiadał wyjątkowy wyróżnik. Był miastem portowym, w którym stacjonowała flotylla wojenna. Choć do Morza Bałtyckiego było stąd setki kilometrów, powstała tam bojowa flota rzeczna.
Jedną z najbarwniejszych postaci, której dzieciństwo upłynęło w Pińsku, jest Lew Rywin (rocznik 1945). Jego zadziwiająco szybka, błyskotliwa kariera w kinie światowym zakończyła się nagle upadkiem wręcz szokującym i to na oczach całej Polski.
Początki Pińska zanurzone są w mrokach domysłów. Nie wiadomo, gdzie prawda, gdzie legenda, gdzie fantazja.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.