Tani węgiel? Już był
Co lato w składach opał taniał. Obniżki cen sięgały nawet ok. 10 proc. - W tym roku, przez kopalnie, będzie jednak drożej - mówią sprzedawcy z regionu.
- Nowe dostawy są o około 50 złotych na tonie droższe - dowiadujemy się w Węglokoks-Bis w Toruniu. - Co zostało u nas z zimy, jest w starej cenie, ale te zapasy się już kończą. Na kopalniach są kolejki, trzeba czekać od trzech do pięciu dni. W poprzednich sezonach nigdy tak nie było.
- Niektóre ceny stoją jeszcze w miejscu, a część już rośnie - mówi Marcin Jałoszyński, właściciel składu opału w Inowrocławiu. - Wcześniej udało mi się kupić więcej i taniej w hurcie, ale teraz to już niemożliwe, bo wszystko drożeje. Kopalnie podwyższyły ceny, to nie wina sprzedawców.
- Nie ma co liczyć na tańszy węgiel w tym roku. Teraz jest najtaniej. Wszystko zależy od rządu i kompanii węglowej, nie od nas - zaznacza pan Marcin. - Tona orzecha kosztuje u nas 690-850 złotych, a miały, które ostatnio podrożały, 530-590 zł/t. W zeszłym roku te ostatnie kosztowały 490-520 zł/t.
- W kwietniu była 5-procentowa obniżka w Polskiej Grupie Górniczej (największa grupa górnicza w Polsce). W maju podwyżka o około 2,5 proc. W czerwcu mamy ceny zimowe (do marca-kwietnia włącznie) - podaje Marek Wiśniewski, pracownik firmy Hegmar w Świeciu. - Już 1 lipca ma być kolejna podwyżka o ok. 2 proc. i 1 sierpnia o ok. 1 proc. w stosunku do stawek lipcowych. Ceny od sierpnia mają obowiązywać do końca września. Od 1 października czekają nas nieznaczne obniżki. Tym samym wrócimy do cen lipcowych.
Jak dodaje pan Marek, to kosmetyczne zmiany. - Część podwyżek i obniżek składy biorą na siebie.
Skąd podwyżki? - Kopalnie nie są rentowne, więc trzeba coś zrobić, by były - mówi Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion. - Jedyne wyjście - podnieść ceny.
O kilkadziesiąt złotych?
- Jeszcze nie robiłem zapasów, ale najpóźniej w lipcu będę musiał. Przy podwyżce 50 złotych na tonie w kopalniach, jeśli sprzedawcy nie wezmą jej na siebie, ceny dla mnie wzrosną o około 70-100 zł na tonie. Poczekamy zobaczymy - martwi się pan Andrzej z Bydgoszczy, który ogrzewa węglem dom i grzeje wodę.
Dotyczy co drugiej rodziny
Z węgla kamiennego, jako najważniejszego nośnika energetycznego, korzysta co drugie gospodarstwo domowe w Polsce.
Według analiz Głównego Urzędu Statystycznego, aż 23 proc. potrzeb energetycznych polskich rodzin zaspokaja „czarne złoto”, które wykorzystywane jest przede wszystkim do ogrzewania domów na wsi, rzadziej w miastach i do podgrzewania wody użytkowej, a już tylko sporadycznie do gotowania.
Jeszcze na długie lata
Jak przypomina Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla na swojej stronie internetowej: „węgiel w większości zasila systemy ciepłownicze i system elektroenergetyczny kraju, które też zapewniają dostawy energii dla polskich rodzin”.
Nasi rodacy wydają rocznie na zakup energii wyprodukowanej na bazie węgla kamiennego (bezpośrednio, ciepło sieciowe, prąd) ponad 24 miliardy złotych i wszystko przemawia za tym, że szybko ten stan nie ulegnie zmianie. Systematycznie spada wprawdzie udział bezpośredni węgla w tej statystyce, ale również wzrasta ciepła sieciowego i energii elektrycznej - zwraca uwagę IGSPW.
Zdaniem ekspertów tejże izby, obecna sytuacja na krajowym rynku węgla pozwala stwierdzić, że mimo podejmowanych działań służących wykluczaniu węgla z wykorzystywania w sektorze socjalno-bytowym jeszcze długo będzie się utrzymywał na niego wysoki popyt.
Są też zalety
Latem w wyniku wysokiej temperatury otoczenia wilgotność węgla spada. Wpływa to z kolei na sam proces rozpalania i palenia - jest dużo łatwiejsze, szybciej osiągamy zadaną temperaturę pieca - zauważają redaktorzy serwisu Tani Opał.
Węgiel suchy jest również trochę lżejszy i dlatego przy letnich zakupach mamy go realnie więcej (kilkanaście kilogramów przy zakupie 2-4 ton).
Jest jeszcze jedna zaleta - kupując latem, unikniemy opóźnień z transportem.