Ten Ślązak Śląska nigdy nie zobaczy, bo jego żywiołem będzie nasz Bałtyk
Jaka nazwa ma największą tradycję wśród okrętów Polskiej Marynarki Wojennej? "Orzeł"? Pływa dopiero trzeci. A "Ślązaka" mamy już piątego w ciągu niespełna 100 lat
Kaszub, Ślązak dwa bratanki. Wspierają się, uczą od siebie, a wbrew pozorom wiele ich łączy. Uciekając szybko od tematyki etniczno-politycznej, pozwolę sobie na stwierdzenie, że między innymi łączy ich... potrzeba pływania parami. Takich par mieliśmy już trzy. A właśnie rodzi się czwarta, chociaż tym razem nie będą to bracia bliźniacy, jak to drzewiej bywało. I trudno tu nie zaznaczyć, że na morzach to Ślązak (o dziwo) dzierży palmę pierwszeństwa. A Kaszub - dopiero drugi.
Piąty, ale jeszcze nie na piątkę
Precyzując Ślązak, a właściwie ORP "Ślązak", wysforował się na pozycję lidera wczoraj. Bowiem wczoraj w Gdyni zwodowano i ochrzczono, czyli oficjalnie nadano to imię, piątemu w historii okrętowi Polskiej Marynarki Wojennej. Miała to być supernowoczesna korweta, ale chwilowo będzie okręt patrolowy. O co chodzi? O pieniądze oczywiście. Żeby przekształcić patrolowiec w korwetę, potrzeba jeszcze kilkuset milionów na dodatkowe uzbrojenie. Nasza Marynarka Wojenna ma wyraźnie nadzieję, że tak się - za lat kilka - stanie. Chwilowo cieszmy się jednak, że naszą banderę zasilił pierwszy nowy okręt od lat 14 i zarazem dopiero drugi w tym tysiącleciu. Nie do wiary? A jednak.
Teraz słowo o ORP "Kaszub". Czwarty o tym imieniu pływa pod biało-czerwoną od 1987 roku. I też jest korwetą. Acz trzeba dodać, że jednostką z zupełnie innej epoki i o zupełnie innych możliwościach. Dla okrętu niemal 30 lat to wiek podeszły.
Tak czy inaczej znowu mamy we flocie i "Kaszuba", i "Ślązaka". Oczywiście wodowanie nie oznacza, że okręt jest gotowy. "Ślązak" zostanie ukończony mniej więcej za rok. Długo? Zważywszy, że jego budowa, z poważnymi przerwami (oczywiście finanse), trwa od 2001 roku, termin jest rewelacyjnie krótki. I co najważniejsze - pewny.
A teraz proponuję, by korzystając z okazji, że coś wreszcie w naszej rdzewiejącej flocie drgnęło, powspominać poprzednie "Ślązaki". Są bowiem powody do dumy.
"Ślązak", który uczył nas morza
Pierwszy "Ślązak" był torpedowcem. Otrzymaliśmy go wraz z piątką innych poniemieckich jednostek decyzją Rady Ambasadorów z 1919 r. Pomimo że był okrętem nowym, bo z 1917 r. (notabene zbudowanym w Szczecinie), jego stan nie był najlepszy. Do Polski dotarł na holu. W skład dywizjonu torpedowców został włączony w 1923 r. Tam spotkał się z "Kaszubem". A więc mamy pierwszą parę. Acz pamiętać trzeba, że "Kaszub" był torpedowcem innego typu. Niestety, ten ostatni zatonął w wyniku wybuchu kotła w porcie gdańskim już w 1925 r.
ORP "Ślązak" natomiast wyszkolił w ciągu swego pracowitego żywota pierwsze pokolenia polskich marynarzy. W końcu lat 30. stał się ćwiczebnym okrętem - celem dla lotnictwa. Przetrwał Wrzesień. Niemcy przeznaczyli go na złom, ale przypuszczalnie się nie dał. Zatonął prawdopodobnie podczas holowania do stoczni złomowej.
"Ślązak", który walczył na Wiśle
Z drugim "Ślązakiem" największy jest ambaras. Była to zbudowana w 1931 r. w Modlinie motorówka Straży Granicznej. Nie przysługuje więc jej oficjalnie tytuł Okrętu Rzeczpospolitej Polskiej. Ale po pierwsze, wraz z bliźniakami: "Mazurem" i - ano właśnie - "Kaszubem" była oczywiście okrętem, a nie statkiem. Po drugie zaś, jednostki SG zostały wraz z wojną zmobilizowane i przejęte przez Marynarkę Wojenną. Nie jest pewne, czy rozkaz ten objął formalnie "Ślązaka", który 1 września 1939 walczył na Wiśle, umożliwiając ewakuację ludności z niewielkiej polskiej enklawy w Prusach Wschodnich. Tegoż 1 września wieczorem, nie mając drogi ucieczki, został zatopiony przez załogę. I okręcikowi z taką kartą mielibyśmy odmawiać praw do dumnego skrótu ORP?
"Ślązak", który był "anglikiem"
Kolejny, trzeci już "Ślązak", to niszczyciel eskortowy brytyjskiego typu Hunt II. Pod biało-czerwoną w latach 1942-46. Był to nowiutki okręt przejęty przez Polaków jeszcze w stoczni. Miast przypominać jego liczne wojenne przewagi, dwa krótkie fragmenty z wydawanej na tym okręcie od maja 1943 gazetki "Pomyślnych wiatrów". Jej dobrym duchem i szefem był starszy marynarz Henryk Mayak.
Najpierw informacja o tym, że Zarząd Koła Ślązaków w Londynie w kwietniu 1944 "przyjął ORP Ślązak jako członka Koła", a na deser wierszyk: "Ślązak okręt to stalowy/Wciąż do boju jest gotowy/Czy po Dieppe, czy Algierem/Pozostaje bohaterem./Gdzieś na dalekiej przestrzeni/W utajonej groźnej minie/Coraz bliżej do zwycięstwa/Ślązak co dzień płynie, płynie..." Dodać jeszcze należy, że temu polskiemu niszczycielowi nigdy nie było dane wpłynąć do polskiego portu.
"Ślązak", który pływał pod wodą
Czwarty "Ślązak" był okrętem podwodnym sowieckiego typu "Malutka" (M-XV-bis). Miał aż pięciu bliźniaków. Oczywiście był wśród nich "Kaszub". Tak więc mamy już trzecią ze wspomnianych na wstępie pływających par. Te, zgodnie z nazwą, niewielkie okręty pływały w PMW od połowy lat 50. (ORP "Ślązak od listopada 1954) do początku lat 60. Ten "Ślązak" istnieje do dziś. Leży na dnie około 3 mil morskich od Jastarni. Zatopiono go celowo. Ale właściwie nikt nie wie dokładnie dlaczego. I to już koniec historii pływających "Ślązaków". Wkrótce zacznie ją dalej pisać okręt patrolowy, w przyszłości (daj Boże) korweta.
Od 1943 r. na pokładzie ORP Ślązak ukazywała się z inicjatywy starszego marynarza Henryka Mayaka gazetka. Z tego co wiadomo mniej więcej raz w miesiącu. Autorami byli głównie marynarze z jednostki (a było ich ponad 160.) ale zdarzały się teksty kolegów z innych polskich jednostek, a nawet szczurów lądowych. Zapraszamy do zapoznania się z jednym z numerów, który ukazał się w czerwcu 1944 r. Aby przybliżyć lub oddalić obraz użyj panelu u dołu zdjęcia.