Tajemnica obrończa jest równa tajemnicy spowiedzi i nawet sąd nie może z niej zwolnić. Adwokaci są oburzeni działaniami służb u Giertycha
Nie ustają kontrowersje po próbie zatrzymania Romana Giertycha. Środowisko adwokatów jest oburzone postępowaniem śledczych w czasie przeszukania domu mecenasa. Wskazuje przy tym na groźny precedens i naruszenie prawa. - Tajemnica obrończa równa jest tajemnicy spowiedzi - mówi mec. Janusz Masiak z Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. - Kiedy przychodzi do mnie klient, który ma sprawę karną i np. przekazuje dokumenty do wykorzystania w obronie, to tych dokumentów nie mogę w inny sposób wykorzystać. Nawet sąd nie może mnie od tego zwolnić. Po poinformowaniu, że w lokalu znajdują się materiały objęte tajemnicą obrończą, funkcjonariusze nie mogą takich dokumentów czytać, nawet przeglądać – powinni je zostawić u adwokata. Jedynie, jeżeli mają jakieś wątpliwości, powinni je natychmiast przekazać do dyspozycji sądu - tak mówi przepis. To sąd decyduje, czy mogą być one wykorzystane w konkretnym postępowaniu.
Dorota Abramowicz: Czy zawód adwokata jest chroniony przez prawo?
Mec. Janusz Masiak: Adwokaci mają w ograniczonym zakresie tzw. immunitet. Jesteśmy chronieni w związku z tym, co robimy jako osoby świadczące pomoc prawną. Nie możemy oczywiście popełniać przestępstw, a immunitet głównie dotyczy wolności słowa. Broniąc lub reprezentując klienta możemy nie do końca zwracać uwagę na to, co mówimy.
A jak to jest z ochroną dokumentacji i tajemnic powierzanych adwokatom przez klientów?
W tym przypadku nie jest chroniony sam adwokat, ale właśnie tajemnica. Służy to nie adwokatowi, tylko klientowi – musi on być pewien, że to, co mówi adwokatowi, pozostanie pomiędzy nimi. Są dwa zakresy tej tajemnicy - adwokacka ogólna i obrończa. Mówiąc w skrócie - to, co powierzy mi klient pozostaje tajemnicą i nikt nie może mnie z tego zwolnić. Nawet sam klient, który powie: mecenasie, proszę złożyć zeznania, będzie to dla mnie korzystne.
Sąd też nie?
Musi wystąpić bardzo rzadka sytuacja, gdy nie ma innych środków, prócz zeznań adwokata, by pewne rzeczy ustalić. Od tego też się można odwołać. Z kolei tajemnica obrończa równa jest tajemnicy spowiedzi. Kiedy przychodzi do mnie klient, który ma sprawę karną i np. przekazuje dokumenty do wykorzystania w obronie, to tych dokumentów nie mogę w inny sposób wykorzystać. Nawet sąd nie może mnie od tego zwolnić.
Dzień przed planowanym zatrzymaniem Leszka Czarneckiego, którego adwokatem jest Roman Giertych, mieszkanie mecenasa zostało przeszukane przez CBA. Czy takie przeszukanie mogło obejmować także dokumentację związaną ze sprawami prowadzonymi przez adwokata?
Nie znalazłem nigdzie informacji na temat sensu i celu tego przeszukania. Celem przeszukania jest znalezienie dowodów w konkretnej sprawie. Nie wiem, czy mecenas Giertych siedem-dziesięć lat temu zachował się zgodnie czy niezgodnie z prawem, będzie to badane przez prokuraturę, być może przez sąd. Natomiast samo przeszukanie powinno wiązać się z tym konkretnym postępowaniem. Z mediów słyszymy, że funkcjonariusze zabrali dokumenty i zabezpieczyli telefony komórkowe, laptopy, nośniki danych. Pojawia się pytanie - czy ktoś, kto mógł zachować się źle przed dziesięcioma laty nadal posługuje się tym samym telefonem i komputerem? Kolejna sprawa związana jest z tajemnicą obrończą.
Co prawda trudno zaprzeczyć, że niekiedy samo przeszukanie domu i kancelarii adwokata może być niezbędne, jednak po poinformowaniu, że w lokalu znajdują się materiały objęte tajemnicą obrończą, funkcjonariusze nie mogą takich dokumentów czytać, nawet przeglądać – powinni je zostawić u adwokata. Jedynie, jeżeli mają jakieś wątpliwości, powinni je natychmiast przekazać do dyspozycji sądu - tak mówi przepis.
To sąd decyduje, czy mogą być one wykorzystane w konkretnym postępowaniu. Nasze wewnętrzne przepisy mówią, że adwokat, u którego dokonuje się przeszukania, powinien natychmiast zawiadomić Radę Adwokacką, by ktoś z naszego samorządu mógł uczestniczyć w tych czynnościach. Słyszeliśmy, że do domu pana Giertycha weszło kilkanaście osób. Nie da się chodzić za wszystkimi, wskazując, co jest objęte tajemnicą adwokacką.
Co można zrobić, jeśli, jak wskazuje mec. Jacek Dubois, funkcjonariusze zabrali z domu Giertycha dokumenty związane z tajemnicą obrończą?
Muszą one zostać przekazane jak najszybciej sądowi, który powinien oprzeć się na tym, co powie mec. Giertych. Dokumenty należy jak najszybciej zwrócić adwokatowi, by mógł bronić swoich klientów. Z doświadczenia wiemy, że w kancelariach trzymane są głównie dokumenty dotyczące najnowszych spraw. Stąd tak duże oburzenie środowiska adwokackiego, że pod pozorem oskarżenia o przestępstwo prokuratura próbuje mieć wgląd w sprawy obecnie prowadzone przez mec. Giertycha.
Prowadzone to za dużo powiedziane. Prokurator wydał zakaz wykonywania zawodu adwokata przez Romana Giertycha. Takiego zakazu nie wydaje sąd?
Jedynie decyzja o tymczasowym aresztowaniu jest w wyłącznej gestii sądu.
Zakaz wykonywania zawodu i obowiązek wpłaty poręczenia w wysokości 5 mln zł to są środki zapobiegawcze, które może zastosować prokurator. Mają one służyć temu, by postępowanie prokuratorskie prowadzono sprawnie, a mec. Giertych w tym nie przeszkadzał. Równocześnie jednak sąd nie nakazał aresztu dla innych podejrzanych w tej samej sprawie. Pojawiły się głosy osób związanych z władzą, że skandalem jest nie wsadzenie przestępców do więzienia. Osoby te zapominają, że środki zapobiegawcze nie są karą. To jest sposób, by nie przeszkadzać w toczącym się postępowaniu. To także oburza środowisko adwokackie. Nie wyobrażam sobie jak adwokat – wykonując zawód – może przeszkadzać w postępowaniu dotyczącym sprawy sprzed dekady?
Mec. Giertych ma na szczęście prawo odwołać się do sądu od decyzji prokuratora i z tego, co słyszymy, będzie takie zażalenie. Niestety, to trochę trwa.
A jeśli sąd zniesie środki zapobiegawcze zastosowane wobec Romana Giertycha, to czy prokurator też może się odwołać?
Decyzja sądu jest ostateczna.
To jeszcze na koniec trochę o pieniądzach. Mec. Giertych musi na razie zebrać 5 mln. złotych, dochodzą także informacje o obniżaniu pensji niepokornym sędziom. Okręgowa Rada Adwokacka w Gdańsku wydała ostatnio uchwałę w sprawie decyzji o ograniczeniu wynagrodzenia sędzi Beaty Morawiec. Twierdzicie, że samo uchylenie immunitetu nie powinno być odbierane jako szykana, ale już zabranie połowy pensji jest formą zastraszania i nękania.
Podobny środek zastosowano w sprawie sędziego Juszczyszyna. W przypadku sędziów nie jest to środek zapobiegawczy, ale tak naprawdę sankcja. Uważamy, że sankcja ekonomiczna jest najbardziej niebezpieczna. Obniżenie pensji sędziom jest natychmiastowe, samo poręczenie majątkowe może być lub nie być wpłacone przez mec. Giertycha...
Jak to może nie być wpłacone?
Nie ma bezpośrednich skutków niewpłacenia pieniędzy. Trzeba zadać pytanie, co stanie się, jeśli mec. Giertych ich nie wyłoży? Prokurator może oczywiście zwrócić się do sądu o zastosowanie aresztu, ale w sytuacji, gdy sąd nie zastosował aresztu wobec innych osób zatrzymanych w tej sprawie, decyzja sądu może być niekorzystna dla prokuratury. Nie istnieje też możliwość przymusowego wyegzekwowania 5 mln zł. Natomiast odnośnie do sędziów – przy obniżeniu wynagrodzenia sprawa jest zupełnie inna. Sędzia po prostu nie otrzymuje pieniędzy. To jest dużo bardziej dotkliwe. Uchwałę podjęliśmy, gdyż skandaliczne jest w ramach quasi kary stosowanie sankcji ekonomicznych. Oczywiście, jeśli sędzia Morawiec zostanie później uniewinniona, odzyska wszystkie pieniądze. Każdy sobie jednak zdaje sprawę, że czym innym jest otrzymywanie wynagrodzenia, a czym innym tylko jego połowy. Jesteśmy dalecy od szukania teorii spiskowych, ale nietrudno odnieść wrażenie, że głównym celem działań wobec sędziów wyrażających zaniepokojenie sytuacją sądownictwa jest efekt mrożący.