Taksówkarze w Białymstoku muszą płacić za wjazd na teren szpitali. Siedem minut za darmo to za mało. Ale więcej nie będzie
Ostatnio wydłużyliśmy czas bezpłatnego parkowania z pięciu minut do siedmiu. To koniec. Więcej nie damy - mówi Rafał Michalski, przedstawiciel Green Parkingu, firmy, która zawiaduje placami przed białostockimi szpitalami: dziecięcym i klinicznym.
Wszyscy kierowcy muszą tu płacić za wjazd. Pierwsza godzina kosztuje 2,50 zł. Opłata zostaje anulowana, jeśli kierowca wyjedzie z parkingu w ciągu siedmiu minut. Jeszcze do niedawna było to o dwie minuty mniej. Ale firma Green Parking wydłużyła ten czas po apelu taksówkarzy.
- To i tak za krótko - mówią taksówkarze. - Przywozimy osoby schorowane, starsze, którym często trudno jest się samodzielnie poruszać - mówi jeden z nich, Hieronim Rybołowicz. Opowiada o sytuacjach, kiedy musi pomóc choremu zejść ze szpitalnych schodów, dotrzeć do taksówki, a na koniec jeszcze do niej wsiąść. - Nie będę przecież poganiał osoby, która z trudnością porusza się o kulach - mówi.
To jednak nie koniec problemów. - Często przy wyjeździe tworzą się korki. I nawet jak się wyrobię w te siedem minut, to tracę czas, bo kierowca przede mną akurat szuka drobnych. Więc kończy się na tym, że i ja muszę płacić - mówi kolejny taksówkarz, Mikołaj Sołowianik.
Według kierowców te 2,50 zł to dużo, biorąc pod uwagę, że często kursy są krótkie, a pasażerowie płacą za nie w okolicach 10 zł. Dlatego apelują o wydłużenie bezpłatnego czasu do 10, a nawet 15 minut.
- Niedługo okaże się, że i to za krótko - mówi Rafał Michalski, przedstawiciel firmy w Białymstoku. - Taksówkarze przyjeżdżają pod szpital, by zarabiać. Opłata za wjazd to koszt tego zarobku.
Podkreśla, że takich opłat od taksówkarzy pobieranych jest bardzo niewiele: - Jedna, może dwie w tygodniu - liczy. - A darmowych wjazdów taksówek są setki - mówi. - Wcale nie mamy obowiązku dawać darmowego czasu parkowania. Tym bardziej go wydłużać.