Taniec z młodymi gwiazdami
Rodzice mówią: nie idź, odpocznij. A oni biegną na trening. - Ale świadectwa i tak mamy z paskiem - mówią Natalia Kozioł i Jędrek Bartkowski, piąta para mistrzostw Polski w tańcu standardowym.
Spotykamy się w ich klubie tańca „Dance Academy”, który mieści się w budynku w centrum Bydgoszczy i sprawia wrażenie, jakby był do rozbiórki. Kto by pomyślał, że w takiej scenerii rodzą się prawdziwe diamenty? - pomyślałem z niedowierzeniem, wchodząc na piętro.
Za chwilę miałem odpowiedź. Wnętrze bardzo miło urządzone, choć - tak jak cały gmach - w industrialnym stylu. Co najważniejsze, jest mnóstwo przestrzeni do tańca. Co chwilę wchodzą ludzie na zajęcia lub rodzice przywożący dzieci. W różnym wieku: od maluchów poprzez młodzież do osób „w słusznym wieku”.
Po chwili zjawiają się nasi bohaterowie. Niespełna 13-letnia Natalia i o rok starszy Jędrek. Chluba klubu.
Nie umknie im żaden błąd
Niedawno w mistrzostwach Polski FTS w Elblągu w tańcach standardowych wywalczyli piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, zdobywając przy tym najwyższą klasę A mistrzowską w kategorii junior. A to nie takie proste, jakby się niektórym wydawało.
Najpierw na te zawody trzeba się dostać, zdobywając punkty w rozmaitych mistrzostwach miasta, okręgu i innych imprezach, a potem już, na samej imprezie finałowej - przejść ćwierćfinały, półfinały, by powalczyć w finale. Zawodników ocenia surowa komisja sędziowska w międzynarodowym składzie - sześciu arbitrów z zagranicy i trzech sędziów z Polski. I nie umknie im żaden błąd.
- Liczy się kilka rzeczy. Prezentacja obowiązkowych elementów, wygląd, gracja, sposób poruszania się, a nawet przygotowanie fizyczne - mówi Jędrek.
Inaczej wygląda para, która schodzi z parkietu ledwo dysząc, a inaczej taka, która schodzi z uśmiechem
Pasują się siebie, jak ulał
Jędrek - wygadany, rezolutny chłopak, który mógłby wziąć piłkę i strzelać gole. Przystojniak!
Natalia - cicha, skromna, zanim zacznie coś mówić zastanawia się, bo widać, że lubi same konkrety bez czczej gadaniny. Urocza, bardzo ładna dziewczyna.
Już z wyglądu pasują do siebie jak ulał. Oboje bardzo eleganccy, choć bez strojów pokazowych, przecież są przed jednym z treningów. Od razu widać, że są wytrenowani. Po „tanecznym” sposobie poruszania się i wiecznym uśmiechu.
- Gdybym miała pana zachęcić do uprawiania tańca, to powiedziałabym, że to doskonały sposób, żeby człowiek optymistyczniej patrzył na rzeczywistość - mówi Natalia. - Uśmiech, dobra zabawa, pasja - to pozwala nam, żeby codziennie z radością przychodzić na treningi, choć nie raz jest ciężko. Ale nikt nas do tego nie zmuszał. To jest chyba w genach. Moja mama była tancerką. Od najmłodszych lat uwielbiałam śpiewać. Chciałam się nauczyć poruszania na scenie. I tak trzy lata temu trafiłam do „Dance Academy”. I zainteresowałam się tańcem. Bez tego nie potrafię teraz żyć! Nawet na korytarzu tańczę.
Iwona Kozioł, mama Natalii mówi, że: - Zdolności artystyczne Natalia przejawiała od wczesnego dzieciństwa. Początkowo jej zainteresowania skupiały się na występach wokalnych, podczas których zaskakiwała niezwykle mocnym głosem, wyciskając łzy u słuchających. Natalka ma za sobą ogromną liczbę występów na różnego typu konkursach i festynach, między innymi kilka razy występowała na organizowanej na Wyspie Młyńskiej - „Bajkowej Bydgoszczy”. To wszystko bardzo mocno ułatwiło jej obycie ze sceną i pomogło w pewniejszym samopoczuciu przed większą publicznością. Mam wrażenie, że taniec był zaprogramowany genetycznie, ja również z powodzeniem trenowałam taniec towarzyski. Zaskakujące dla nas, jako rodziców, jest tempo osiągania pierwszych sukcesów. Z Jędrkiem tańczą zaledwie od czterech miesięcy i już mają taki sukces! Jesteśmy niezwykle dumni z naszej pociechy, zwłaszcza że pomimo wielu dodatkowych zajęć nie obniża „lotów” w nauce.
Tata Dawid dodaje: - Nie wiem, skąd bierze się taka energia i zapał w tej filigranowej istotce! Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nasze dziecko ma pasję i czerpie z tego radość. A my kibicujemy jej bardzo wraz z moimi braćmi. Jak długo będzie trwała przygoda z tańcem? To pozostawiamy samej Natalce i losowi.
Słowa Natalii potwierdza Jędrek, który trenuje o wiele dłużej - od siedmiu lat. - Kocham to i na każdy trening przychodzę z przyjemnością. A trenujemy pięć razy w tygodniu po około trzy, cztery godziny, a przed ważnymi zawodami więcej.
- Nie nudzi się wam? Nie chcielibyście porobić czegoś innego? - pytam.
- Ależ skąd! - odpowiadają chórem. - To nasza pasja. Choć czasem przydałaby się chwila odpoczynku, ale... dajemy sobie radę! Choć mamy naukę, to jak jest chwila wolna, lubimy obejrzeć dobry film czy poczytać książkę.
Znali się z klubu
Natalia znała się z Jędrkiem jeszcze przed tym, jak zostali taneczną parą. Choć nie chodzą do tych samych szkół, poznali się dwa lata temu w Dance Academy. Wspólne obozy, spotkania na treningach sprawiły, że trenerzy - Agata Szybiak i Radosław Gołata - postanowili spróbować stworzyć z nich parę.
- Natalia skończyła współpracę z poprzednim swoim partnerem, a ja szukałem partnerki - mówi Jędrek. - I tak się zaczęło. To zasługa trenerów, że mogliśmy spróbować i okazało się, że naprawdę wychodzi dobrze.
Jędrek jest bardziej doświadczony od Natalii, ma więcej sukcesów na koncie, więc na nim spoczywa większa odpowiedzialność, przynajmniej za spokój, opanowanie i luz, który jest niezbędy podczas pokazów.
- To dobry chłopak - śmieje się Małgorzata Bartkowska, mama Jędrka.
Czasami mu mówię: odpocznij, odpuść. A on bierze torbę i jedzie na trening. Z Fordonu do śródmieścia jest kawał drogi, a on jedzie
Z tańcem jest tak, jak ze sportem. Jeśli nie poświęcasz temu maksimum wysiłku, to niemożliwe jest mistrzostwo w jakiejkolwiek kategorii.
- Przed laty moja kuzynka tańczyła w studiu w Fordonie. W pewnym momencie zaczęła szukać partnera i zapytała mnie, czy nie chciałbym spróbować. Spróbowałem, spodobało mi się i tak już zostało. Kuzynka przestała tańczyć, a mnie to ciągle bawi! Trener zaproponował mi przejście do Dance Academy i tu jestem do teraz - opowiada Jędrek.
- Nikt z naszej rodziny Jędrka nie namawiał do tańca. To jego wybór i my to szanujemy. I poświęcamy temu każdą chwilę naszego czasu i grosza, bo taniec jest, niestety, bardzo drogi - mówi Małgorzata Bartkowska.
Same stroje to kilka tysięcy złotych, do tego kosztowne buty, fryzury, treningi, udział w zawodach, rozmaite wyjazdy. A młodzież dorasta i stroje, które jeszcze przed chwilą pasowały jak ulał - idą w odstawkę. I kolejny wydatek.
Bez wsparcia szkoły nie dałoby rady
W klubie para trenuje pod okiem swoich trenerów, raz-dwa razy w miesiącu spotyka się z trenerami z Wrocławia, żeby poprawić kilka elementów, średnio raz w miesiącu jadą na zajęcia do Wrocławia, gdyż tam przyjeżdża trener z Niemiec, z którym współpracują.
- Skoro syn jest zadowolony, to my, rodzice również - mówi Małgorzata Bartkowska. - Jestem zdania, że jeśli syn ma dzień wypełniony zajęciami, to nie w głowie mu głupie rzeczy. A sukces jeszcze mobilizuje nas do dalszego działania.
Wsparcie szkoły jest bardzo ważne w ich pasji. To podkreślają rodzice.
- Natalia jest uczennicą szóstej klasy w Szkoły Podstawowej Towarzystwa Salezjańskiego w Bydgoszczy. Bardzo dziękujemy ks. dyrektorowi Krzysztofowi Nestorukowi i wychowawczyni klasy Magdalenie Gaweł za wsparcie i umożliwienie Natalce tego wspaniałego rozwoju - mówią rodzice Natalii. - Dzięki przychylności i życzliwości tych osób, a także wszystkich nauczycieli, córka ma możliwość uczestniczenia w szkoleniach i treningach organizowanych często poza Bydgoszczą.
To samo dotyczy Jędrka, który niedawno zmienił szkołę i przeniósł się do pierwszej klasy Gimnazjum nr 53 w Fordonie.
- Bez pomocy szkoły nie dalibyśmy rady - mówi zgodnie para. - Często wyjeżdżamy, opuszamy lekcje, potem musimy nadrabiać i nasze szkoły się na to zgadzają.
Dla Natalii to pierwszy tak znaczący sukces. Jędrek ma już w swojej karierze kilka innych, ale obaj przyznają: - Ten sukces dał nam poważnego kopa na przyszłość. Za rok wystąpimy przecież w takich samych mistrzostwach Polski, z tym że odejdą starsze roczniki. Z tego wniosek, że będziemy faworytami i dążymy do złotego medalu. Ale na razie myślimy o tym spokojnie. Jeszcze tyle zawodów przed nami, więc nie ma co się stresować, tylko intesywnie pracować. I w tańcu, i w szkole, bo każdą zaległość trzeba nadrobić.