Teatr Rozrywki. Świetna marka dyrektora Dariusza Miłkowskiego
Być „ojcem założycielem” tak popularnej sceny, wypromować jej markę daleko poza granicami regionu, stworzyć oryginalny profil repertuarowy i na dodatek oprzeć się wszystkim zawieruchom finansowo-personalno-organizacyjnym przez 34 lata? Dariusz Miłkowski właśnie pożegnał się z Teatrem Rozrywki.
To się udało w Polsce chyba tylko Dariuszowi Miłkowskiemu - dyrektorowi Teatru Rozrywki w Chorzowie. Z końcem sezonu popularny „Miłek” odchodzi jednak na emeryturę, zostawiając doskonale naoliwioną, teatralną machinę następcom - Aleksandrze Gajewskiej i Jackowi Bończykowi.
Zastrzega wszakże, że rezygnuje nie tylko z fotela dyrektora. Nie ma też zamiaru wchodzić w rolę „duchowego patrona” nowego szefostwa czy nawet konsultanta programowego. Choć przyznaje, że jeśli już miałby coś doradzać, to bardziej ewolucję niż rewolucję. Z szacunku dla widzów, którzy przyzwyczaili się do repertuaru Rozrywki, a nawet panujących w niej teatralnych obyczajów.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z POŻEGNANIA DYREKTORA DARIUSZA MIŁKOWSKIEGO
Konieczność zmian pozostaje jednak dla Miłkowskiego bezdyskusyjna. Sam przecież nigdy nie skostniał, a siedzenie na laurach go nie bawiło. Przez minione trzy dziesięciolecia (z okładem) dyskretnie, acz stanowczo, wprowadzał do oferty chorzowskiej sceny teatralną nowoczesność - mniej znane tytuły, młodych, często zbuntowanych wobec tradycji realizatorów i dramaturgiczne eksperymenty. Sygnował je swoim nazwiskiem i brał za nie odpowiedzialność. Na ogół wychodził z podejmowanego ryzyka obronną ręką, przyciągając na widownię nowe pokolenia. Świadomy faktu, że w tym teatrze miejsce powinno być dla różnych sztuk.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień