Arkadiusz Dawidiuk, wiceprezes zarządu Krajowego SZZTRP w rozmowie z Expressem.
Czy ogólnopolski protest taksówkarzy z 5 czerwca, który współorganizował Samorządny Związek Zawodowowy Taksókarzy RP, przyniósł zamierzone efekty?
Na pewno udało nam się nagłośnić dotykający nas problem nielegalnych przewoźników. Niestety, jak na razie nie pociągnęło to za sobą oczekiwanych przez taksówkarzy decyzji ze strony rządu. Projekt zmian w ustawie o transporcie drogowym wciąż jest na etapie ustaleń międzyresortowych, a z Ministerstwa Infrastruktury i Ministerstwa Finansów codziennie niemal płyną jakieś wykluczające się wzajemnie informacje na temat przewidywanych zmian. To taka huśtawka.
I właściwie nie wiadomo w jakim kierunku idą zamiary rządu...
Póki żaden spójny projekt nie zostanie udostępniony, nie ma nawet do czego się odnieść. Krążą tylko jakieś plotki: raz mówiące o tym, że działalność przewoźników korzystających z aplikacji kontaktujących kierowców z pasażerami zostanie zdelegalizowana, a innym razem, że zostanie zalegalizowana, lecz na nowych warunkach, tylko jeszcze nie do końca wiadomo, na jakich.
5 czerwca taksówkarze ostrzegali, że jeśli protest nie przyniesie skutku, odbędzie się kolejna manifestacja, tym razem w ostrzejszej formie. Mowa była o blokadzie centrum Warszawy. Czy w tej kwestii zapadły jakieś decyzje?
Projekt zmian w prawie, które mają ukrócić funkcjonowanie nielegalnych przewoźników ma być ponoć gotowy przed wakacjami parlamentarnymi. Ale po tempie prac nadnim trudno uwierzyć, żeby tak się stało. Planujemy więc jeszcze raz przypomnieć o sobie i o problemie do rozwiązania. Do ostrzejszego protestu też prawie na pewno dojdzie. Taksówkarze masowo zjadą się do Warszawy. Zablokujemy centrum stolicy. My tu w Łodzi chcielibyśmy, żeby doszło do tego możliwie najszybciej. Ze strony rządzących jakoś nie widać woli do szybkiego rozwiązania palącego nas problemu.