Tajemnica muru berlińskiego. W tej polskiej wsi stoi kilkadziesiąt żelbetonowych płyt z NRD
30 lat temu wiertłem dentystycznym niszczył mur berliński. Na początku lat 90. mieszkańcy jednej z wiosek na Dolnym Śląsku myśleli, że będzie budował z nich luksusowy hotel. Ten nie powstał, bo był tylko plotką, za to w Polsce znajduje się dzisiaj największa na świecie - poza Berlinem - kolekcja muru.
Granica, która dzieli Berlin, jest najtrudniejsza do przekroczenia na naszej planecie
- nie ukrywał pułkownik Klaus Dieter Baumgarten, wiceminister obrony narodowej i szef oddziałów granicznych Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Komunistyczna propaganda ten symbol zimnej wojny nazywała "antyfaszystowskim wałem ochronnym".
Mur berliński powstał w 1961 roku. Od 1949 roku, gdy Niemcy zostały podzielone, każdego roku ze Wschodu emigrowało od 150 do 200 tysięcy młodych, wykształconych osób. Mur miał temu zapobiec. Przez 28 lat, 2 miesiące i 27 dni był realnym świadectwem konfliktu między Wschodem i Zachodem.
Do 1989 roku podczas prób ucieczki z NRD do Berlina Zachodniego zginęło prawie 100 osób. Granicę udało się szczęśliwie sforsować około 5 tysiącom osób.
A łatwo nie było. Mur berliński był długi na ponad 100 kilometrów, składał się z 45 tysięcy żelbetonowych płyt o wysokości 3,6 metra, zwieńczonych grzbietem uformowanym z betonowej rury. Pas przy murze, w niektórym miejscach szeroki na 100 metrów, nazywano strefą śmierci. Na śmiałków, którzy chcieli go pokonać, czekały 302 wieże strażnicze i co najmniej 11 przeszkód. Były to m.in. druty, których zahaczenie powodowało wystrzelenie rakiet świetlnych; pale zaporowe; rowy przeciwczołgowe; deski z gwoździami.
Zobacz zdjęcia muru, który stoi w Sosnówce - KLIKNIJ TUTAJ
Mur padł w nocy z 9 na 10 listopada 1989 roku. 10 listopada na miejscu był też Ludwik Wasecki, polski stomatolog od 1979 roku mieszkający w Berlinie Zachodnim. Dentysta dołączył do berlińczyków demontujących płyty. Mur po niecałych 30 latach przeszedł do historii. Większość zapory dzielącej Niemców przerobiono na 310 tysięcy ton żwiru do budowy dróg.
Część bloków, które nie zostały zniszczone, rząd NRD wystawił m.in. na aukcji w Monte Carlo. Udało się sprzedać wszystkie płyty, ale niektóre z nich nie zostały odebrane. Wtedy za symboliczną kwotę pozyskał je Wasecki. Łącznie w różnych miejscach udało mu się kupić prawie 40 segmentów.
Stomatolog przewiózł je do Sosnówki, niewielkiej wsi w województwie dolnośląskim, około 150 km od Poznania, blisko granicy z województwem wielkopolskim. Płyty z muru Wasecki ustawił w kształcie paraboli na łące pod lasem.
Dzięki niemu to właśnie w Polsce możemy teraz podziwiać największą na świecie prywatną kolekcję muru berlińskiego.