Tam kamienie opowiadają historie dawnych mieszkańców
Od kilkunastu lat na cmentarzu na białostockiej Bagnówce odczytuje, tłumaczy i opisuje macewy. Rząd po rzędzie. – Większość tych nagrobków jest dość dobrze zachowana, to ułatwia pracę – mówi Heidi Szpek-Idzikowski, emerytowana profesor religioznawstwa na Central Washington University.
Kiedy w 2007 roku po raz pierwszy przekroczyła bramę tego żydowskiego cmentarza, znajdującego się na wschodnich rubieżach Białegostoku, macewy były powywracane, zarośnięte, brama otwarta, a mur zniszczony. Heidi Szpek-Idzikowski od kilkunastu lat pracuje nad zrobieniem dokumentacji tej nekropolii.
Lustro żydowskiej społeczności
Cmentarz na Bagnówce to jedno z ostatnich miejsc dziedzictwa żydowskiego w Białymstoku. To lustro białostockiej społeczności żydowskiej i samego miasta.
– Założony został w 1891 roku – opowiada prof. Heidi Szpek-Idzikowski. – Przetrwał I wojnę światową i wojnę polsko-radziecką, a podczas II wojny światowej doznał, tak jak i cała Bagnówka, tylko niewielkich zniszczeń. Zdewastowany został dopiero po wojnie, w czasach komunizmu.
Kiedy pani Heidi 15 lat temu po raz pierwszy zawitała na tę nekropolię, sądziła, że zastanie tu tradycyjny cmentarz żydowski, z widocznym podziałem na oddzielne sekcje dla kobiet i mężczyzn. Jednak okazało się, że nie do końca tak jest.
– Owszem, w pierwotnym kształcie układ cmentarza zakładał taki podział, jednak nowoczesność spowodowała zmiany w tym zakresie – mówi. I dodaje, że czasami cmentarz ten nazywany jest Cmentarzem Nowym Bet Olam, by odróżnić go od tego, który znajduje się przy tzw. domu partii. Czasem zaś nazywany jest Cmentarzem Wschodnim, ze względu na lokalizację.
Aramejska modlitwa przy głównym wejściu określa go z kolei Bagnówką, od wsi pod Białymstokiem, w której został usytuowany pod koniec XIX wieku.
– Jego powierzchnia wynosiła wtedy około 16 hektarów i mógł pomieścić prawie 40 tysięcy pochówków – dodaje profesor. – Aktualnie cmentarz zajmuje 12 hektarów i szacujemy, że jest tam około 15 tys. pochówków. Pod względem intelektualnym to wspaniałe miejsce. Wciąż znajduję tam coś nowego. Każdy kamień opowiada nową, nieznaną historię. I tak jest każdego roku, gdy tu wracam. Ta praca pozwala mi poznawać historię białostockich żydów i samego miasta.
Podczas jednej z pierwszych wizyt na tym cmentarzu prof. Heidi spotkała Lucy Lisowską, która pracowała ze studentami przy porządkowaniu nekropolii. Kilka lat później, w 2015 roku, poznała małżeństwo Amy i Josha Degen i razem doszli do wniosku, że chcą całkowicie odrestaurować żydowski cmentarz. Amy założyła wraz z mężem stowarzyszenie na rzecz odrestaurowania Bagnówki.
Jak podkreślają, robią wszystko we własnym zakresie w ramach Białystok Cementery Restauration Project. Co jakiś czas na ten cel organizowane są zbiórki pieniędzy. Natomiast w połowie sierpnia tego roku – w ramach współpracy Centrum Edukacji Obywatelskiej Polska – Izrael i Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie – po raz kolejny przystąpiono do porządkowania terenu nekropolii na białostockiej Bagnówce.
– W tym roku udało nam się zaprosić wolontariuszy z Białegostoku, którzy pomagali w porządkowaniu cmentarza czterem osobom z USA – mówi prof. Heidi. – Za nami dwa dni intensywnej pracy, czyszczenia macew.
Tydzień temu zaś, w piątek, 12 sierpnia, prof. Heidi spotkała się z białostoczanami w Galerii im. Sleńdzińskich i opowiadała im o historii cmentarza. Prezentowała też zdjęcia tej nekropolii, zrobione przez Luftwaffe w 1944 roku, na których możemy zobaczyć trzy prowadzące na cmentarz wejścia: od ul. Wschodniej, od ul. Cmentarnej oraz dodatkowe wejścia gospodarcze.
– Informacja ta jest istotna, gdyż pochówki rozpoczynały się w pobliżu każdego z tych wejść, a następnie przesuwały się w głąb tłumaczy. – Na zdjęciu widać również pomnik ofiar masakry z 1905 roku i pogromu z 1906 r. Widzimy też oryginalny mur cmentarza i pustą przestrzeń, gdzie nie ma pochówków i, co ważne, zdjęcie współczesne – dla porównania – pokazuje, że w latach 70 zostały zbudowane na tej pustej przestrzeni... domy.
Pierwszy udokumentowany pochówek na tym cmentarzu dotyczył kobiety o imieniu Fruma.
– Tej macewy niestety już nie ma – ubolewa pani profesor. – To była córka reb Jehudy Lejba. Pochowano ją 23 grudnia 1891 roku. Ostatni pochówek, białostockiego lekarza, odbył się tu w 1969 roku. Obecnie najstarszym zachowanym nagrobkiem jest ten z 1892 roku, należący do Szmuela Broimera. Możemy go zobaczyć tuż przy głównym wejściu. Najnowszy zaś należy do Cvii Halpern, zmarłej 18 grudnia 1952 r.
Natomiast największy do dziś zachowany grobowiec to grób dyrektora banku Dawida, który zmarł w 1906 roku. Ma ponad 2,3 metra wysokości i waży 1,5 tony.
Opowieści snute na macewach
Do tej pory prof. Szpek-Idzikowski udokumentowała 3,5 tys. nagrobków.
– Ale wciąż jeszcze mam do opracowania ponad 2,5 tysiąca – podkreśla. – Cały spis dostępny jest na mojej internetowej stronie. W tym roku, zimą, opublikuję również te wyniki na międzynarodowej witrynie genealogicznej – opowiada emerytowana profesor religioznawstwa.
Co ciekawe inskrypcje na żydowskich nagrobkach wcale nie muszą być religijne. Mogą to być opowieści dotyczące życia pochowanych tu osób.
– Jedną z takich historii znalazłam na dość małym nagrobku. Zaciekawiła mnie, bo inskrypcja była bardzo długa. Jest to nagrobek kupca Naftalego Hertza Nejmarka, urodzonego w Brześciu w 1814 roku, który zmarł w 1893 roku. Kupiec został potrącony przez tramwaj w Petersburgu w 1879 roku, w wyniku czego doznał złamania nogi i od tamtej pory chodził z laską, a za otrzymane odszkodowanie ufundował synagogę przy ulicy Kupieckiej – opowiada prof. Heidi.
Miejsce pochówku na cmentarzu uzależnione było od społeczno-ekonomicznego statusu zmarłego lub okoliczności historycznych. Cmentarz jest podzielony na kwartały. W jednym z nich możemy znaleźć np. wpływowych Żydów, którzy żyli w Białymstoku.
– Zamenhof czy Abraham Trop, który zaprojektował zegar w bramie Pałacu Branickich – wymienia profesor. – Ten drugi pochowany został tuż przy głównym wejściu, a obok znajdują się groby jego żony i dorosłego syna. Jest to wyjątek, bo zazwyczaj rodziny nie były chowane razem, chyba że zmarły w zbliżonym czasie. Przesuwając się na północ znajdziemy grób specjalisty dr Zalmana Flatte, zmarłego w 1921 roku, który praktykował w Białymstoku przez ponad 20 lat. Pochowani tu zostali też kupcy, strażacy, aptekarz, aktorzy, lekarze i dentyści – opowiada prof. Heidi.
Niektóre inskrypcje przypominają, że kobiety również zajmowały wysokie stanowiska, były absolwentkami Uniwersytetu Wileńskiego czy też Warszawskiego.
– Możemy na przykład przeczytać o kobiecie, która była kupcem, nie miała dzieci ani męża. Zadziwiające! Kolejna, z zawodu lekarka, zmarła w 1919 roku. I jeszcze jedna – dentystka – wymienia pani Heidi. – Dzięki takim inskrypcjom możemy lepiej zrozumieć żydowską tradycję.
Na wielu nagrobkach możemy też znaleźć informację o pochodzeniu pochowanych tu Żydów.
– Tych miejscowości jest bardzo dużo, często spoza granic Polski. Do tej pory znalazłam 80 różnych miast wymienionych na macewach. Przykładem niech będzie kupiec Falkner, który, choć urodził się w Odessie, przeprowadził się później do miasta Taganrog, a następnie przyjechał do Białegostoku. Skłoniło mnie to do pracy nad manuskryptem „Wszystkie drogi prowadzą do Białegostoku”– uśmiecha się prof. Heidi.
Spacerując po cmentarzu przy ul. Wschodniej możemy dostrzec kwartały przeznaczone tylko dla rabinów.
– Znajdują się tu dwa mauzolea – jedno dla naczelnego rabina Szmuela Mohilewera, który założył cmentarz. Drugi – dla naczelnego rabina Chaima Hertza Halperna. Na niektórych nagrobkach są nawet tytuły książek, które ci rabini napisali. Kiedy w 2019 roku ten cmentarz odwiedzili studenci z New Jersey, potwierdzili, że prace tych rabinów są nadal studiowane – opowiada profesor.
Przypomina burzliwe czasy
– Przynajmniej cztery sekcje nekropolii przeznaczone są na pochówki związane z ofiarami wojny polsko-bolszewickiej – podkreśla profesor. – Jest sporo macew, na których znajdują się wiersze akrostyczne. Na przykład na nagrobku 11-letniego Dabe Kaplańskiego czytamy, że to „kwiat, który został zbyt wcześnie zerwany i zabity”. Stało się to 19 sierpnia 1920 roku – data znamienna, poprzedzająca bitwę białostocką. Sporadycznie można tu też spotkać groby żołnierzy poległych na tej wojnie, np. Juliana Heubluma.
Jak zapowiada prof. Heidi, kolejne etapy renowacji cmentarza dotyczyć będą odrestaurowania północnej i wschodniej części nekropolii. Pani profesor pracuje też nad wspomnianym wcześniej manuskryptem „Wszystkie drogi prowadzą do Białegostoku”.