Taka woda zdarza się raz na tysiąc lat. Czy na pewno?
Maksymalne notowane przed 1997 r. poziomy wody zostały na górnej Odrze przekroczone na odcinku o długości ponad 500 kilometrów. W Polsce w następstwie tej powodzi zginęło 56 osób, bez dachu nad głową zostało siedem tysięcy ludzi, a 40 tys. straciło dorobek życia...
Początek lipca 1997 roku. Niebo się zaciągnęło, pojawiły się ciemne chmury. I pa-dało… Ulewy sprawiły, że służby meteorologiczne zaczęły wysyłać pierwsze raporty o możliwości wystąpienia podtopień. Pierwsza fala opadów trwała od 3 do 10 lipca, druga - od 18 do 22 lipca. Lokalnie było to ponad 500 mm, czyli nawet cztery razy ponad średnią miesięczną. Początkowo, gdy telewizja pokazywała dramatyczne sceny z południe Polski, z Czech, Austrii i Niemiec, traktowaliśmy to jako jeszcze jedną relację z egzotycznej katastrofy. Gdy fale wezbraniowe płynęły do nas Bobrem, Kwisą, Nysą myśleliśmy, że to lokalne podtopienia… W kraju zginęło wtedy 56 osób, a straty wyceniono na 3,5 mld dolarów.
Więcej w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej (8 lipca) oraz w wydaniu plus.gazetalubuska.pl
Zobacz też: Reportaż DZ: Racibórz 20 lat po powodzi tysiąclecia