Teczkowa orkiestra gra [komentarz]
Nasze „elity” polityczne skaczą sobie do gardeł, a Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra coraz głośniej. W tym roku na jej konto wpłynie - jak mówił wczoraj Jurek Owsiak - prawie 73 mln zł!
Dzięki temu do 300 placówek służby zdrowia trafi nowoczesny sprzęt dla oddziałów pediatrycznych i na zapewnienie opieki medycznej dla osób starszych. To piękny gest społeczeństwa w Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia, ustanowionym przez papieża Franciszka.
Im dłużej gra orkiestra, im boleśniejsze zbiera cięgi ze strony „prawdziwych Polaków” i Kościoła, tym więcej gromadzi pieniędzy. W tym roku rekord został pobity prawie o 20 mln zł. Może nie komentowałbym dziś wyników zbiórki WOŚP (obraduje Trybunał Konstytucyjny, jest sprawa Zelnika, afera „opona”, premier na szczycie UE), gdyby nie jeden wzruszający internetowy wpis pewnej kobiety. Napisała tylko tyle i aż tyle: „Mój syn żyje dzięki tym sprzętom, zawdzięczamy to fachowości lekarzy i wykorzystaniu odpowiedniego sprzętu, bo bez tego nie mogliby zrobić nic, i do śmierci będę wspierać orkiestrę w ramach dozgonnej wdzięczności”.
Na jednej szali mamy więc wielką, brudną politykę, a na drugiej czyjeś uratowane życie i wdzięczność. Czytając to, zastanawiałem się, ilu naszych chorych z nienawiści polityków powinno nosić teczkę Owsiakowi. Jestem pewien, że należałoby ich liczyć w setkach. A ile warte są cuchnące, zakurzone teczki SB sprzed półwiecza w porównaniu z tysiącami respiratorów, łóżek rehabilitacyjnych, inhalatorów, samochodów, inkubatorów i aparatów do dializ od Owsiaka? Te papiery są bezwartościowe dla zwyczajnego człowieka, ale bezcenne dla politycznych hochsztaplerów i historyków nurzających się w nich „w imię prawdy”. A od czego może nas wyzwolić prawda na temat Jerzego Zelnika?
Ile takich dokumentów leży jeszcze w szafach? - pytał prezydent Andrzej Duda. Kompletnie mnie to nie obchodzi. Ważniejsza dla mnie jest odpowiedź na pytanie, ilu jeszcze dzieciom podarować życie?