Tak walczy o byt gastronomia w Toruniu. Wspierajmy lokalsów!

Czytaj dalej
Fot. nadesłane
Małgorzata Oberlan

Tak walczy o byt gastronomia w Toruniu. Wspierajmy lokalsów!

Małgorzata Oberlan

Tylko dania na wynos lub z dowozem, ale za to z rabatami, nowymi wariantami, na zapas - restauratorzy w Toruniu stają na głowie, by przetrwać epidemię. - Wspierajmy się lokalnie - apeluje Filip Malinowski z Chwast Prast Vegetarian Bistro.

Bistro z wegetariańskim jedzeniem przy ul. Klonowica w Toruniu nie jest zwykłym biznesem. To przedsiębiorstwo ekonomii społecznej, prowadzone przez Fundację Zdrowego Życia. Zarabiać na siebie jednak musi. Niestety, pasja, nowe pomysły i praca od rana do wieczora dziś dochodów nie gwarantują.

Biorą tylko zupę, bo stracili pracę

- Szybko uruchomiliśmy opcję sprzedaży dań na wynos i z dowozem. Zginąć nie dają nam w Toruniu po pierwsze nasi stali klienci. Niestety, ich grono się wciąż kurczy. Coraz więcej osób przychodzi, zamawia np. tylko zupę i opowiada, że właśnie straciło pracę. Z drugiej strony jednak pojawili się u nas klienci zupełnie nowi. Nazwać ich można lokalnymi patriotami gastronomicznymi. To ci, którzy pieniądze mają i świadomie nimi teraz dysponują, zamawiając regularnie jedzenie w różnych toruńskich lokalach. Nie kryją, że chcą nas wspierać. Jesteśmy za to wdzięczni i apelujemy: wspierajmy się lokalnie! Pomagajmy sobie nawzajem, to przetrwamy - podkreśla Filip Malinowski prowadzący bistro, zarazem prezes Fundacji Zdrowego Życia.

Pomysłowość tego lokalu w okresie pandemii rośnie. Goście kuszeni są kolejnymi vege przysmakami (kapuśniak z wędzonym tofu bije rekordy popularności), mogą też zamawiać zupy w słoikach oraz specjalnie przygotowany na czas pandemii zakwas buraczany, świetny na odporność. Kto może, zamawia. - Jednak to wszystko, co sprzedajemy obecnie w Toruniu stanowi tylko 30 proc. naszych dochodów. 70 proc. pochodzi z Trójmiasta, gdzie ludzie mają więcej pieniędzy. Dwa razy w tygodniu wystawiamy się tam na Bazarze Natury, na którym kupuje m.in. pani prezydent Gdańska czy polarnik Marek Kamiński (wegetarianie). Wszystko natomiast, co obecnie udaje nam się zarobić, to jakieś 40 proc. dochodów z czasów sprzed epidemii - nie kryje Filip Malinowski.

Dobra pizza się obroni?

Ducha nie traci polsko-włoska para prowadząca lokal Osteria Di Bitondo przy Rynku Nowomiejskim. Przypomnijmy, że to pizzeria po "Kuchenny rewolucjach", o której Magda Gessler powiedziała krótko: ma najlepsza pizzę w Polsce.

Crisowi Bitondo nie jest łatwo, bo jako Włoch sercem i myślą w ojczyźnie, przy bliskich i przyjaciołach. A przecież ten kraj dotknięty został epidemią koronawirusa w sposób tragiczny. Mimo wszystko jednak Cris każdego dnia wstaje teraz rano do pracy zmobilizowany. Samodzielnie obsługuje piec z pizzą i jak zapewnia klientów na Facebooku, od zamówień i roboty wyrabia sobie jeszcze bardziej muskulaturę. Wraz ze swoją polską narzeczoną wierzą, że dobra pizza się obroni, choćby kolejny miesiąc miała być tylko na wynos i na dowóz.

Manty już do was jadą!

Władysław Bogoslawski, ukraiński kucharz z polskimi korzeniami, w marcu musiał przygotować swoją restaurację "Za Wisłą" w Kaszczorku do nowego życia. Zaczął znów karmić słynnymi już w mieście pierogami od 1 kwietnia. No, i zaczął znów zarabiać. Wraz z żoną Olgą codziennie staje na głowie, by manty na parze czy pielmieni tak samo dobre i gorące trafiały do klientów. Ruszyła opcja "na dowóz".

Tak samo o przetrwanie walczą inne lokale ze wschodnimi przysmakami, np. restauracja Baku z ul. Franiszkańskiej, tatarski bar Altyn Terek z ul. Małe Garbary czy tajsko-indyjski żar Tandoori działający przy tej samej ulicy. Ten ostatni lokal oferuje dziś klientom aż 30-procentowe rabaty. Zmienił kucharzy, ale zapewnia, że wciąż trzyma się wskazówek Magdy Gessler. Archiwalny odcinek "Kuchennych rewolucji" z udziałem tej małej restauracji powtarzany będzie w telewizji dziś (16 kwietnia), o godzinie 21.30. Może przyciągnie jeszcze trochę klientów...

Ciężko mają, ale pomagają

Walcząca o przetrwanie toruńska gastronomia wspiera innych. Kogo? Oczywiście, lekarzy, pielęgniarki, ratowników i szpitale! Karmi, dowozi posiłki, choć przecież sama potrzebuje wsparcia. To gesty ludzkiej solidarności, które zasługują na szacunek, ale mają też głębszy sens. Tylko wzajemna solidarność "ja tobie - ty mnie" może dziś pomóc w Toruniu.

Wszystkich pomagających medykom wymienić nie sposób, bo i nie wszyscy się z tym afiszują. Wspomnijmy jednak o restauracjach Azzuro, Bar Rabarbar, Restauracji 4 Pory Roku, "Dobrze Zjesz" (państwa Pawłowskich) czy Mc Donald's w Toruniu. Im szczególnie dziękuje szpital miejski w Toruniu.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.