Te programy mają zmienić Łódź na lepsze
Od jogi w parkach poprzez in vitro i remonty kamienic po sikanie w bramach - niemal każdy aspekt łódzkiego życia ma jakiś program. Efekty są różne: od spektakularnych po średnie.
Kilkadziesiąt różnych miejskich programów powstało w ostatnich latach. Mają poprawić jakość życia mieszkańców. I powoli to robią. Przyjrzeliśmy się najważniejszym.
Programy dla Piotrkowskiej
Jednym z pierwszych dużych programów była przyjęta w 2008 roku „Strategia Rozwoju Ulicy Piotrkowskiej na lata 2008-2020”. Zakładała ona szereg działań mających ożywić Piotrkowską. W zeszłym roku radni uznali, że została ona zrealizowana i uchylili ją. Jednak nie wszystko udało się zrobić.
W ramach realizacji strategii wyremontowano Piotrkowską, stawiając meble miejskie i nowoczesne oświetlenie. Powołano menedżera ulicy i mimo różnych zawirowań funkcję tę utrzymano. Zainstalowano nowoczesny monitoring. Ograniczono ruch samochodowy, uruchomiono rower publiczny, prawie zbudowano atrakcyjne połączenie z dworcem Łódź Fabryczna. Nie udało się jednak zbudować parkingów wielopoziomowych, zrewitalizować przyległych do Piotrkowskiej kwartałów i odnowić pasaży Rubinsteina i Schillera.
Nie wprowadzono programu wychowawczego dla sikających bramach, zapisanego pod kryptonimem „Pachnące Podwórka”. Nie zrealizowano też pomysłu wieży widokowej. Jednak nie da się ukryć, że Piotrkowska odbiła się od dna.
Pomocny w tym był, nieujęty w strategii, program „Lokale dla Kreatywnych”. Powstał pod koniec 2012 r. - w jednym z najmroczniejszych czasów dla ulicy Piotrkowskiej - i miał uratować charakter deptaka opanowanego przez banki i sklepy z tandetą. Zgodnie z założeniem miejskie lokale mogły być wynajęte taniej niż na rynku na ciekawe inicjatywy. Z czasem program rozszerzono na ścisłe centrum Łodzi.
Konkurs wzbudził zainteresowanie młodych ludzi z Łodzi i innych miast Polski. W 18 konkursach wynajęto 115 lokali. Wśród nich są tak zasłużone dla miasta przedsięwzięcia jak klubokawiarnia Niebostan czy restauracja Lokal. Jednak eliminacja niewidzialnej ręki rynku nie wszędzie dała dobre rezultaty. Właściciele jednego z lokali płacili tak mały czynsz, że w czasie remontu Piotrkowskiej bardziej opłacało się im trzymać lokal zamknięty. Inni wzbogacali tradycyjną działalność o element kreatywny, by dostać lokal. Okazało się też, że lokale od frontu wynajmowano na działalność mało reprezentacyjną. By prowadzić w nich warsztaty gorseciarskie czy lekcje jogi trzeba było okna frontowe zasłonić. Nie do końca o to chodziło w programie.
Z czasem Piotrkowska ożywiła się, a miasto zaczęło od programu odchodzić. Konkursy organizowane są rzadziej, a popyt na lokale przy ul. Piotrkowskiej jest tak duży, że część trafia na rynek komercyjny.
Pomysły na zieleń miejską
Łódzkie programy dużo miejsca poświęcają zieleni. Dobrym pomysłem był program „Zielona Łódź”, który zamienił nieco senne łódzkie parki w miejsca aktywnego wypoczynku. Miasto zaczęło organizować w parkach zajęcia sportowe i rekreacyjne: nordic walking, jogę, treningi na nartach biegowych, koncerty i pikniki. Komplet informacji zebrany został na portalu informacyjnym zielonalodz.info. Jednak program z czasem zaczął wytracać impet. Jeszcze rok temu w maju zanotowano 42 imprezy, w tym roku już tylko 16. Jeszcze gorzej wyglądają plany na czerwiec: zapowiedziano zaledwie 14 imprez, podczas gdy w ubiegłym roku w czerwcu było ich aż 64.
Długo trwa także program „Zielone Podwórka”. Pozwala on wspólnotom odnowić znajdujące się na terenach miejskich ich podwórka i otrzymać na ten cel wsparcie z magistratu w wysokości do 75 proc. poniesionych kosztów. Od 2012 r. pieniądze dostało 66 podwórek. W tym roku kosztem około 300 tys. zł dofinansowanie dostanie kolejnych 10. Jednak program nie jest tak zielony, jak wskazuje jego nazwa i poziom zazielenienia nie jest przy rozdzielaniu pieniędzy brany pod uwagę. Na części podwórek bujną roślinność zastąpiono chodnikami z kostki i płotami. A jedna ze wspólnot zastąpiła po prostu asfalt ładniejszą nawierzchnią z kostki granitowej, sadząc tylko nieco pnączy. Podwórka jednak zyskują bardziej zadbany wygląd.
Zieleń do miasta wprowadzać ma program „Zielone Polesie”. To ogłoszony w ubiegłym roku i zakrojony na szeroką skalę program zazieleniania najbardziej betonowej części Łodzi. W jego ramach mają powstać ulice-ogrody, woonerfy i parki kieszonkowe. Po jego zakończeniu powierzchnia zieleni w tym miejscu ma wzrosnąć sześciokrotnie. Szacowany koszt całości to około 230 mln zł.
Program trudno ocenić, bo niewiele zrobiono. Na początku miał złą prasę, bo zamiast dosadzać zieleń, prawie 20 drzew bez konsultacji z mieszkańcami wycięto. Zniknęło 15 drzew z budowanej na ul. Pogonowskiego ulicy-ogrodu, a także cztery z budowanego na skrzyżowaniu ul. Lipowej i Struga parku kieszonkowego. Według części dokumentów jedno z drzew wycięto, bo kolidowało z planowaną alejką. Mieszkańcy byli oburzeni.
Do tej pory nie oddano do użytku żadnej z zapowiadanych ulic-ogrodów. Ulice: Pogonowskiego, Lipowa i Strzelców Kaniowskich są właśnie na ukończeniu. Kolejne ulice i woonerfy (m.in. na ul. Wólczańskiej i 1 Maja) mają powstać wkrótce.
Programy dla komunikacji
Miasto intensywnie wzięło się też za poprawę komfortu i bezpieczeństwa pieszych oraz rowerzystów. Stworzona w 2015 roku „Strategia Rozwoju Sieci Dróg Rowerowych na lata 2015-2020+” pokazywała docelową sieć ścieżek rowerowych w mieście. Po jej zrealizowaniu miasto miało być pokryte siecią dróg wystarczającą, by dojechać bezpiecznie w każdy rejon miasta. Wśród inwestycji priorytetowych w strategii wskazano m.in. budowę dróg rowerowych na Retkini, Widzewie i Bałutach, a także remont istniejących już, ale kiepskich dróg na ul. Zachodniej, Łagiewnickiej czy Drewnowskiej. W dalszej kolejności miały powstać drogi łączące Łódź z ościennymi miejscowościami.
Strategia jest sukcesywnie realizowana. W tym roku ma być oddanych 14 km nowych dróg rowerowych, w tym wzdłuż ul. Paderewskiego czy Dąbrowskiego. Jednak do realizacji strategii jest wciąż bardzo daleko i na pewno nie uda się tego zrobić do roku 2020. Jak wyliczyła Fundacja Fenomen, realizacja całej strategii kosztowałaby 200 mln zł. Miasto co roku wydaje na drogi rowerowe około 10 mln zł, średnio drugie tyle trafia do infrastruktury rowerowej przy okazji inwestycji drogowych. Realizacja strategii zajmie więc około 10 lat.
Dwa lata temu rozpoczęta została kampania o zgrabnej nazwie Pro100 chodnikiem. Zgodnie z jej ambitnymi założeniami co roku 100 tys. mkw. chodników miało być poddawanym remontom. Przy założeniu, że chodniki mają w Łodzi około 3 metrów, dawało to ponad 30 km wyremontowanych pasaży rocznie.
Według danych magistratu zarówno w roku 2014 jak i 2015 zakładane ponad 30 km osiągnięto. Jednak na rok 2016 plan spadł do kilkunastu kilometrów. W tym roku chodniki też są remontowane, m.in. na ul. Kolumny i Paderewskiego, jednak ich długości jeszcze nie podsumowano.
Za kilka lat oceniony zostanie program „Tramwaj dla Łodzi”. Jak na razie, w ramach tego programu nie udało się nabyć żadnego tramwaju. Kupiony został natomiast stary, wysłużony niemiecki tramwaj za 100 tys. euro. Został wycofany z eksploatacji przez przedsiębiorstwo BoGeStra z Bochum. „Tramwaj dla Łodzi” to ogromny projekt, który polega na zakupie 30 nowych tramwajów i modernizacji 11 km linii tramwajowych. Koszt to 675 mln zł, z czego Unia Europejska ma dołożyć 411 mln zł. Program „Tramwaj dla Łodzi” już się rozpoczął. To przebudowa skrzyżowania Dąbrowskiego i Śmigłego-Rydza. W ramach programu jest również budowa nowoczesnych torowisk na Śmigłego-Rydza, Dąbrowskiego, Rzgowskiej, Kilińskiego, Przybyszewskiego, Broniewskiego, a także odcinek między Tramwajową i Kopcińskiego. Program zakłada również budowę nowego wiaduktu na Przybyszewskiego.
Odnawianie i rewitalizacja
Program „Mia100 Kamienic” to jeden z największych miejskich projektów, który stał się wizytówką Łodzi. Polegał na remoncie zaniedbanych kamienic w centrum należących do miasta. Budynki były ocieplane, likwidowano wspólne toalety na korytarzach, a także podłączano budynki do sieci cieplnej, wymieniano okna i drzwi. Początkowo program napotykał na opór mieszkańców, których trzeba było przeprowadzić do innych budynków na czas remontu. Kłopot polegał na tym, że były to rudery. Zdarzały się też fuszerki budowlane, które trzeba był poprawiać. Takie incydenty nie zatrzymały sukcesu programu, którego nazwę trzeba było zmienić z „Mia100 Kamienic” na „Miasto Kamienic”. Zmiana wynikała z faktu, że w 2014 roku liczba wyremontowanych kamienic przekroczyła sto. Do końca zeszłego roku wyremontowano ponad dwieście budynków w 110 nieruchomościach. Program został zakończony, bo rozpoczął się kolejny - znacznie szerszy - Gminny Program Rewitalizacji.
Gminny Program Rewitalizacji właśnie wkroczył w kolejną fazę. Pierwszą było określenie terenów zdegradowanych, które będą rewitalizowane. Później odbyły się konsultacje, na których zgłoszono ponad 600 propozycji. W ślad za tym szły uchwały Rady Miejskiej, które pozwoliły podzielić centrum na obszary rewitalizacji. W ostatnich miesiącach sporządzono wnioski o unijne dofinansowanie prac w tych obszarach. Decyzja o przyznaniu pieniędzy zapadnie w najbliższych miesiącach. Skala rewitalizacji jest ogromna. Rewitalizacja obszarowa pochłonie łącznie 1 mld zł, z czego 0,5 mld zł to pieniądze z UE. Wyremontowanych zostanie 139 kamienic przy 67 adresach. Znajdują się w nich 923 mieszkania, 43 mieszkania chronione dla osób opuszczających domy dziecka, 178 lokali użytkowych, 102 biura, 32 pracownie artystyczne i 7 pomieszczeń dla organizacji pozarządowych. Do tego trzeba doliczyć 25 budynków na Księżym Młynie, które też będą rewitalizowane. Jeśli te ambitne plany zostaną zrealizowane, to będzie ogromny sukces.
Warto jeszcze wrócić do programu „Mia100 Kamienic”, który stał się podstawą do rozpoczęcia kolejnego udanego programu, pod nazwą „Mia100 Szkół”. Polega na termomodernizacji przedszkoli i szkół, co nie tylko poprawia komfort pracy nauczycieli i nauki uczniów, ale również zmniejsza koszty utrzymania obiektów edukacyjnych. Program został rozpoczęty w 2012 roku. Do końca 2016 roku udało się wyremontować 60 placówek. W tym roku modernizację przejdzie 18 kolejnych, a kosztować to będzie 23,2 mln zł. Miasto pozyskało 50 mln zł na termomodernizację kolejnych placówek oświatowych. Do 2020 roku poprawi się stan następnych 80 szkół.
Programem związanym z remontami jest też akcja „Mieszkanie na strychu”. To program, który cieszy się umiarkowanym powodzeniem, ale chętnych do udziału przybywa. Trwa właśnie szósta edycja. Miasto wytypowało 13 strychów. Osoby, które przejdą przez sito proceduralne będą mogły wyremontować wybrany strych i zamieszkać w nim, a koszty poniesione na adaptację strychu będą im odliczane w czynszu. W poprzedniej akcji było wyznaczonych 15 strychów. Trzy są już gotowe, 8 jest w trakcie remontu, a pozostałe są na etapie zbierania dokumentacji niezbędnej do aranżacji strychu. Dla uczestników programu urządzenie sobie gniazdka na strychu jest lepszym rozwiązaniem niż kupowanie mieszkania. Zwłaszcza, jeśli strych znajduje się w budynku wyremontowanym w ramach programu „Mia100 Kamienic”.
Program „Mieszkanie na Strychu” jest skierowany dla osób, które mają pieniądze, bo urządzenie strychu kosztuje nawet 100 tys. zł. Z drugiej strony 20 tys. najemców mieszkań komunalnych ma kłopoty z regularnym płaceniem czynszu. To połowa wszystkich najemców. Dla nich miasto przygotowało program odpracowania długów czynszowych. Zaległości czynszowe łodzian przekroczyły już 250 mln zł. Zaległości można zmniejszyć pracując w miejskich spółkach, Zarządzie Zieleni Miejskiej, Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji oraz schronisku dla bezdomnych zwierząt. Zlecane są głównie zadania porządkowe, czyli grabienie liści, zamiatanie, malowanie płotów, a osoby z wyższym wykształceniem mogą pracować jako asystent nauczyciela, lub pomoc do opieki nad dziećmi w świetlicy. Z programu skorzystało już prawie dwustu najemców. Spłacili łącznie ponad 700 tys. zł. Kolejnych trzysta osób wyraziło chęć przystąpienia do programu. Rekordzista miał 13 tys. długu i wyrok eksmisji, ale wszystko odpracował. Początkowo miasto proponowało odpracowanie długu tylko tym, którzy mieli zaległości nie przekraczające 10 tys. zł. Ten przykład pokazał, że można odpracować z pędzlem w dłoni znacznie większe kwoty. Tym bardziej, że stawka godzinowa wzrosła w tym roku z 11 do 13 zł.
Dla dzieci, młodzieży i rodziny
Łódź może odtrąbić sukces realizując miejski program in vitro. W maju urodziła się Hania, która jest pierwszym dzieckiem urodzonym dzięki temu programowi. Łódź zdecydowała się wprowadzić miejski program in vitro w połowie ubiegłego roku. Była to reakcja na rezygnację rządu z krajowego programu dofinansowania zapłodnienia in vitro. W ubiegłym roku miasto przeznaczyło na ten program 500 tys. zł. Zgłoszeń było tak wiele, że konieczne było dołożenie kolejnych 150 tys. zł. W kolejnych latach planowane jest wydawanie po milionie złotych rocznie. Miasto przeznacza po 5 tys. zł dofinansowania do in vitro. Do programu zgłosiło się trzysta par, a korzysta z niego dwieście par. Hania, która pierwsza przyszła na świat dzięki miejskiemu programowi, urodziła się zdrowa, ważyła 3590 g oraz miała 57 cm długości. Lekarze dali jej 10 punktów, czyli maksimum, w skali Apgar obrazującej stan noworodka. Tuż po niej na świat przyszły bliźniaczki, a kilka dni później bliźniaki. Dane na koniec maja wskazywały, że jest jeszcze 51 ciąż, w tym cztery mnogie, a ponad 40 zaawansowanych. Po narodzinach dzieci miasto przygotowuje dla nich paczkę. Pomoc dostają też rodzice w postaci zabawek do łóżeczka, elektronicznej niani i termometru.
Aby dzieci nie musiały cierpieć z powodu zanieczyszczonego powietrza, zostanie sporządzony program antysmogowy. W lutym tego roku radni uchwalili kierunki działania dla prezydenta Łodzi, aby poprawić jakość powietrza. To propozycje programu antysmogowego począwszy od działań edukacyjnych, poprzez włączenie policji do programu, aż do stworzenia wieloletniego systemu dofinansowania wymiany pieców na ekologiczne. Prezydent Łodzi ma czas do końca czerwca, aby przedstawić Radzie Miejskiej sprawozdanie z realizacji tej uchwały, a do końca października ma powstać konkretny program walki z niską emisją. Na razie przyjęto program dopłat do wymiany starych pieców. Przez 3 lata miasto będzie przeznaczało na ten program po 3 mln zł. Dotacje będą przyznawane na trwałą zmianę ogrzewania z opartego na paliwie stałym na proekologiczne. Miejska dotacja będzie udzielana w wysokości do 75 proc. poniesionych kosztów, ale nie więcej niż 1,8 tys. zł na wykonanie podłączenia do sieci gazowej, 5 tys. zł na zakup kotła lub pieca gazowego, 10 tys. zł na budowę węzła cieplnego oraz podłączenia do sieci cieplnej i 50 tys. zł na wykonanie podłączenia do sieci gazowej lub do sieci cieplnej wraz z budową kotłowni albo węzła cieplnego, z możliwością podłączenia ciepłej wody użytkowej. Założenia tego programu są bardzo dobre, ale ocenić go będzie można dopiero za kilka lat.
Ucieczce młodych ludzi do bardziej atrakcyjnych ośrodków miał zapobiec program Młodzi w Łodzi. To kompleksowy program łączenia młodych ludzi z potencjalnymi pracodawcami, a także wspierania ich edukacji i przedsiębiorczości. Zaletą programu jest to, że wiele środków na program pochodzi nie od miasta, ale bezpośrednio od zainteresowanych firm - partnerów akcji. Do tej pory w jakiejś formie programu wzięło udział ponad 50 tys. młodych ludzi. Liczba studentów i młodych ludzi z innych miast chcących związać się z Łodzią w ostatnich latach powoli rośnie. Jednak trudno stwierdzić związek między migracjami a samym programem.
Programem, który trafił na półkę jest miejski program polityki społecznej. Prace nad nim trwały latami i powstał dokument liczący 180 stron. Prace nad polityką społeczną rozpoczęły się z hukiem. W 2012 roku Łódź wygrała konkurs na grant w programie Smarter Cities Challenge. Dzięki temu rok później do Łodzi przyjechało sześciu specjalistów IBM, którzy mieli pomóc w usprawnieniu systemu pomocy społecznej i urzędu pracy. Ich raport kosztował 400 tys. dolarów. Przygotowali zarys programu, który później został poddany konsultacjom. Zebrali się specjaliści i urzędnicy z MOPS, urzędu pracy, biura rozwoju przedsiębiorczości, rewitalizacji, strategii, wydziału zdrowia, edukacji, sportu, budynków i lokali. Program polityki społecznej podzielono na trzy części: demograficzną, rynku pracy i zdrowia. Zapisano m.in., że potrzebne jest wsparcie dla małych dzieci i zapewnienie im żłobków. Skończyło się na podwyżce opłat za żłobki. Udało się wprowadzić Kartę Dużej Rodziny, ale nie wprowadzono pomysłu tanich biletów dla rodziców i opiekunów rodzin wielodzietnych. Upadł również projekt apteki komunalnej, czyli przeznaczenie miejskich pieniędzy na leki, na które nie stać najuboższych. Co gorsza, nie zmniejsza się liczba osób korzystających z zasiłków pomocy społecznej. Jest jednak szansa, że program polityki społecznej przejdzie renesans. Okazją ku temu będzie rewitalizacja społeczna, która zakłada walkę z wykluczeniem społecznym, aktywizację mieszkańców, centra wsparcia środowiskowego, klauzule społeczne w zamówieniach publicznych, sieć lokalnych animatorów, czy programy mieszkaniowe dla studentów i seniorów. W skrócie chodzi o wyciąganie mieszkańców z trwałego bezrobocia i alkoholizmu, zapewnianie starszym opieki, a młodym mieszkań.