Takie piękne wieczory, a nad głowami bzyczą nam setki komarów
Jest ich więcej niż w poprzednich latach, bo maj był zimny i deszczowy. Modne niegdyś opryski parków czy skwerów w miastach, już są rzadkością. Jak przeżyć lato z komarami?
Inwazja komarów
Deszczowy maj i upalny czerwiec stanowiły idealne warunki i w czerwcu mamy inwazję komarów. Są tak dokuczliwe, że jeden z posłów PiS Michał Cieślak chciał wprowadzenia masowych oprysków z udziałem wojsk chemicznych. Komary utrudniają nam życie, ale w XIX w. regularnie przenosiły na terenie Polski malarię i wtedy były naprawdę groźne. Dopiero w 1968 r. nasz kraj uznano wolnym od tej choroby.
Są w parkach w Tychach, na Stawikach w Sosnowcu, w Katowicach, w Parku Śląskim. Nie dają posiedzieć wieczorem w ogródku i spacerować wieczorem z psem.
- Dzieci wyglądają, jakby miały ospę - pisze nasza Czytelniczka na Facebooku.
Plaga komarów dosięgnęła woj. śląskie. Jest ich o wiele więcej niż w ubiegłych latach. Ale to samo jest w całym kraju. Jak sobie z nimi radzić i czy są groźne? I dlaczego miasta już nie chwalą się opryskami? Szczegóły - w ramkach obok.
Samice komarów, bo to one kąsają i wypijają naszą krew, za jednym razem pobierają jej ok. 5 miligramów. Potrzebna jest im, by złożyć jaja. Komary są wśród najbardziej znienawidzonych owadów razem z kleszczami. Na Ziemi znalazły się wcześniej od człowieka, bo ponad 200 mln lat temu. Pamiętają Państwo scenę z kultowego filmu „Jurassic Park”, gdy naukowcom udało się odtworzy dinozaura... z krwi uwięzionego w bursztynie komara? Światowa Organizacja Zdrowia uznaje komary za najgroźniejszych zabójców. Na szczęście nie w naszej strefie klimatycznej. Tu nie przenoszą szeregu śmiertelnych chorób, jak malaria, żółta febra, denga, filariozy, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych (West Nile virus), gorączka doliny Rift. Ale malaria w Polsce już była - wywoływał ją gatunek Plasmodium vivax - i dopiero w 1968 roku nasz kraj uznano za wolny od tej śmiertelnej choroby.
- Chociaż malaria była, to nie znaczy, że nie wróci - ocenia dr Łukasz Depa z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŚ w Katowicach. - Na razie zimy wciąż nie są zbyt zimne, ale żyjemy w czasach zmieniającego się klimatu - dodaje naukowiec. Nie możemy wykluczyć, że coraz bardziej tropikalne lata nie będą sprzyjać powrotowi malarii. Gotowe do ich przenoszenia są widliszki, a coraz bliżej naszych granic zaczyna pojawiać się kleszcz tygrysi, przenoszący dengę.
Co możemy zrobić sami
Kiedy skończy się inwazja komarów
W Polsce żyje ok. 40 gatunków komarowatych, ale te najbardziej uciążliwe to komar brzęczący i widliszki. Miejscem namnażania się komarów jest stojąca woda. A po majowych ulewach ogromne rozlewiska wód rzecznych długo powoli opadały. Niestety, inwazja skończy się nieprędko. Komary, jeśli będzie na przemian ciepło i mokro, będą nam towarzyszyć do późnej jesieni - najpewniej do października. Jak się przed nimi bronić? Główny Instytut Sanitarny zaleca następujące metody ochrony przed komarami:
- unikanie przebywania na zewnątrz pomieszczeń w porach największej aktywności komarów (poranek i wieczór),
- stosowanie ubrań z długimi rękawami i nogawkami,
- stosowanie mechanicznych barier w oknach i drzwiach (siatki na owady lub moskitiery), które będą uniemożliwiać przedostawanie się owadów do domów przez otwarte okna i drzwi,
- stosowanie dostępnych w sklepach preparatów odstraszających komary. Środki te dostępne są w różnych postaciach. Ale, gdy już ich używamy, róbmy to z głową.
Odstraszając komary czy inne gryzące owady, nie zapominajmy o swoim zdrowiu! Produkty biobójcze, które kupujemy i którymi pryskamy ciało na spacerze, podczas grilla, na wakacjach, używane w nieprawidłowy sposób albo kupowane u nierzetelnych sprzedawców, mogą nie tylko zadziałać nieprawidłowo, ale także spowodować zagrożenie dla zdrowia. Kupując repelenty trzeba zwrócić uwagę, czy produkt jest przebadany, bezpieczny, jaka jest jego data ważności. Trzeba stosować go zgodnie z zaleceniami producenta. Najlepiej już w sklepie czy aptece przeanalizować jego skład, by stwierdzić, czy nie jesteśmy uczuleni na którąś z tworzących go substancji. Szczególnie powinniśmy uważać na małe dzieci (niektóre preparaty można stosować po 12. roku życia) i seniorów, często obciążonych wieloma chorobami. - Trzeba stosować preparaty zgodnie z instrukcją i kupować w miejscach dających rękojmię, że są bezpieczne - mówi prof. Andrzej Lekston, kardiolog ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. - Na serce z pewnością nie szkodzą, ale alergicy powinni uważać i dokładnie czytać ulotkę.
Co mogą zrobić urzędnicy
Opryski były modne kilka lat temu, a dziś?
Zdesperowani ludzie domagają się od władz oprysków parków i miejskich skwerów. Chodzi o preparaty, które zabijają komary, a przy okazji groźne kleszcze, przenoszące jedną z najtrudniejszych do leczenia chorób, czyli boreliozę. W tym roku opryski robi m.in. samorząd Tychów. Odbyły się 19 czerwca wieczorem, będą powtarzane w parkach Północnym, św. Franciszka, Suble I i II, Łabędzim, na placach zabaw, wokół zbiornika Paprocany. Podobnie jest w Dąbrowie Górniczej. A inne miasta są przeciwne opryskom. Chorzów zlecił opryski swoich terenów zielonych, pomijając jednak WPKiW. W ogóle nie ma oprysków w Katowicach, Warszawie czy Krakowie. Dlaczego? Bo przy okazji oprysków na komary, giną pożyteczne gatunki owadów, jak bezcenne pszczoły, a nawet nietoperze. Poza tym specjaliści uważają, że z komarami świetnie radzą sobie takie ptaki, jak jerzyki, które potrafią ich zjeść dziennie nawet 20 tys. Larwy komarów bytujące w wodzie są pokarmem dla takich ryb jak choćby karasie. - Nas poboli, poswędzi, ale nie zabijając komarów zachowujemy w przyrodzie niezbędną równowagę - uśmiecha się dr Łukasz Depa.
Zabiliśmy ją, gdy kilkadziesiąt lat temu walczyliśmy z malarią osuszając bagna i rozlewiska. Teraz narażeni jesteśmy na susze, co w dobie ocieplającego się klimatu nie będzie czymś wyjątkowym. Zawarte w opryskach substancje nie są szkodliwe dla ludzi, bo przygotowuje się ich specjalne stężenia, ale i tak pojawiają się komunikaty, by w czasie oprysków unikać odkomarzanych terenów. Niektóre preparaty szkodzą natomiast kotom. W walce z komarami najsłynniejszy jest wynaleziony jeszcze w czasie II wojny przez Amerykanów związek chemiczny DEEP, który eliminuje przyciągający do nas komary jeden z elementów potu. Ale komary lecą do ludzi z powodu wydzielanego przez nas wraz z oddechem dwutlenku węgla i kwasem mlekowym wydzielanym wraz z potem.
Możemy sami zdecydować się na odkomarzenie działki. Cena jest uzależniona od jej wielkości. Trzeba się liczyć z wydatkiem ok. kilkuset złotych. Najlepiej wynająć specjalistyczną firmę.
Domowe sposoby
Te rośliny odstraszają komary
Jeśli chcemy zwalczać komary ekologicznie, powinniśmy w naszych ogródkach, na rabatach, a także w skrzynkach na balkonach posadzić rośliny odstraszające te owady. Na rynku znajdziemy kilka rodzajów tzw. komarzyc, wydzielających zapach nieprzyjemny dla komarów. Gdy jednak owady występują w takim nadmiarze, jak teraz, trzeba dość mocno poobsadzać się tymi roślinami. Niektóre rodzaje są na szczęście bardzo ozdobne.
Komary nie lubią zapachu mięty, lawendy oraz bazylii, a także kopru włoskiego.
- Miłośnicy grilla mogą dodać do paleniska kilka gałązek tymianku, by tlił się i odstraszał komary. Podobną rolę odgrywa też rozmaryn. Prawdziwym antykomarowym hitem jest jednak kocimiętka, bylina zwana kocim narkotykiem. Tak jak skutecznie przyciąga nasze mruczki, tak skutecznie odstrasza komary. To dlatego mniej komarów jest przy Muzeum Śląskim w Katowicach - tam kocimiętką obsadzono całą skarpę. Kocimiętkę można kupić w różnych postaciach; także w olejku czy sprayu.
- Zresztą zwolennicy naturalnych rozwiązań chętnie stawiają na różne antykomarowe olejki: migdałowy, eukaliptusowy, z trawy morskiej. Spray przeciw komarom można łatwo przygotować samemu i nie wydawać pieniędzy. Warto jednak pamiętać, że nie wszystkie olejki są bezpieczne dla dzieci, zwłaszcza tych poniżej 3. roku życia. Nie należy ich nakładać też bezpośrednio na skórę. Niektóre, zwłaszcza te owocowe czy cytrusowe, wchodzą w niebezpieczne reakcje ze słońcem i mogą uczulać. Inne metody? Są tacy, którzy jedzą czosnek i jak mówią, komary ich nie ruszają.
- Najbezpieczniejsze dla zdrowia są moskitiery i te naprawdę warto zastosować w oknach czy drzwiach.
- W sklepach jest sporo elektrycznych pułapek na owady, w tym na muchy i komary.
- Osoby, które mają przydomowe wodne oczko, powinny zadbać, by nie było w nim stojącej wody, warto zainstalować choćby małą fontannę. Ruch wody odstraszy komary. Wszelkie opryski oczek mogą być szkodliwe dla żyjących tam ryb, żab oraz innych zwierząt.
- Ale dla żab oraz niektórych ryb larwy komarów to rarytas. Trzeba nimi zasiedlić oczko.
Które komary są groźne?
Komar tygrysi pojawił się w Europie
Im zima jest bardziej mroźna i ciężka, tym krócej latem gryzą nas komary, bo dłużej żywią się krwią ptaków.
Na razie Polska jest wolna od komarów przenoszących choćby dengę (to gorączka krwotoczna), ale z komarami tygrysimi walczą już Francja czy Włochy, a przecież to jeden z ulubionych kierunków naszych wakacyjnych wojaży.
Władze włoskiej Bolonii wpadły na pomysł, by wypuścić na wolność ok. 500 tysięcy wysterylizowanych genetycznie samców komarów. Przez ten eksperyment jajeczka nie zostaną zapłodnione. Zobaczymy, jakie eksperyment przyniesie skutki. Oby dobre, bo komary tygrysie nie znają granic.
Są w Ameryce Południowej, Północnej, Azji, a my uwielbiamy podróżować i groźnego pasażera na gapę możemy przywlec do Polski.
Bardzo groźny jest też wirus Zika, spokrewniony z wirusami wywołującymi m.in. gorączkę denga, żółtą gorączkę, gorączkę Zachodniego Nilu, kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) czy japońskie zapalenie mózgu.
Wirus szerzy się także przez kontakty seksualne oraz przez łożysko (od zakażonej matki do płodu), co jest powodem występowania wad wrodzonych u płodów i nowo narodzonych dzieci głównie w postaci małogłowia. Zakażenia wirusem Zika najczęściej przebiegają łagodnie. Chorobie towarzyszą umiarkowana gorączka, bóle głowy, mięśni lub stawów, bóle zagałkowe, zapalenie spojówek, swędząca wysypka grudkowa. Objawy występują zwykle po kilku dniach od ukąszenia komara (z reguły 3-12 dni) i zwykle nie trwają dłużej niż tydzień. Do 80 proc. przypadków może mieć przebieg bezobjawowy. Ciężkim zakażeniom mogą towarzyszyć zaburzenia neurologiczne.
Transmisja wirusa Zika została udokumentowana w 84 państwach i rejonach świata. Jednocześnie obszar występowania zakażeń wirusem Zika w dużej mierze pokrywa się z obszarem występowania dengi, żółtej gorączki i gorączki chikungunya, które są przenoszone przez te same gatunki komarów.
W krajach UE w 2018 nie odnotowano rodzimych zachorowań wywołanych wirusem Zika, a jedynie przypadki zawleczone wśród osób wracających z rejonów endemicznych.