Tenor nadepnął biznesmenowi na odcisk. Odezwał się burmistrz
- Mój pierwszy kontrakt, który podpisałem z mediolańską La Scalą, był wielkości połowy kartki A4 - opowiada Marek Torzewski, śpiewak, tenor znany z występów na scenach całego świata, wykonawca między innymi przeboju „Do przodu, Polsko”. - I wszystko było jasne. Moje prawa były zabezpieczone. Zawsze dbałem o to, by umowy, które podpisuję, były zrozumiałe przede wszystkim dla mnie. Umowa z Promocją Regionu Chojnickiego też nie była długa…
Kto nie czyta umów
Marek Torzewski wystąpił na chojnickim rynku 28 czerwca 2015 roku. Dwa dni później ze zdziwieniem odkrył, że ponadpółgodzinny materiał z zapisem jego koncertu został opublikowany na portalu Chojnice.com. Torzewski 1 lipca z Brukseli, gdzie mieszka, wysłał pismo do wydawcy portalu. Jest nim Bogdan Duraj, przedsiębiorca, znany w Chojnicach i nie tylko działacz sportowy. Ujawnione przez niego w listopadzie 2011 roku tuż przed zjazdem PZPN nagrania rozmów Grzegorza Laty miały być dowodem na korupcję ówczesnego prezesa związku. Duraj to także m.in. producent drzwiczek meblowych i kuchennych, właściciel wspomnianego portalu internetowego, dawniej właściciel restauracji i dyskoteki.
- Żądałem zwrotu nagranego nielegalnie materiału - zaznacza Torzewski.
W umowie, którą artysta podpisał w styczniu 2015 roku z organizatorem koncertu, czyli spółką komunalną Promocja Regionu Chojnickiego, w punkcie 5 jest zapis: „Wszelkie sprawy dotyczące wykorzystania (...) wykonania (...) dla celów reklamowych, archiwalnych, reporterskich i wydawniczych (...) będą podlegały osobnym ustaleniom przez strony umowy...”
Odpowiedź przyszła 20 lipca 2015 roku. Brzmiała: „Wyrażamy ubolewanie z zaistniałej sytuacji. Jednocześnie przepraszamy, że doszło do takiej sytuacji. Nie mieliśmy także wiedzy, że odnośny punkt umowy (...) daje taką możliwość po ustaleniu przez strony osobnej umowy. (...) niezwłocznie usunęliśmy i skasowaliśmy wszystkie materiały dotyczące pańskiego koncertu z zespołem (...)”.
Torzewski w odpowiedzi napisał, że w takim razie żąda odszkodowania za nagranie, rozpowszechnianie i dystrybucję nagranego występu.
Wysoki sądzie, mój klient nie istnieje!
W aktach postępowania znajduje się także odpowiedź od organizatora, spółki Promocja Regionu Chojnickiego datowana na 21 sierpnia 2015 roku.
W dokumencie czytamy: „spółka (...) nie tylko nie naruszyła punktu 5 łączącej nas umowy, ale też nie dopuściła się żadnego z zarzucanych działań. Roszczenie (...) jest całkowicie bezzasadne (...) - podpisał Roman Guzelak, prezes PRCH.
Pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie trafił 30 września 2015 roku. Później sprawa została skierowana do sądu w Słupsku.
Torzewski domaga się od Duraja i Guzelaka po 100 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za opublikowanie nagrania i za to, że spółka nie zgłosiła jego występu na rynku jako imprezy masowej. Wyrok ma zapaść w słupskim sądzie jutro.
Zdaniem Marka Torzewskiego, kancelaria prawna reprezentująca Bogdana Duraja chciała odwlec termin pierwszej rozprawy. Próbowano, na przykład wykazać „brak istnienia wskazanej w pozwie strony”.
Torzewski, kierując pozew do sądu, posługiwał się danymi wydawcy portalu Chojnice.com. Znajdowała się tam nazwa firmy PPHU Bogdan Duraj Sp. z o.o.
Tego szczegółu chwycił się prawnik z kancelarii Mrozek-Gliszczyński reprezentującej biznesmena. W piśmie skierowanym do sądu 2 grudnia 2015 roku napisał: „Dnia 26 listopada na adres firmy mojego mandanta została dostarczona przesyłka (…). Mimo niezgodności podanej nazwy firmy jeden z pracowników (…) omyłkowo odebrał przesyłkę sugerując się wystąpieniem nazwiska Bogdan Duraj w danych adresowych”. Zmieniła się zatem nazwa firmy. Jej adres pozostawał jednak taki sam. A, co ciekawe w wydruku z 5 stycznia ubiegłego roku z portalu Chojnice.com wciąż widniały dane wydawcy z pozwu: PPHU Bogdan Duraj Sp. z o.o.
Spotkanie, które miało wszystko zmienić
Po wyjaśnieniu tej kwestii sąd przyjął w końcu wyjaśnienie śpiewaka domagającego się odszkodowania.
Na ostatniej rozprawie, 8 lutego 2017 roku, jako świadek strony pozwanej, wystąpił burmistrz Chojnic Arseniusz Finster. Zeznał: - Powoda (czyli Marka Torzewskiego, przyp. red.) poznałem rok wcześniej (…) na meczu Polska-Szkocja, a osobą, która mi przedstawiła powoda, był Bogdan Duraj.
W protokole z rozprawy burmistrz dalej mówił: „W trakcie pierwszej rozmowy pan Duraj zaproponował powodowi możliwość zarejestrowania jego koncertu, a następnie umieszczenie na portalu internetowym, którego wydawcą jest pan Duraj (…) mówił, że mało jest w sieci na youtubie kanałów powoda...”
Poruszono też wątek domniemanego spotkania, do którego miało dojść w dniu koncertu 28 czerwca 2015 roku w hotelu Na Skarpie w Chojnicach. Finster twierdzi, że był tam i słyszał o czym mówiono. W sądzie zeznał, że po koncercie w hotelu spotkał się z Torzewskim i Durajem, który miał poinformować artystę, że jego koncert został sfilmowany i zostanie zamieszczony na portalu chojnice.com.
Marek Torzewski zaprzecza: - Nie było spotkania w Na Skarpie. Po prostu byliśmy tam zakwaterowani. Nie wyraziłem ustnie żadnej zgody na rejestrowanie i rozpowszechnianie mojego koncertu.
Burmistrz ucina: - By nie być posądzonym o jakikolwiek wpływ czy manipulację na tok postępowania odmawiam udzielenia odpowiedzi na pytanie.
Dlaczego Arseniusz Finster jest świadkiem pozwanych? Roman Guzelak to prezes spółki komunalnej, w której udziały ma między innymi miasto Chojnice. A z kolei burmistrza z Bogdanem Durajem wiąże o wiele więcej, niż tylko uczestnictwo w sprawie sądowej.
Panowie znają się - jak przyznaje sam Finster - od lat. Duraj ponad czterdzieści lat temu zaczął prowadzić w Chojnicach dyskotekę, do której jako nastolatek przychodził obecny burmistrz. Przypomnijmy: w mieście Duraj uchodzi za „żywą legendę”. Jest, m.in. właścicielem firmy Fronty Meblowe i wydawcą portalu internetowego, ale przed laty prowadził też gazetę „Życie Chojnic i Okolic”. Jest członkiem PZPN, w poprzedniej kadencji był szefem komisji futsalu. Miał też drużynę, która zdobyła w futsalu Puchar Polski.
- Bogdan Duraj to mój dobry przyjaciel - przyznaje Finster. - Jest osobą znaną i rozpoznawalną. Jest sponsorem wielu działań społecznych w Chojnicach.
W roku 2014 biznesmen i działacz sportowy był świadkiem na ślubie burmistrza. A impreza weselna odbyła się w restauracji Holiday w Charzykowach, której współwłaścicielami są żona i syn Duraja.
Dyskoteki kosztowały 15 tysięcy
W tym samym roku Bogdan Duraj po raz pierwszy poprowadził dyskotekę miejską na rynku z okazji Dni Chojnic. W charakterze DJ-a podczas tego cyklicznego święta wystąpił jeszcze rok i dwa lata później. Mieszkańcy i radni dopytywali się, ile miasto zapłaciło biznesmenowi za puszczanie muzyki. Tych informacji próżno było szukać na stronach Biuletynu Informacji Publicznej urzędu miasta. Finster zasłaniał się faktem, że umowy na prowadzenie dyskotek były podpisane nie z miastem, ale ze spółką komunalną Promocja Regionu Chojnickiego.
W końcu jednak w sierpniu 2016 roku burmistrz sam przyznał, między innymi na antenie radia Weekend FM, że zapłacono Durajowi 15 tys. zł.
Mieszkańcy Chojnic pytali, dlaczego to właśnie Duraj trzy razy pod rząd prowadził zabawy na rynku w centrum miasta. Czy ogłoszono konkurs na prowadzącego i okazał się najlepszy? Jeśli tak, to ilu było konkurentów? Zapytaliśmy samego zainteresowanego. Odpisał tylko: „Takie pytania może zadawać dziecko z przedszkola, a nie poważny dziennikarz. Forma zadawanych pytań to żenada i brak etyki dziennikarskiej (…) Nadmieniam, że gdy naruszy Pan moje dobra osobiste i tajemnice służbowe, spotkamy się w sądzie (...)”.
Co ciekawe, Duraj osobiście nie podpisał żadnej umowy z miastem, ani nawet ze spółką PRC na prowadzenie dyskotek. Umowy z Promocją Regionu Chojnickiego zostały zawarte przez spółkę Holiday (tę samą, która jest właścicielem restauracji, w której odbyło się przyjęcie weselne burmistrza).
W umowie zawartej 3 czerwca 2015 roku „wykonawcę”, firmę Holiday reprezentuje żona Duraja. W dokumencie tym „wykonawca zobowiązuje się do poprowadzenia dyskoteki na odpowiednim poziomie oraz ze starannością”.
Jedyny zweryfikowany
Za konsoletą stał jednak Bogdan Duraj, a nie jego żona.
Dlaczego?
W pisemnej odpowiedzi, którą Finster przysłał nam 16 lutego, czytamy m. in.: „Podkreślam, iż B. Duraj na chojnickim rynku jest jedyną osobą posiadającą stosowne uprawnienia nadane przez Ministra Kultury jako DJ”. Wcześniej w rozmowie telefonicznej burmistrz użył w odniesieniu do tych uprawnień określenia „zweryfikowany”.
Dodatkowo burmistrz wyjaśnia: „W 2014 roku zgodził się prezentować muzykę za darmo. Była to próba, jak taka dyskoteka sprawdzi się na chojnickim rynku podczas święta miasta. Wobec pomyślnego efektu tej próby spółka PRCH Sp. z o.o. zawarła umowę z firmą Holiday na prowadzenie dyskoteki przez B. Duraja w roku 2015. (...) w roku 2016 zawarto kolejną umowę”.
Wcześniej natomiast w piśmie burmistrza znalazło się wyjaśnienie: „(...) wybór B. Duraja jako DJ-a nie pozostawał i nie pozostaje w kompetencji Burmistrza Miasta Chojnice. Umowę (...) zawierała Promocja Regionu Chojnickiego (...)” - Finster wyjaśnia, że udziały miasta w spółce to mniej niż 50 proc., w związku z czym „Nieuprawnione jest twierdzenie, iż spółka ta podlega Burmistrzowi (...)”.
Kolega przed kamerą, kolega za kamerą
W 2015 roku spółka PPHU Fronty Meblowe Bogdana Duraja zawarła umowę z chojnickim ratuszem na transmitowanie w internecie obrad sesji Rady Miejskiej. Umowa opiewała na ponad 17 tys. zł rocznie. Kolega burmistrza dostał zlecenie od miasta.
- Z Bogdanem Durajem jako portalem Chojnice.com zawarto umowę na transmisję obrad Rady Miejskiej z uwagi na rzetelność przekazu i dotarcie do szerszej grupy odbiorców, bez propagowania przy okazji transmisji kontrowersyjnych, a niezwiązanych z obradami treści - mówi Finster. - Do wyłonienia wykonawcy nie zastosowano ustawy Prawo zamówień publicznych w artykule 4, punkcie 8. Niezasadny jest zatem zarzut niestosowania wymienionej ustawy.
Przepis stanowi: „Ustawy nie stosuje się do (...) zamówień i konkursów, których wartość nie przekracza (...) równowartości 30 000 euro”.
Firma Duraja produkująca fronty meblowe mieści się w Chojnicach przy ul. Zakładowej 20. To też adres redakcji portalu Chojnice.com i jego wydawcy, spółki PPHU BDM, której prezesem zarządu jest Bogdan Duraj.
W 2007 roku Rada Miejska w Chojnicach podjęła dwie uchwały zezwalające na sprzedaż bez przetargu dwóch działek (360 metrów i 2,6 tys. metrów kwadratowych) pod tym adresem „na rzecz Ewy i Bogdana Duraj”. Zapytaliśmy burmistrza, dlaczego nie ogłoszono przetargu.
Zdementował on informacje, jakoby działki zostały zbyte przez miasto: - Bogdanowi Durajowi nie sprzedano działki przy ulicy Zakładowej 20 w Chojnicach, ani o powierzchni 2632, ani o powierzchni 360 metrów kwadratowych.
- Uchwały dotyczące tych dwóch działek nie zostały wykonane - tłumaczy Robert Wajlonis, dyrektor generalny UM w Chojnicach. - Rzeczone działki są w dalszym ciągu własnością gminy.
Dlaczego? Czy i ewentualnie w jaki sposób osoby ubiegające się o kupno tych działek, odstąpiły od kupna? Czekamy na odpowiedź z chojnickiego magistratu.
Dotarliśmy do dokumentów, z których wynika, że Bogdan Duraj w ostatnich latach (w 2013, 2014 i 2015 roku) otrzymywał od gminy Chojnice zlecenia. Jego firmy znajdują się m.in. w wykazie podmiotów, którym w roku 2013 odroczono płatności podatków i opłat na rzecz miasta. Jego nazwisko pojawia się również w wykazach osób, które otrzymały wsparcie w 2014 (37 osób i firm) i 2015 roku (49). Chodzi o odroczenie płatności przewyższających 500 zł.
- Nigdy nie umarzałem podatków Bogdanowi Durajowi - podkreśla Finster. - Były odroczenia, a to istotna różnica. Duraj nie jest zatem beneficjentem pomocy publicznej w formie pieniężnej. To prawda, jest moim przyjacielem. Ale jest nim również inny przedsiębiorca i jeszcze jeden. Tak generalnie jest, pan prezydent Bydgoszczy też ma kolegów przedsiębiorców, którzy też są beneficjentami, na przykład refundacji szkolenia uczniów.
Do tych słów odniosła się rzeczniczka prasowa Rafała Bruskiego, prezydenta Bydgoszczy: - Nie rozumiemy, dlaczego w takim kontekście używa się odniesienia do Bydgoszczy. Równie dobrze można byłoby wstawić w wypowiedź pana burmistrza nazwę każdej miejscowości w Polsce. U nas żadne relacje prywatne nie wpływają na podział jakichkolwiek środków.
Bogdan Duraj po otrzymaniu od nas pytań zadzwonił do redakcji i zapytał autora, czy chce skończyć z nim w sądzie. Zaznaczył, że skończy i to szybko. Ponadto radził, by nie ruszać jego, ani jego firmy, jeśli autor nie chce mieć kłopotów.
Wyczulony na punkcie ochrony dóbr
W sprawie w Sądzie Okręgowym w Słupsku burmistrz jest tylko świadkiem. Zaznacza jednak, że jest szczególnie wyczulony na punkcie „swoich dóbr osobistych”. To prawda. Niedawno sąd w Chojnicach zakończył postępowanie, w którym burmistrz zarzucał zniesławienie Radosławowi Sawickiemu, prezesowi stowarzyszenia Wspólna Ziemia. Pozwany w sieci sugerował niejasności w wydatkowaniu pieniędzy publicznych w Chojnicach. Sąd uznał go za winnego, ale warunkowo umorzył wykonanie wyroku.
- Wyrok uważam za niedopuszczalny - komentuje Sawicki. - Od dwudziestu lat działam w organizacjach pozarządowych. Finster mniej więcej tyle lat jest burmistrzem. Czekam na uzasadnienie wyroku, będę apelował.