Mirosław Dragon

Te blaszane hale na klepisku w Byczynie kosztowały prawie 3 miliony zł

Tak wygląda zbudowany za 2,68 mln zł inkubator w Polanowicach, którego stan - blaszane hale na klepisku - burmistrz Byczyny określił jako deweloperski. Fot. Mirosław Dragon Tak wygląda zbudowany za 2,68 mln zł inkubator w Polanowicach, którego stan - blaszane hale na klepisku - burmistrz Byczyny określił jako deweloperski. Miejscowi używają hal jako darmowego garażu na samochody...
Mirosław Dragon

Najwyższa Izba Kontroli nie zostawiła suchej nitki zarówno na starym, jak i na nowym burmistrzu Byczyny za skandaliczną budowę inkubatora przedsiębiorczości, która po­chłonęła 2,68 mln zł i zakończyła się fiaskiem.

Inspektorzy NIK-u potwierdzili w trakcie kontroli wszystko, o czym pisaliśmy wcześniej w nto: budowa Byczyńskiego Inkubatora Przedsiębiorczości prowadzona była w skandaliczny sposób.

Gmina Byczyna wypłaciła wykonawcy całość kwoty wynikającej z umowy, ale za 2,68 mln zł postawiono tylko blaszane hale na klepisku, na terenie byłego pegeeru w Polanowicach koło Byczyny.

Wykonawcą była firma należąca do męża obecnej wiceburmistrz Byczyny Katarzyny Zawadzkiej. Nowy burmistrz Robert Świerczek wypłacił wykonawcy pierwsze pieniądze niemal od razu po objęciu rządów w Byczynie!

Mimo skasowania całej kwoty z umowy firma męża pani wiceburmistrz zbankrutowała, a komornik sądowy zlicytował firmowy sprzęt budowlany.

Poprzedni burmistrz Ryszard G. został postawiony przed sądem. Prokuratura oskarża go o prowadzenie budowy inkubatora przedsiębiorczości bez pozwoleń oraz o poświadczenie nieprawdy. Miał poświadczyć nieprawdę w dokumencie, który stworzyła... aktualna wiceburmistrz Katarzyna Zawadzka. Wiceburmistrz oraz jej mąż zostali wezwani na proces Ryszarda G. w charakterze świadków. Już trzykrotnie, mimo wezwań, nie stawili się na rozprawę. Sędzia nakazała doprowadzić ich do sądu pod przymusem.

Przy budowie Byczyńskiego Inkubatora Przedsiębiorczości od początku wszystko szło nie tak, jak powinno. Plany były imponujące, dotacja z Unii Europejskiej sowita, ale realizacja od początku prowadzona była po partacku.

Najwyższa Izba Kontroli zarzuca, że przy budowie Byczyńskiego Inkubatora Przedsiębiorczości wprowadzono bez podstawy prawnej zmiany do umowy, które umożliwiły niezrealizowanie całej inwestycji, a jednocześnie dały prawo do wypłacenia wykonawcy pełnej kwoty wynagrodzenia.

Zdaniem NIK-u doszło do naruszenia ustawy o zamówieniach publicznych i ustawy o finansach publicznych.
Nie prowadzono książki budowy, nie było też okresowych kontroli, co jest złamaniem prawa budowlanego. Rozebrano stare budynki po pegeerze bez pozwolenia na rozbiórkę. Rozpoczęto też budowę nowych zabudowań bez pozwolenia budowlanego. Inwestycję prowadzono bez decyzji o warunkach zabudowy, tylko z decyzją o lokalizacji inwestycji celu publicznego, co jest również naruszeniem przepisów.

Inspektorzy NIK-u stwierdzili nieprawidłowości w działalności zarówno byłego burmistrza Ryszarda G. (PSL), jak i obecnego - Roberta Świerczka (PiS). Aktualny włodarz bezpodstawnie uznał przedłożone przez wykonawcę faktury i wypłacił pieniądze firmie męża wiceburmistrz.

Według nieoficjalnych informacji o sprawie inkubatora w Byczynie poinformowane zostało Centralne Biuro Antokorupcyjne oraz Prokuratura Okręgowa w Opolu.

Nie było szans na ten inkubator. Po co wydano miliony?

Badając sprawę Byczyń­skiego Inkubatora Przedsiębiorczości, nieodparcie nasuwa się wniosek, że jedynym celem jego budowy była sięgnięcie po sutą dotację unijną. Na inwestycję, która kosztowała 2,68 mln zł, Bruksela miała dołożyć 1,95 mln zł.

Kiedy nowy burmistrz Robert Świerczek (PiS) postawił blaszane hale na klepisku, chciał, żeby uznać to za ukończenie inwestycji w stanie deweloperskim. Urząd Marszałkowski w Opolu nie zgodził się z taką interpretacją i rozwiązał umowę na dofinansowanie. Blisko 2 miliony zł przepadły.

Inwestycję rozpoczął jego poprzednik, burmistrz Ryszard G. (PSL), który wystąpił z inicjatywą utworzenia w gminie Byczyna inkubatora przedsiębiorczości w branży rolno-spożywczej, mimo iż nie przeprowadzono żadnych analiz, a inwestycja ta nie została ujęta w żadnym gminnym dokumencie strategicznym (np. strategii rozwoju gminy).

Jak wytyka Najwyższa Izba Kontroli, błędne były już założenia tej inwestycji. Zakładały one bowiem remont i adaptację hal po pegeerze w Polanowicach. Plany te oparto na ocenie stanu technicznego budynków, sporządzonej... 13 lat wcześniej. Stare pegeerowskie budynki uległy w międzyczasie jednak zniszczeniu. Cztery z pięciu budynków nadawały się już tylko do zburzenia.

Do przetargu na budowę Byczyńskiego Inkubatora Przedsiębiorczości stanęły tylko dwie firmy: spółka z Namysłowa złożyła ofertę na 5,1 mln zł. Lokalna firma Kozdra dała cenę prawie dwa razy niższą: 2,68 mln zł i to ona wygrała przetarg.
P.U.H. Kozdra to mała firma budowlana z Kochłowic. Jej właścicielem jest Jan Kozdra.

Inwestycję prowadzono w systemie „Zaprojektuj i wybuduj”, czyli to wykonawca miał przygotować całą dokumentację, projekt, a następnie go zrealizować.

Zawarta umowa była bardzo korzystna dla gminy, za to niekorzystna dla wykonawcy. Termin był bardzo krótki: umowę podpisano 19 czerwca 2013 r., a inkubator miał być gotowy już 10 marca następnego roku, czyli w niecałe 9 miesięcy! Zapłata za budowę miała być ryczałtowa, wypłacona dopiero po końcowym odbiorze inkubatora. Umowa przewidywała możliwość zmiany zakresu prac.

Bez pozwoleń, ale i bez kar za złamanie prawa

O zmianę wystąpił zresztą sam wykonawca. Jan Kozdra zlecił wykonanie ekspertyzy, która wykazała, że pope­ge­erowskie hale grożą katastrofą budowlaną. Wykonawca zaproponował, żeby postawić nowe hale inkubatora, zamiast remontować ruiny, które się do tego nie nadają. Zgodzili się na to zarówno burmistrz Ryszard G., jak i Urząd Marszałkowski w Opolu.

Najwyższa Izba Kontroli zwraca jednak uwagę, że taka diametralna zmiana w inwestycji oznaczała w rzeczywistości nie zmianę umowy, ale udzielenie całkiem nowego zamówienia publicznego.

W listopadzie 2013 r. rozebrano stare budynki. Jak się potem okazało, zrobiono to bez pozwolenia na rozbiórkę. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Piotr Rasztar umorzył jednak postępowanie, nie nakładając grzywny.

W lutym i w marcu 2014 r. na budowie zrobiono wykopy i wylano stopy fundamentowe. Wtedy były burmistrz Jacek Pawlicki (rządził Byczyną przed Ryszardem G.) złożył zawiadomienie na sesji rady miejskiej oraz w prokuraturze, że zarówno rozbiórka, jak i budowa jest nielegalna.

To po jego zawiadomieniu kluczborska prokuratura oskarżyła Ryszarda G. o nielegalne prowadzenie budowy.
Na kontrolę do Polanowic pojechał też inspektor nadzoru Piotr Rasztar, który jednak nie stwierdził prowadzenia robót budowlanych, mimo iż nawet w nto i w lokalnym tygodniku „Kulisy Powiatu” opublikowano zdjęcia z budowy z gotowymi fundamentami. Przed kontrolą wykonawca jednak usunął stopy fundamentowe, a szef nadzoru budowlanego - jak sam wyjaśniał - nie chodził po placu budowy i nie zaglądał w wykopy... Kluczborska prokuratura prowadziła dochodzenie w sprawie poświadczenia nieprawdy przez Piotra Rasztara, ale ostatecznie umorzyła sprawę.

Inkubator według umowy miał być gotowy do 10 marca 2014 r. Aneks przedłużający termin realizacji podpisano dopiero 28 lipca, czyli ponad cztery miesiące od terminu z umowy! Czas oddania obiektu do użytku przedłużono do końca 2014 roku. Ale budowa się nie posuwała.

Nadeszły wybory samorządowe w 2014 r. W Byczynie w wyborcze szranki stanęło 3 kandydatów: Ryszard G. (PSL) - dotychczasowy burmistrz; Robert Świerczek (PiS) - radny opozycyjny, który w komisji rewizyjnej badał sprawę budowy inkubatora przedsiębiorczości i odpowiedzialnością obarczył wykonawcę; Katarzyna Zawadzka (PO) - żona wykonawcy inkubatora, która brała udział w tej inwestycji jako pełnomocnik i odpowiedzialna była za przygotowanie dokumentacji i projektu.

Robert Świerczek wygrał w pierwszej turze i ku zdumieniu mieszkańców By­czyny na zastępcę wziął swoją konkurentkę Katarzynę Zawadzką (która w wyborach zajęła ostatnie miejsce).

Taka podobno była umowa przedwyborcza, że jeśli któryś z nich wygra, to we­źmie drugiego na zastępcę. W ten sposób w Byczynie zaczął rządzić POPiS.

Cała prawda o inkubatorze

Po wyborach Robert Świerczek zmienił zdanie: winą za problemy z budową obarczał już nie wykonawcę, ale byłego burmistrza. Robert Świerczek i Katarzyna Zawadzka opublikowali w marcu 2016 r. na oficjalnej stronie gminy i w lokalnej prasie obszerne oświadczenie pt. „Cała prawda o inkubatorze w Polanowicach”.

Napisali tam, że są ofiarami „bezprecedensowych ataków” i że w mediach „pojawiają się kłamliwe informacje”. Z oburzeniem skomentowali informacje mediów, że gmina wypłaciła wykonawcy inkubatora 90 procent kwoty z umowy mimo niedokończenia inwestycji. Burmistrz Świerczek mimo wielokrotnych próśb nie pokazał jednak dziennikarzowi nto kopii faktur, żeby można było zweryfikować, ile i za co gmina rzeczywiście zapłaciła wykonawcy. Kontrolerzy NIK-u ustalili, że burmistrz wypłacił firmie męża swojej zastępczyni całe 100 procent ustalonej kwoty.

Nowy burmistrz podpisał z wykonawcą kolejny aneks. Termin budowy inkubatora przedłużono do 30 czerwca, a potem - w trzecim aneksie - do 30 grudnia 2015 r. Kolejne aneksy podpisano bez żadnych uzasadnień.

W przedłużonym terminie postawiono tylko blaszane hale na gołej ziemi. Za to już 22 grudnia 2014 r. burmistrz i firma męża wiceburmistrz Zawadzkiej podpisali dokument pod nazwą „Protokół robót zamiennych”. Pozwolił on na początku stycznia 2015 r., czyli kilka tygodni po objęciu rządów przez nową ekipę, przelać wykonawcy 650 tysięcy zł.

W 2015 i 2016 roku gmina zapłaciła w sumie pięć faktur przedłożonych przez firmę Kozdra. Robert Świerczek wypłacił co do grosza całą kwotę z umowy (2,68 mln zł), mimo że budowy inkubatora nie dokończono.

Jak to możliwe? W „Protokole robót zamiennych” burmistrz uznał kosztorys przedstawiony przez firmę męża pani wiceburmistrz, z którego wynikało, że po zmianie zakresu inwestycji budowa inkubatora pochłonęłaby 4,19 mln zł.

Burmistrz Świerczek zgodził się na to, żeby budowa inkubatora była kontynuowana tylko do kwoty wynikającej z umowy, czyli do 2,68 mln zł. Ba, wykonawca oszacował nawet, że wykonał pracę o wartości ponad 3,1 mln zł, więc zasponsorował gminie roboty warte ponad 400 tysięcy zł. Jak wytyka jednak NIK, gmina nie zweryfikowała przedstawionego przez wykonawcę kosztorysu scalonego.

Burmistrz nie był nawet na placu budowy, ale pieniądze wypłacił

29 grudnia 2015 r. burmistrz Świerczek podpisał protokół odbioru inkubatora, mimo iż nie dysponował dokumentami ustalającymi zrealizowanie zakresu rzeczowego inwestycji i rzeczywistą wartość zrealizowanych prac. Mało tego, jak przyznał włodarz Byczyny, w tamtym czasie nawet nie był na placu budowy inkubatora...

Robert Świerczek tłumaczy, że płacił wykonawcy kolejne transze, ponieważ bał się, że gmina będzie musiała zapłacić wykonawcy 268 tysięcy zł kary umownej. Żeby oddalić to ryzyko, wydał zatem z budżetu gminy 10-krotnie większą kwotę.
Jak ustalili inspektorzy NIK-u, burmistrz dokonał nieuprawnionych odbiorów częściowych prac i bezpodstawnie uznał wystawione przez wykonawcę faktury.

Robert Świerczek przyznaje teraz, że brak dokumentacji powykonawczej był błędem, a przedłożone dokumenty nie były wystarczające do wypłacania pieniędzy.

Gmina nie wyegzekwowała nawet od wykonawcy gwarancji na wydłużony termin tej inwestycji, ponieważ - jak tłumaczy burmistrz Świerczek - przeoczył to.

Robert Świerczek zapewnia, że gmina nie straci na tej inwestycji mimo jej fiaska. Wystawi bowiem ponad 2-hektarowy teren z niedokończonymi halami na sprzedaż. Podobno już zgłosili się zainteresowani. Problem w tym, że nie wiadomo, czy gmina nie będzie musiała oddać pieniędzy zarobionych na sprzedaży!

NIK stwierdził bowiem, że władze Byczyny zagospodarowały działkę niezgodnie z przeznaczeniem ustalonym w umowie z Agencją Nieruchomości Rolnych w Opolu.

ANR przekazała tereny dawnego pegeeru w Polanowicach za darmo w 2009 r. W umowie zastrzeżono jednak, że teren ma być przeznaczony na Byczyński Inkubator Gospodarki Społecznej. Taki inkubator zresztą istnieje, jego kierownikiem po ostatnich wyborach została siostra wiceburmistrz Patrycja Zawadzka, ale siedzibę ma w byczyńskim ratuszu. Na podarowanych działkach w Polanowicach budowano natomiast inkubator przedsiębiorczości, czyli instytucję biznesową, a nie społeczną.

Agencja Nieruchomości Rolnych w Opolu przeprowadziła już swoją kontrolę i zapowiedziała, że w przypadku sprzedaży tego terenu lub niezagospodarowania go do końca 2016 r. (co już nastąpiło) zażąda od gminy Byczyna zwrotu aktualnej wartości działek w Polanowicach.

Wiceburmistrz zostanie siłą doprowadzona na rozprawę

Pewne jest, że negatywny raport NIK-u nie zakończy sprawy Byczyńskiego Inkubatora Przedsiębiorczości.
O sprawie inkubatora NIK powiadomił rzecznika dyscypliny finansów publicznych w Opolu. Według naszych nieoficjalnych informacji sprawą zainteresowały się także Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz Prokuratura Okręgowa w Opolu.

W związku z nieprawidłowościami przy budowie oskarżony został już Ryszard G. Kluczborska prokuratura zarzuca mu prowadzenie budowy bez wymaganych pozwoleń i poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Ryszard G. nie przyznaje się do winy.

Katarzyna Zawadzka i Jan Kozdra w tym procesie toczącym się w Sądzie Rejonowym w Kluczborku uczestniczą w roli świadków. Już trzykrotnie nie stawili się na rozprawę. Prowadząca tę sprawę sędzia Edyta Duda nakazała doprowadzić ich do sądu przymusowo (czyli przez policję). Prawdopodobnie nałoży też na nich karę porządkową.
Wykonawca inkubatora mimo wypłacenia przez gminę Byczyna całej kwoty z umowy zbankrutował. Nie dokończył nie tylko budowy inkubatora w Polano­wicach, ale także dużej inwestycji w Oławie.

Komornik sądowy zajął i zlicytował majątek firmy. Tradycje budowlane w rodzinie jednak nie zginą. W tym samym czasie, kiedy zamknięto firmę Jana Kozdry, pod tym samym adresem w Kochłowicach firmę budowlaną otworzył jego syn.
Raport NIK-u można streścić krótko: budowa Byczyńskiego Inkubatora od początku była pełna nieprawidłowości: od koncepcji, przez zmianę zakresu robót, aż do wypłaty pieniędzy. Tylko dlaczego wydano na tę fuszerkę prawie 3 miliony złotych? Na dodatek, jak ustalili inspektorzy podczas kontroli, wydano je bezpodstawnie, bez weryfikacji i bez sensu...

Mirosław Dragon

Jestem dziennikarzem „Nowej Trybuny Opolskiej" oraz wydawcą portalu internetowego Nto.pl


Można do mnie pisać: mdragon@nto.pl


Moje artykuły i materiały dziennikarskie miały w ubiegłym roku łącznie ponad 38 milionów odsłon.


Jestem dziennikarzem multimedialnym: oprócz pisania artykułów, robię też zdjęcia, a także nagrywam i montuję wideo.


Prowadziłem wiele śledztw dziennikarskich, wykrywałem afery, patrzyłem władzy na ręce.


Opisuję także historię lokalną, promuję ciekawych ludzi z Opolszczyzny.


Najbardziej szczęśliwy jestem wtedy, gdy uda się pomóc potrzebującym ludziom, chorym dzieciom. To są momenty, kiedy jesteśmy z czytelnikami i darczyńcami jedną wielką rodziną.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.