Tarantino nakręci film o zbrodni sekty Mansona
Quentin Tarantino, twórca „Pulp Fiction” i „Nienawistnej ósemki”, nakręci film o zabójstwie Sharon Tate, żony Romana Polańskiego i jego przyjaciela, łodzianina Wojtka Frykowskiego.
Premierę nowego filmu Quentina Tarantino zaplanowano na 2019 roku. Według zapowiedzi ma to być jego pierwsza produkcja oparta na prawdziwych wydarzeniach, które rozegrały się w 1969 roku w Beverly Hills, kiedy to Charles Manson i jego sekta zamordowali w willi Romana Polańskiego pięć osób - w tym jego żonę w zaawansowanej ciąży. Ich ciała leżały zmasakrowane w różnych miejscach, a na ścianie widniał napis „Pig”, napisany krwią Sharon. Reżyser dowiedział się o tragedii, kiedy na londyńskim lotnisku wsiadał właśnie do samolotu lecącego do Stanów. Dwa lata później członkowie grupy Mansona i on sam zostali aresztowani i skazani na dożywocie.
Znając poprzednie filmy Tarantino, można przypuszczać, że będzie to mocne kino. A jaka obsada? Wiadomo, że detektywa prowadzącego śledztwo ma zagrać sam Brad Pitt. W rolę aktorki Sharon Tate ma się wcielić Margot Robbie, gwiazda „Legionu samobójców”. W filmie mamy też zobaczyć Jennifer Lawrence.
W filmie pojawi się zapewne wątek łodzianina, operatora Wojtka Frykowskiego, który był jedną z pięciu ofiar sekty Mansona. Frykowski, zwany „łódzkim enfant terrible”, był przyjacielem Romana Polańskiego z czasów studiów w łódzkiej Szkole Filmowej. W 1961 roku wyprodukował jeden z pierwszych filmów Polańskiego, 10-minutową etiudę „Ssaki”.
Zresztą burzliwe życie Frykowskiego i jego rodziny to materiał na osobny film sensacyjny.
Byli jednymi z najbogatszych mieszkańców Łodzi
Frykowscy byli znaną w Łodzi rodziną. Wojtek (urodził się w Łodzi 22 grudnia 1936 roku) miał dwóch młodszych braci - Jerzy skończył prawo i został producentem filmowym, pracował m.in. z Jerzym Hoffmanem przy „Ogniem i mieczem”. Maciej został socjologiem.
O seniorze rodu Janie mówiono, że ma głowę do interesu, bo już przed wojną był właścicielem samochodu marki Packard, w czasie wojny prowadził w Krakowie interesy m.in. z hrabią de Lavaux, inwestował też w Warszawie, gdzie miał fabrykę bawełny.
Po wojnie ówczesna władza nazywała go z pogardą „prywatną inicjatywą”. Wojtek uczył się w prywatnej szkole Zimowskiego, jednej z najlepszych, ale i najdroższych w Łodzi.
Jan rozwijał działalność: założył w Gdańsku firmę transportową, w Łodzi prowadził przędzalnie, hurtownię tkanin, był właścicielem firmy Modne Tkaniny. Choć za sprawą tzw. domiarów, prywatna inicjatywa padała, Jan sobie radził. Pozostał właścicielem firmy produkującej artykuły chemiczne i medyczne. Potem otworzył w Łodzi małą fabryczkę produkującą apaszki, chusty i krawaty.
- W latach sześćdziesiątych byli jednymi z najbogatszych ludzi w Łodzi - wspomina łodzianka, która dobrze ich znała
Mówiono, że Frykowscy zgromadzili spore zapasy złota i dolarów jeszcze z czasów przedwojennych. Mimo że wokół panował siermiężny socjalizm, oni jeździli odpoczywać w Spocie swoimi autami: oplem suprą, dekawką, mercedesem.
Nie podobało się to władzy, która bezzasadnie dwa razy wtrącała Jana do więzienia. W 1962 roku oskarżono go, że przed laty kupił do swej fabryczki kradzioną przędzę. Jan uciekł jednak przed milicją, przez pewien czas się ukrywał. Rozesłano za nim listy gończe, które czytywano w telewizji.
Znany polski reportażysta Krzysztof Kąkolewski w książce „Jak umierają nieśmiertelni” opisywał, że Jan ukrywał się przez rok i kosztowało go to milion złotych.
Jan Frykowski próbował dostać się do Szwecji. Wydał go jednak rybak z kutra, którym miał płynąć. Frykowski został aresztowany. Skazano go na trzy lata więzienia. Wyszedł po dwóch... Z książki Krzysztofa Kąkolewskiego wynika, że to podobno Jan Frykowski ustalał czarnorynkowy kurs dolara...
Bananowa łódzka młodzież
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Wojtka Frykowskiego znała cała Łódź. Mówiono o nim: polski playboy. Nie mógł narzekać na brak pieniędzy, zawsze widywano go w towarzystwie pięknych dziewczyn.
Jan był jeszcze w więzieniu, gdy Wojciech Frykowski poślubił Agnieszkę Osiecką, która studiowała w Łodzi. Ojciec podarował młodej parze pałacyk w Radonicach, niedaleko Warszawy. Ślub odbył się w Zakopanem, świadkami byli Bogumił Kobiela i Krzysztof Komeda. Niestety małżeństwo rozpadło się zaledwie po sześciu miesiącach.
- Jeśli idzie o mojego pierwszego męża, Wojtka Frykowskiego, to podejrzewam, choć nie najlepiej to o mnie świadczy, bo już byłam wtedy mocno dojrzałą dziewczyną, że to był tylko flirt, a nie miłość - mówiła po latach poetka. - Wojtek był postacią tak malowniczą, w wielu ludziach, wzbudzał fascynacje literackie. Posiadał swoisty dar uwodzenia ludzi, nie tylko kobiet, ale i mężczyzn. Każdy miał wrażenie, że w chwili poznania Wojtka otwierał się przed nim baśniowy świat kolorowych przygód. Przez parę tygodni byłam zakochana jak głupia koza. Serce mi skakało jak na zabawie...
W Radonicach Agnieszka i Wojciech organizowali liczne przyjęcia. Bywali na nich między innymi Stanisław Dygat, Zbigniew Cybulski, Jerzy Skolimowski...
Agnieszka Osiecka nie była pierwszą żoną Wojtka. Została nią pod koniec lat pięćdziesiątych Ewa Kwaśniewska, modelka „Telimeny”, która uchodziła za najpiękniejszą dziewczynę w Łodzi. Była od Wojtka dużo młodsza. Gdy się poznali, chodziła do drugiej klasy liceum. On studiował na Politechnice Łódzkiej. Pod koniec 1958 roku wzięli ślub łódzkiej katedrze. Potem było przyjęcie w Hotelu Grand. Ewa była już w ciąży. W marcu następnego roku przyszło na świat ich jedyne dziecko - Bartek. Ale w małżeństwie się nie układało. Podobno Wojtek był zazdrosny o piękną Ewę. Rozwiedli się, gdy Bartek miał dwa lata.
Miał zająć się rodzinną fabryką, ale wybrał inny świat
Jan miał nadzieję, że Wojtek jako najstarszy syn przejmie rodzinną fabryczkę.
- Dlatego studiował włókiennictwo na Politechnice Łódzkiej - mówi znajoma rodziny. - Był bardzo zdolny. Skończył studia, ale rodzinny biznes go nie pociągał. Wolał inny świat.
Wojtek miał pieniądze, ciągnęło go do artystycznego środowiska. Był stałym gościem w legendarnej „Honoratce”, gdzie spotykała się elita artystyczna miasta. Lubił chodzić na ul. Targową, do Szkoły Filmowej. Szybko po mieście zaczęła krążyć paczka: Frykowski, Roman Polański, Andrzej Kondratiuk, syn dyrektorki Muzeum Włókiennictwa oraz architekt Michał Żołnierkiewicz. Z czasem Wojtek został też studentem Szkoły Filmowej. Dostał się na reżyserię. Był na jednym roku między innymi z Markiem Piwowskim. Frykowski filmówki jednak nie skończył i nie został reżyserem.
- Pierwszy raz zobaczyłem go podczas urządzanego przeze mnie balu gałganiarzy - pisał w swej autobiografii Roman Polański. - Nie wpuściłem go wtedy: lubił rozrabiać, poza tym nie miał zaproszenia. Omal nie doszło do mordobicia, lecz później, gdy spotkałem go w jakimś barze na mieście, wystąpił z kieliszkiem wódki. Tak się zaczęła nasza długotrwała przyjaźń. Wojtek, z nosem boksera i lekkim grymasem ust, miał w sobie coś supermęskiego i wyglądał jak wykidajło z nocnego lokalu. Pod powierzchownością brutala kryła się natura łagodna, złote serce graniczące z sentymentalizmem i absolutna lojalność.
Frykowski namówił ojca, by dał Polańskiemu pieniądze na film „Ssaki”. Zagrali w nim między innymi Henryk Kluba i Michał Żołnierkiewicz. Ten ostatni zarabiał wielkie pieniądze, malując między innymi pierwszomajowe transparenty. Bardzo zależało mu, by wystąpić w filmie Polańskiego. Podobno dał za to Wojtkowi Frykow-skiemu 5 tysięcy złotych...
Jednym z przyjaciół Wojtka Frykowskiego był nieżyjący już reżyser Witold Leszczyński, też łodzianin. Po latach opowiadał, że Wojtek go zdemoralizował. Sam miał skończone trzy fakultety, nie pił, nie palił, był nieśmiały. Frykowski zmienił jego życie.
- Nie rozstawaliśmy się przez dwa lata - wspominał potem reżyser Annie Bikont, która napisała artykuł o rodzinie Frykowskich. - Ja mu imponowałem, że jestem taki wykształcony, on mi imponował, że był największym bandziorem w Łodzi. Nie było tego po nim widać.
A Wojtek Frykowski lubił się bić. Gdy szedł wieczorem ul. Piotrkowską, podejrzane towarzystwo schodziło mu z drogi. Wiedzieli, co znaczy z nim zadrzeć.
Był wysportowany, uwielbiał szybkie auta, startował w wyścigach samochodowych, w latach licealnych trenował pływanie. Kiedy więc Roman Polański kręcił słynny „Nóż w wodzie”, zatrudnił go jako ratownika. Był też znakomitym pokerzystą.
O jego wyczynach krążyły w Łodzi legendy. Ponoć urządził u siebie imprezę, która trwała 10 dni. Bawić się miały na niej dwie ekipy filmowe, różni znajomi. W domu było za ciasno, więc impreza przeniosła się na dach. Krzysztof Kąkolewski opisywał, że ekscesy na dachu siały zgorszenie wśród pracownic sąsiedniej fabryki włókienniczej. Kilka nawet pojawiło się u Frykowskiego z pretensjami, że gorszące sceny odciągają ich mężów od pracy.
Krzysztof Kąkolewski opisywał też, jak Frykowski wracał z jakiejś kolejnej libacji na dachu samochodu, krzycząc do idących na poranną zmianę łódzkich robotnic: „Robotnice łódzkie! Dlaczego tak rano wstajecie!”.
Piekielne lato 1969
Za granicę wyjeżdżali jego przyjaciele: Marek Hłasko i Roman Polański. Wojtek po raz pierwszy pojechał do Paryża, gdzie pracował przy przeprowadzkach i remontach mieszkań. Miał pomysł, żeby razem z Markiem Hłaską zaciągnąć się do Legii Cudzoziemskiej.
Dzięki pomocy Romana Polańskiego wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Na miejscu wiele pomógł mu pisarz Jerzy Kosiński. W USA poznał Abigail Annę Folger, która należała do rodziny słynnych potentatów kawowych.
Latem 1969 roku Roman Polański opuścił Hollywood i wyjechał do Londynu, by załatwiać sprawy związane z realizacją kolejnego filmu. W swej posiadłości przy 10050 Cielo Drive zostawił żonę, 26-letnią aktorkę Sharon Tate. Była w dziewiątym miesiącu ciąży. Za dwa tygodnie na świat miał przyjść Paul Richard Polański. Słynny reżyser poprosił Wojtka, by na czas jego nieobecności zaopiekował się Sharon. Do posiadłości Polańskiego w Hollywood Wojtek Frykowski przyjechał z Abigail Folger, która została jego narzeczoną.
Feralnego 8 sierpnia w willi przebywał także były narzeczony Sharon, mistrz fryzjerstwa Jay Sebring. Było tuż po północy, gdy pod dom Polańskiego zajechali członkowie bandy Charlesa Mansona, dziecka 14-letniej prostytutki i jednego z jej klientów. Uważał się on za bóstwo i szatana jednocześnie. Nienawidził społeczeństwa amerykańskiego, bo odrzuciło jego piosenki. Na miejsce zemsty wybrał willę Polańskiego, bo mieszkał tam kiedyś producent muzyczny Melcher, u którego Manson bezskutecznie zabiegał o wydanie płyty.
Banda Mansona z niesamowitym okrucieństwem zabiła wszystkich, których zastała w domu Polańskiego. Sharon Tate zginęła od ciosów w serce, wątrobę i nerki. Podobno do końca osłaniała brzuch. U Abigail stwierdzono 28 ciosów, a u Wojtka Frykowskiego - pięć uderzeń nożem. Kiedy przyjechała policja, Wojtek Frykowski leżał na trawniku przed willą. Miał na sobie spodnie od piżamy i bonżurkę. Jego twarz została zniekształcona tępym narzędziem.
W chwili śmierci miał 37 lat, syn bardzo za nim tęsknił
Tragiczne okoliczności śmierci Wojciecha zaważyły na życiu jego syna Bartka Frykowskiego. Wychowywali go dziadkowie, a w zasadzie babcia Teofila.
- Podziwiałam ją - mówiła znajoma Frykowskich. - Kobieta tyle przeszła w swoim życiu, a do końca trzymała fason.
Bartek nie mógł pogodzić się z tym, że nie poznał ojca. Listy, które jako mały chłopak otrzymywał ze Stanów Zjednoczonych, przechowywał jak największą relikwię. Mimo to dzieciństwa Bartkowi zazdrościło pewnie wielu rówieśników. Tak jak jego ojciec nie mógł narzekać na brak pieniędzy.
- Jako chłopiec przyjaźnił się z moim synem - opowiada jedna ze znajomych rodziny. - Syn opowiadał, że zazdrościł zawsze Bartkowi tego luzu, swobody. Wakacje spędzał często w Rodunicach, koło modrzewiowego dworku miał wybudowany basen.
W dwa lata po śmierci Wojciecha rodzina Frykowskich wszczęła sprawę przeciw Mansonowi o odszkodowanie. Adwokat żądał miliona dolarów odszkodowania dla Bartka. Chłopak uczestniczył w procesie, jego zdjęcie ukazało się nawet „Los Angeles Times”.
Bartek ostatni raz widział swego ojca, gdy miał pięć lat. Ale wciąż żył w cieniu jego legendy. W swym ostatnim wywiadzie udzielonym miesięcznikowi „Gentelman” Frykowski twierdził, że przed śmiercią ojciec miał szansę uciec, zbiegł nawet ze wzgórza, ale wrócił, by ratować Sharon Tate.
Bartek z matką też nie miał kontaktu, pojawiła się w jego życiu dopiero, gdy miał 14 lat. Po latach w wywiadzie dla „Vivy” Ewa Morelle mówiła, że podzieliła swoje życie na połowę. Z Wojtkiem i bez Wojtka.
- Był moją wielką miłością, ale nie jestem kobietą, którą się zdradza - mówiła. - Rozstaliśmy się więc. Potem on się drugi raz ożenił ze znaną poetką. Nie chciałam mieć z nazwiskiem Frykowski już nic do czynienia. Rodzina Wojtka zrobiła mi wiele złego. Zwłaszcza teściowa.
Ewa Morelle twierdziła, że teściowa zabrała jej dziecko.
- Moje malutkie dziecko. Mojego Bartka - żaliła się w wywiadzie dla „Vivy”.- Walczyłam o niego, ale nie miałam szans. Padał argument, że jestem za młoda, zbyt nieodpowiedzialna. Że nie mamy ustabilizowanej sytuacji życiowej. A przecież moja mama i ojciec by mi pomogli. Najgorsze, co może być, to zabrać matce dziecko. Jeszcze gorsza jest tylko jego śmierć. Dopiero gdy Bartek dorósł na tyle, by samemu o sobie decydować, zaczęliśmy się regularnie widywać.
Bartek Frykowski zostaje operatorem filmowym
Bartek skończył technikum fotograficzne. Z liceum musiał zrezygnować, bo nie przykładał się do nauki. Wyprowadził się do mieszkania, które kupiła mu babcia i zamieszkał tam ze swoją dziewczyną Anną. Z tego związku urodziła się córka Agnieszka.
Bartek Frykowski skończył Wydział Operatorski łódzkiej Szkoły Filmowej. Potem ze swoją drugą żoną przebywał przez kilka lat w Monachium. Wrócili trzy lata przed jego śmiercią. Zaczęło mu się coraz lepiej się wieść w zawodzie. Jako drugi operator pracował na planie dwóch największych polskich produkcji filmowych: „Ogniem i mieczem” oraz ,„Pana Tadeusza”.
Bartek miał często przebywać w Głuchach koło Wyszkowa, w dworku Karoliny Wajdy, córki Andrzeja Wajdy i Beaty Tyszkiewicz. Z Karoliną przyjaźnili się od lat. Z jej posiadłości Bartek miał bliżej do Warszawy niż z rodzinnej Łodzi. I tam w Głuchach, w rodzinnym dworku Cypriana Kamila Norwida doszło do kolejnej tragedii w rodzinie Frykowskich.
Wieczorem 8 czerwca 1999 roku Bartek rozmawiał z Karoliną Wajdą. Z materiałów zebranych przez Prokuraturę Rejonową w Wyszkowie, prowadzącą śledztwo w tej sprawie, wynikało, że w pewnej chwili Bartek chwycił nóż i wbił go sobie w brzuch. Karolina Wajda wezwała pogotowie. Bartka przewieziono do szpitala w Wyszkowie. Natychmiast trafił na stół operacyjny. Jednak na pomoc było za późno. Bartek doznał rozległych obrażeń wewnętrznych, stracił za dużo krwi. Sprawę umorzono. Uznano, że było to samobójstwo.
Słynna Frytka i Wielki Brat
Kilka lat później głośno zrobiło się o Agnieszce Frykowskiej, córce z pierwszego małżeństwa Bartka, która wystąpiła w trzeciej edycji „Big Brothera”. Wcześniej była skromną kierowniczką jednego z łódzkich punktów sprzedaży telefonów komórkowych. Zaszokowała wszystkich, pojawiając się w wannie z innym uczestnikiem programu, Łukaszem Wiewiórskim, zwanym Kenem.
Po wyjściu z domu Wielkiego Brata Agnieszka zaczęła świadomie budować swoją karierę. Stała się czołową polską celebrytką. Pojawiała się jako prezenterka w programach telewizyjnych, miała swój program w stacji Tele 5. Próbowała też zrobić karierę jako piosenkarka. Pojawiała się w teledyskach, zagrała w filmie Roberta Wista „Może tak być”.
Kilka lat temu wszystkie portale internetowe rozpisywały się, że zrobiła sobie operację nosa. Obroniła dyplom na na Wydziale Aktorskim w Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia w Warszawie. Zagrała też drugoplanową rolę w serialu „Tancerze”. Jej zdjęcia pojawiły się w polskiej wersji „Playboya”.
Po pewnym czasie Agnieszka zmieniła imię (na Maja) i głośno opowiadała o swym nawróceniu. Została członkinią Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego.