Wprowadzenie gminnego programu leczenia niepłodności metodą in vitro jest już w gminie Tarnowo Podgórne na ostatniej prostej. Powinien on ruszyć po wakacjach. To jednak nie podoba się grupie mieszkańców, którzy działają w „Odpowiedzialnym Tarnowie”. Chcąc zatrzymać program, proponowali m. in. „duchową adopcję radnego”.
„In vitro prowadzi do kazirodztwa: babcia urodziła dziecko swojej córki i syna” – m. in. takie wpisy znajdziemy na stronie www.odpowiedzialnetarnowo.pl. Ten akurat artykuł jest przedrukiem z mediów z USA. Skąd wziął się na stronie założonej przez mieszkańców gminy Tarnowo Podgórne?
Czytaj więcej: Tarnowo Podgórne: Przełomowy program uchwalony w budżecie. Będzie leczenie niepłodności metodą in-vitro
Odpowiedzialne Tarnowo, to inicjatywa, która sprzeciwia się wprowadzeniu gminnego programu leczenia niepłodności metodą in vitro. W tym roku po raz pierwszy znalazł się on w gminnym budżecie i prace nad jego pilotażową edycją są na ostatniej prostej.
Jednak grupa przeciwnych mu mieszkańców od kilku miesięcy działała, walcząc o jego zatrzymanie i formułując zarzuty wobec samej inicjatywy gminy, jak i metody in vitro – w ogóle.
Odpowiedzialne Tarnowo wydało dwie darmowe gazetki kolportowane wśród mieszkańców, uczestniczyło w posiedzeniach rady gminy, Komisji Spraw Społecznych, spotykając się z wójtem i radnymi, a także mieszkańcami. Ostatnio – pod koniec kwietnia na konferencji „Leczenie niepłodności: Fakty i Mity”.
To nie koniec. Na wspomnianej stronie internetowej pojawiają się propozycje dla mieszkańców, co można zrobić, żeby „powstrzymać nieodpowiedzialne wydawanie pieniędzy na kontrowersyjne projekty”. Wśród nich jest wysyłanie maili, spotkania z radnymi, wysyłanie do nich smsów oraz... modlitwa za radnych i wójta, by podjęli dobrą decyzję. Po wypełnieniu odpowiedniego formularza możliwa jest duchowa adopcja radnego. „Po wysłaniu zgłoszenia na swój adres e-mail otrzymasz imię i nazwisko Radnego, za którego będziesz się modlić” – tłumaczą twórcy strony.
Nie brakuje też informacji o faktach i mitach o in vitro, a także związanych z nim zagrożeniach. Oprócz przedruku wspomnianego wcześniej artykułu, znajdzie się też tekst, w którym in vitro porównywane jest do eugeniki z okresu II wojny światowej i dążeń III Rzeszy. Ostatecznie mieszkańcy postulują o stworzenie programu pogłębionej diagnostyki, czyli tzw. naprotechnologii. Twierdzą, że to lepszy sposób na wydanie gminnych pieniędzy, niż kontrowersyjny program in vitro.
Zarzucają też gminie, że projekt wprowadzała „po cichu”, bez konsultacji z większością mieszkańców. Mówią też, że program ma formalne uchybienia – nie wiadomo, kto opiniował projekt, monitorowanie i ocenę efektów programu ma prowadzić ten sam podmiot, który go realizuje. Poza tym projekt ma dawać możliwość pozwania gminy, gdyby uczestnik poniósł uszczerbek na zdrowiu. Dodatkowo gmina nie zamierza monitorować stanu zdrowia kobiet i dzieci biorących udział w programie. Co o działaniach Odpowiedzialnego Tarnowa, mówią władze gminy?
Klamka zapadła
– Ta grupa nie była za czymś, a przeciwko czemuś – komentuje Tadeusz Czajka, wójt Tarnowa Podgórnego. Podkreśla jednak, że pozytywna decyzja w sprawie programu zapadła 21 maja na posiedzeniu rady gminy. Za było 12 radnych, 7 przeciw, dwóch się wstrzymało.
W tym roku gmina przeznaczy na dofinansowanie in vitro dla rodzin 50 tys. zł. W przyszłym i kolejnym po 100 tys. zł. Jednorazowe dofinansowanie wyniesie po 5 tys. zł. Pierwsze rodziny będą mogły o nie wnioskować prawdopodobnie po wakacjach.
Jednocześnie do końca roku powinien się pojawić alternatywny program – naprotechnologii. – Pracujemy nad nim, na razie kwoty nie są znane. Rzecz w tym, że to rzadki program o znikomych efektach. Najbliżej działa w Lesznie i przez dwa lata odnotowano trzy ciąże – podkreśla wójt.
Dodaje, że z taką aktywnością, jak mieszkańców z grupy Odpowiedzialne Tarnowo spotkał się po raz pierwszy.
– To akcja bez precedensu. Były modlitwy, czuwania, docieranie do radnych wszelkimi drogami, zaangażowali się niektórzy księża
– wymienia Czajka. I dodaje: - Przyjście na sesję rady gminy to normalne działanie, ale wywieranie nacisków, docieranie do domów radnych i temu podobne aktywności nie mieszczą się w standardach postępowania.
Poza tym zapewnia, że projekt omawiał z mieszkańcami także podczas 16 spotkań wiejskich. Uwagi miały się pojawiać tylko na tych, gdzie obecni byli najbardziej negatywnie nastawieni mieszkańcy. - Ich retoryka zupełnie "nie chwytała" - twierdzi wójt.
Tłumaczy też, że decyzję o starcie programu podjął na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród mieszkańców. 2/3 miało być za, przeciw – 14 proc. – Zarzuca się, że próba nieco ponad 600 osób była za mała. Ale to była grupa reprezentatywna, a pytań w ankiecie było kilkadziesiąt. To nasz coroczny sposób zbierania opinii od mieszkańców. Badanie przeprowadza zewnętrzna firma – wyjaśnia wójt.
Rozmowa głuchego z niemową
Pośród zarzutów medycznych, które Odpowiedzialne Tarnowo stawia metodzie in vitro jest jej nieskuteczność. Powołuje się na dane mówiące o jedynie 10 proc. „żywych porodów”. Dodatkowo przeciwni in vitro mieszkańcy wskazują, że przez metodę wielokrotnie wzrasta ryzyko raka u kobiet, a u dzieci wad rozwojowych i chorób genetycznych.
– Ryzyko wad rozwojowych u dzieci w populacji wynosi od 3 do 4 proc. Przy in vitro wzrasta o 1,5 proc. Nie ma danych mówiących o wyższym ryzyku nowotworu
– mówi prof. Leszek Pawelczyk, kierownik Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu w Ginekologiczno-Położniczym Szpitalu Klinicznym UM w Poznaniu. Sam był uczestnikiem konferencji zorganizowanej przez Odpowiedzialne Tarnowo. Siedział na widowni. Pojawiło się wielu zwolenników naprotechnologii. Nasz rozmówca podkreśla, że o ile samo spotkanie było ważne, bo dało możliwość rozmowy, o tyle dyskusja ze zwolennikami naprotechnologii jest trudna ze względu na brak danych dotyczących tej metody.
– My ich nie negujemy, bo tę diagnostykę, którą wykonują przeprowadzamy także my. Tyle że znacznie szybciej. Brak konkretnych danych sprawia, że rozmowa między nami a nimi jest jak „głuchego z niemową”. Poza tym wszystko co robią naprotechnolodzy refinansuje NFZ. Pary ubiegające się o in vitro nie mają takiego wsparcia – wskazuje prof. Pawelczyk.
Podkreśla, że naprotechnolodzy, w momencie, w którym bezpłodność jest spowodowana np. czynnikami mechanicznymi w organizmie - proponują adopcję i nie są w stanie pomóc kobiecie w zajściu w ciążę.
- In vitro nie oferuje jedynie "posiadania dziecka". Może dać wszystko co związane z macierzyństwem - ciążę, poród, karmienie itd. Problem w tym, że zwolennicy naprotechnologii nie patrzą ile dzieci rodzi się dzięki in vitro. Ich interesuje tylko wskaźnik "żywych urodzeń"
- podsumowuje prof. Pawelczyk.
Do momentu zamknięcia tekstu nie udało nam się skontaktować z przedstawicielem Odpowiedzialnego Tarnowa.