Ciekawe czy po tej tarczy rządu wrócimy z tarczą albo na tarczy, ale raczej na - takim czarnym humorem "tryskają" niektórzy kujawsko-pomorscy przedsiębiorcy. Ale są też firmy, które nie straciły, a specjalnie zaniżają dochody, by się na rządowe wsparcie załapać.
- W końcu to nasze pieniądze rząd rozdaje. To my płacimy największy haracz! - tak tłumaczy swoją decyzję jeden z właścicieli takich firm.
Proceder ponoć wygląda tak: firmy jednoosobowe oraz przedsiębiorcy zatrudniający pracowników, którzy realnie nie ucierpieli w wyniku pandemii próbują wykorzystać lukę w programach pomocowych, by uzyskać finansową korzyść. Aby udokumentować spadek przychodów firmy opóźniają fakturowanie i w ten sposób zyskują prawo do skorzystania z programów pomocowych.
Pomoc nie przyszła od razu i wciąż nie jest łatwo z niej skorzystać. Wiele firm wykonało... nerwowe ruchy. Ekspert: - To wszystko mogło wyglądać inaczej, gdyby przedsiębiorcy szybciej dowiedzieli się na co mogą liczyć.
Wsparcie z tzw. tarczy antykryzysowej nie jest łatwe, o czym przekonał się np. pan Dominik, który prowadzi jednoosobową firmę w Bydgoszczy.
Więcej dowiesz się z pełnej wersji artykułu. Zapraszamy!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień