Teatr Czarnego Tła. Głównymi aktorami jest muzyka i światło UV
Podróż w kosmos, występ Micheala Jacksona i Slasha, taniec szalonych kurczaków. Wszystko to można zobaczyć w Teatrze Czarnego Tła, który od kilku lat działa w Chorzowie. Od początku października doczekał się własnej sceny przy ul. Poniatowskiego.
Kiedy jest zapalone światło, w swoich czarnych strojach wyglądają jak ninja – od stóp do głowy ubrane są na czarno, widać im tylko oczy. Bo tylko w ten sposób można osiągnąć zamierzony efekt. To właśnie dziewczyny z Teatru Czarnego Tła, który od kilku lat działa w Chorzowie.
Pomysł nad stworzeniem takiego teatru "chodził" za Aleksandrą Kajewską od bardzo dawna. –Jak byłam dzieckiem zobaczyłam film, przynajmniej tak go zapamiętałam, opowiadający o pewnej nauczycielce, która stworzyła taki teatr razem ze swoją klasą – wspomina Aleksandra Kajewska, która jest absolwentką animacji społeczno- kulturalnej na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie.
Ale zacznijmy od wyjaśnienia, czym jest „czarny teatr”, bo nie chodzi tylko o czarne charaktery, które w nim występują. Aktorzy podczas przedstawienia są niewidoczni, dlatego są ubrani na czarno, żeby „wtopić się” w tło. Bo spektakle takiego teatru odbywają się całkowitej ciemności. –Zanim rozpoczniemy widowisko, musimy chwilę odczekać, żeby oczy widzów przyzwyczaiły się do ciemności –mówi Aleksandra Kajewska.
W takim teatrze główną rolę odgrywają światło, dzięki któremu rekwizyty „świecą” oraz muzyka, w rytm której aktorzy animują ruchy przedmiotów, opowiadając w ten sposób historię. Czy trudno zostać aktorem „czarnego teatru”? –Najważniejsze jest poczucie rytmu – wyjaśnia Aleksandra Kajewska.
Sztuka czarnego teatru była już znana w m.in. w starożytnych Chinach. Z czasem ewoluowała. Dzisiaj w tego typu widowiskach wykorzystywane są rekwizyty, które pomalowane są farbą ultrafioletową.
Chorzowski Teatr Czarnego Tła do niedawna działał przy Miejskim Domu Kultury Batory w Chorzowie, a od początku października ma już swoją własną, kameralną scenę. Znajduje się przy ul. Poniatowskiego 6 . To u nich można zobaczyć Micheala Jacksona i Slasha w akcji, wybrać się w kosmiczną podróż albo zobaczyć szalony taniec kurczaków.
Dziewczyny z tego teatru mogliśmy dokładnie rok temu oglądać w popularnym programie rozrywkowym „Mam talent”. Ich występ podczas castingów zachwycił jurorów, w odcinku półfinałowym, niestety, nie udało się im zebrać wystarczającej liczby głosów, by przejść do wielkiego finału.
Ale cały zespół mówił zgodnie: „Mam talent” to była kolejna przygoda, w której brały udział i bez względu na werdykt i tak będą robić to, co kochają.
Tak też z perspektywy czasu ocenia tamtą przygodę Aleksandra Kajewska. –Własna scena i tak była naszym marzeniem. Wszystko co do tej pory robiłyśmy, prowadziło nas do tego celu - mówi.
To, co najbardziej cieszy Kajewską, to fakt, że na własnej scenie mogą występować co weekend. A to z kolei motywuje do regularnych prób. I nowych pomysłów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w grudniu możemy spodziewać się kolejnej premiery teatru. Marzy się im rockowa wersja Królewny Śnieżki. Ma to być spektakl zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci.
Najmłodsi widzowie niebawem mają się doczekać też specjalnie im dedykowanych warsztatów. Maluchy po prostu różnie reagują na całkowitą ciemność, która jest konieczna, by uzyskać efekt rozświetlenia rekwizytów. Kajewska wspomina, że podczas jednego ze spektakli już w nowej siedzibie jedno dziecko po prostu uciekło... Stąd pomysłów warsztatów: by oswoić dzieci z techniką ich teatru.
–Dzieci będą robić swoje kukiełki i malować farbą UV. Będą mogły później wejść na scenę, rozświetlić ją. My również pokażemy jak wygląda nasza praca - dodaje Kajewska i zaprasza rodziców z pociechami na takie zajęcia.