Ten cały syf produkujemy z rur swoich samochodów i kominów. I to wdychamy, i narzekamy, że ciężko się oddycha. Narzekamy... Ale na kogo?
Współczesny smog jest groźniejszy niż bajkowe pradawne smoki, bo jest tu i teraz i zabija po cichu, ale systematycznie, a nie od razu zionąc siarką. Karmimy go wszyscy...
Na alei Bartoszewskiego w Łodzi jechał sobie w środę volkswagen. Miał niesprawne światła i zawieszenie, ale za to pomieścił 10 osób, choć mógł wieźć sześcioro. Policjanci przecierali oczy, widząc dwóch postawnych facetów, którzy na przednim siedzeniu obok kierowcy zdołali się przypiąć jednym pasem bezpieczeństwa! Chwała im, bo przynajmniej trochę pomyśleli o swoim bezpieczeństwie. Pozostali nie byli tak spętani, więc podróżowali dalej za pomocą nóg. Kierowca zaś zasilił Skarb Państwa mandatem. Piszę o tym, bo „kombinatoryka” na polskich drogach ma się od lat dobrze. W „maluchu”, czyli fiacie 126p, mieściło się nawet 9 osób (co sam przeżyłem). Ale to był mniejszy problem niż to, co dziś wydziela się z rur wypasionych, ale zdezelowanych bryk. Smog z aut jest nawet gorszy od tego z kominów. Dlatego kontrole na drogach i w domach mają być częstsze. I dobrze, bo okaże się, że Polak potrafi... się sam wykończyć.