Tajne centrum dowodzenia w Toruniu w gruzach

Czytaj dalej
Fot. Szymon Spandowski
Szymon Spandowski

Tajne centrum dowodzenia w Toruniu w gruzach

Szymon Spandowski

Różne rzeczy były już w Toruniu burzone, ukrytego pod ziemią centrum dowodzenia jeszcze jednak między nimi nie było. Właściciel kupionej od miasta działki przy ul. Matejki rozbiera znajdujący się tam schron całkowicie legalnie. Wcześniej samowolnie wyciął tam drzewa.

Schron dowodzenia przy ulicy Matejki 47a powstał na początku lat 50. XX wieku. Jeszcze na początku tego roku jego wnętrza wyglądały, jakby czas się tam zatrzymał. Potężne drzwi, filtry powietrza, telefony...

Obiekt najpierw należał do wojska, później do miasta, które w lutym 2016 roku sprzedało go za 550 tys. zł osobie prywatnej. Do źle zabezpieczonego schronu weszli wandale. Społeczni opiekunowie zabytków alarmowali w tej sprawie różne służby dwa razy. Na nic się to zdało, schron właśnie znika.

Bez ochrony
- Budynek nie podlegał ochronie, nie znajdował się w Gminnej Ewidencji Zabytków - informuje Sławomir Szczerbiński z biura miejskiego konserwatora zabytków. - Jest zgoda na wyburzenie, powstanie tam budynek zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania.

W tamtych czasach we wszystkich zakładach pracy były obowiązkowe szkolenia na wypadek ataku bombką „A” .

Schron nie podlegał ochronie konserwatora, jego opinia była jednak konieczna przy wycince rosnących na działce drzew. Właściciel pozbył się zieleni bez konsultacji, sprawa trafiła do prokuratury, o czym swego czasu informowaliśmy.

Jak udało nam się dowiedzieć, winowajca warunkowo uniknął konsekwencji. Jeżeli jednak okaże się, że inwestycja prowadzona przez niego przy ul. Matejki ma charakter komercyjny, będzie musiał zapłacić odszkodowanie.

Jeszcze do niedawna w Toruniu znajdowały się 24 schrony przeciwlotnicze. Większość z nich powstała po wojnie, w czasach gdy cała Polska musiała walczyć o pokój. Obiekt przy ulicy Matejki 47a zbudowano w 1953 roku, miał niemal 200 metrów kwadratowych powierzchni.

Na wypadek "bombki"
- W dzieciństwie byłem tam trzy razy - wspomina Zygmunt Wiśniewski, którego ojciec był wojskowym i odpowiadał za szkolenia przeciwlotnicze. - Z tego co wiem, był to punkt dowodzenia. Miałem 6-7 lat, ojciec zabrał mnie tam, bo coś miał do załatwienia. Co widziałem? Były zainstalowane łącza - telefony i był faks tamtych czasów taki co robił dziurki w taśmie papierowej.

. Były tam organizowane szkolenia OPL, Obrony Przeciwlotniczej dla miasta Torunia. Te szkolenia w tym miejscu były dla wybranych. Myślę, że członków Rady Miasta. W tamtych czasach we wszystkich zakładach pracy były obowiązkowe szkolenia na wypadek ataku bombką ,„A” . Pokazywano z projektora filmy instruktażowe jak się zachować. Jak wszystkie takie budowle podlegały pod wojsko. Nie wiem czy Komendę Garnizonu w Toruniu, czy okręg.

Nasz Czytelnik miał sporo szczęścia. Pomimo tego, że wojsko organizowało tam ćwiczenia, ściągając sprzęt i włączając syreny, obiekt przez długie lata był pilnowany i otoczony tajemnicą. Między innymi dzięki temu jego wyposażenie zachowało się w tak dobrym stanie. Szkoda, że władzom miasta, które zdecydowały się schron sprzedać, nie przyszło do głowy, aby o ten sprzęt zadbać. Chętni na pewno by się znaleźli, a przy okazji do miejskiej kasy mogłoby wpaść kilka złotych. Centrale telefoniczne z lat 60. lub filtry powietrza i inne urządzenia mogłyby zresztą również przydać w przygotowywanym przez gospodarzy Torunia muzeum twierdzy.

Co pod Matejki 47a?
Wszystko się zmarnowało, a sam obiekt przy Matejki 47a przestał istnieć. Więcej szczęścia miał schron przeciwlotniczy znajdujący się przy ulicy Odrodzenia. Podobny do tego przy Matejki, trafił pod strzechę i zarząd sąsiadującego z nim Muzeum Etnograficznego. Zanim został w 2007 roku całkowicie zdemobilizowany, pełnił funkcję magazynu Obrony Cywilnej. Z jego oryginalnego wyposażenia zachowało się niewiele, wnętrza schronu przy ulicy Matejki prezentowały się pod tym względem znacznie ciekawiej.

Jak już wspominaliśmy, nowy budynek jaki stanie na działce przy ul. Matejki 47a będzie musiał spełniać wytyczne miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Plan przewiduje w tym miejscu zabudowę jednorodzinną, nawiązującą do willi z lat międzywojennych.

PLUS KOMENTARZ: Ryszard Warta

Właściwie wszystko jest de iure et lege - schron przy Matejki, o którego rozbiórce piszemy na stronach 1 i 3, nie był objęty ochroną konserwatorska, nowy właściciel mógł z nim zrobić, co chciał. I wybrał rozbiórkę. Afery nie ma, ale żal jest. Choćby z tego powodu, że miastu, które było poprzednim właścicielem tego miejsca, zabrakło pomysłu na ten obiekt. A pomysły mogą być różne. W krakowskiej Nowej Hucie na przykład w schronie pod byłym kinem Światowid czynna jest wystawa o schronach Nowej Huty. Można? A swoją drogą różne materialne pamiątki po niesławnej pamięci nieboszczce PRL giną systematycznie. Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że zniknąć może sprzedawany jeszcze w starych czasach chleb społemowski, nad ulicami Pstrowskiego i Armii Ludowej wisi miecz, ale nie Damoklesa, tylko dekomunizacji. Nawet wielkopłytowe blokowiska, dziś obłożone styropianem, pomalowane na pastelowo, z wiatrołapami, supermarketami i totalnie zawalone samochodami - mało już dziś przypominają czasy, w których powstawały.

Szymon Spandowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.