Pierwszy był bękartem, którego do chrztu trzymał kat. Drugi zbuntował się przeciw rodzinnej tradycji, by robić to, co kochał. Połączyła ich miłość do muzyki i ludzi. Tak powstała najpopularniejsza kolęda świata. Po raz pierwszy wykonano ją 199 lat temu w Oberndorfie, małej miejscowości w Austrii. Śpiewali Joseph Mohr, autor słów, i Franz Gruber, kompozytor
Miły chłopiec z loczkami na główce śpi w niebiańskim spokoju - Franz Xaver Gruber czytał powoli wiersz, który podał mu do ręki duchowny Mohr. Był niczym kołysanka; prosty, może trochę banalny. Taki jak słowa, które mówi się dziecku, kiedy nie może zasnąć. Być może wtedy pomyślał o swoim synku, który zmarł trzy lata wcześniej, w Boże Narodzenie, i poczuł bolesne ukłucie gdzieś w piersiach. Być może. Melodię sklecił naprędce, w kilka godzin, ale popłynęła z serca z taką siłą, jakby czekała na tę chwilę uwięziona od długich lat.
Była piękna, mroźna noc, kiedy po pasterce Gruber i Mohr zaśpiewali ją na dwa głosy. Intymnie, ale mocno, tak jakby chcieli zapewnić ludzi, że oto nadchodzi Miłosierdzie Boże, może lepsze czasy. Mohr akompaniował na gitarze. Nie dlatego, że organy w Oberndorfie były zepsute, jak mówi legenda. Że przegryzły je myszy albo inne złośliwe gryzonie. W małym austriackim kościele po prostu ich nie było. Najpopularniejsza kolęda świata została z rozmysłem napisana na gitarę. Może i był to instrument pasujący bardziej do głośnych szynków niż przed oblicze Nowo Narodzonego Jezusa, ale tak chcieli jej autorzy. Prości ludzie, których drogi tego roku nie skrzyżowały się przypadkowo.
Czytaj więcej:
- Jak powstała najpopularniejsza kolęda świata?
- Boże Narodzenie 1914 roku
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień