Ten, który dodał Wawelowi szczypty mistycyzmu
W moich felietonach rzadko piszę o żyjących ludziach, ale dzisiaj chcę zrobić wyjątek i przypomnieć osobę Zbigniewa Święcha - pisarza, dziennikarza, komentatora telewizyjnego, członka elitarnego Klubu Odkrywców (The Explorers Club), zeszłorocznego laureata Nagrody Miasta Krakowa. Mam tu niewiele miejsca i nie mogę zamieścić zdjęcia, więc tych z Państwa, których zainteresuję, zachęcam do przeczytania znacznie obszerniejszego tekstu „Ten, który rozwiązał tajemnicę wawelskiej klątwy”, jaki 9.2.2018 zamieściła w Gazecie Krakowskiej red. Maria Mazurek.
Ze Zbyszkiem zaprzyjaźniłem się wiele lat temu. Wcześniej znałem jego książki, zwłaszcza osławioną trylogię „Klątwy, mikroby i uczeni”, w której barwnie i ciekawie opisywał wydarzenia związane z otwarciem grobu Kazimierza Jagiellończyka - i tajemnicze śmierci naukowców, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu.
Ponieważ sam miałem styczność z tą sprawą, co opisałem w felietonie „Nauka na tropie urody królowej Elżbiety” (Gazeta Krakowska 10.2.2016), przeto skorzystałem z okazji poznania autora tych ciekawych książek. Mieliśmy wiele wspólnych tematów do bardzo inspirujących rozmów, co zapewne spowodowało, że w ostatniej (dotychczas) napisanej książce „Dlaczego Fleming przewraca się w grobie” (2004) Zbyszek napisał kilka bardzo sympatycznych uwag na mój temat.
Książki składające się na trylogię „Klątwy, mikroby i uczeni” są niewątpliwie najbardziej znane i cenione, ale wcześniej Święch wydał książki „Szkatuła z odkryciami” oraz „Skarby tysiąca lat” oparte na cyklu prowadzonych przez niego w latach 1977 - 1981 audycji telewizyjnych pod tytułem „Sensacje z przeszłości”. Książki te były bardzo dobrze przyjmowane przez czytelników i doczekały się wielu wydań.
Ciekawą tezę przedstawił autor w książce „Trzy tajne dokumenty”. Wskazywał, że idea unii wielu państw jest w dużej mierze polskim tworem i na dowód tej tezy przywoływał owe tytułowe trzy dokumenty.
Święch pisał dużo, ale jego nazwisko na stałe „zrosło się” z Wawelem. Po wspomnianej trylogii, w skład której wchodzą książki: „W ciszy otwieranych grobów” (1988), „Wileńska klątwa Jagiellończyka” (1993) oraz „Ostatni krzyżowiec Europy. Oddychający sarkofag Warneńczyka?” (1995), napisał jeszcze kilka książek, w których systematycznie dokładał Wawelowi kolejne elementy mistyczne. Jeszcze w 1988 roku powstała książka „Budzenie wawelskiej pani Królowej Jadwigi”, oparta na relacji Jana Matejki, który w styczniu 1887 roku uczestniczył w badaniu tego grobu. Podobno był drugą osobą, która weszła do otwartego grobu, ale gdy zobaczył zwłoki królowej, to... zemdlał. Niemniej potem Matejko wszystko opisał, a Święch na tej podstawie napisał jeden z rozdziałów książki, która zawiera wiele ciekawych wątków, między innymi na temat spotkania Wandy Rutkiewicz z papieżem Janem Pawłem II.
Nawiązania do grobów królewskich na Wawelu były trochę podobne do książek na temat grobowca Tutenchamona (który zresztą Święch odwiedził, przygotowując się do pisania swoich książek), natomiast rzeczą bez precedensu było zbudowanie nowej legendy w książce „Czakram wawelski, największa tajemnica wzgórza”. Dla każdego miłośnika Krakowa i Wawelu powinna to być lektura obowiązkowa, chociaż uczciwie przyznam się, że ja w tę legendę nie wierzę.
Natomiast wierzę w Zbyszka Święcha, który mimo przebytej choroby, pewnie niejedno nam jeszcze pokaże!
Tych, którzy chcieliby poznać kulisy powstania „Klątw, mikrobów i uczonych” odsyłam do jutrzejszej „Krakowskiej”. Opowie wam o nim sam Autor.