Teraz szukają pracy. Dla Krzysia, Wojtka...
Warsztat terapii zajęciowej w Brusach obchodził 15-lecie. Nie było huczne, jak planowała kierowniczka Renata Breszka, bo ostatnio w placówce mają sporo rzeczy na głowie.
Jednocześnie zbiegło się kilka spraw - WTZ współtworzy powstającą spółdzielnię socjalną, a wczoraj czterech uczestników wyjeżdżało na dwutygodniową wymianę ze środków unijnych do Holandii.
Zmian jest więcej. Gdy 15 lat temu zakładano warsztat, było 25 uczestników, a od grudnia ub.r. przybyło pięciu nowych uczestników. - Utworzyliśmy dla nich nową pracownię artystyczno-teatralną - mówi Renata Breszka. - Była nam najbardziej potrzebna, bo wielu uczestników jes uzdolnionych artystycznie. Udało się nam ją stworzyć w jednym pomieszczeniu, które zaadaptowaliśmy.
Nowi uczestnicy mają od 24 do 40 lat. Renata Breszka duże nadzieje wiąże ze spółdzielnią socjalną, liczy, że na początek mogłoby w niej znaleźć pracę trzech uczestników. I podkreśla, że spółdzielnia nie będzie się ograniczała tylko do zatrudnienia niepełnosprawnych. Przyznaje, że na sesji odniosła przykre wrażenie, że spółdzielnia ma być tylko dla jej podopiecznych. - To nieprawda, bo to będzie znikomy odsetek pracujących - mówi. - A ja jestem wdzięczna gminie, że się w to angażuje, bo sama nie odważyłabym się podjąć takiego ryzyka.
A praca jest potrzebna choćby dla Krzysia, który założył rodzinę - ma żonę i dwuletnie dziecko. Małżeństwu pomagają jego teściowie. Zatrudnienie dałoby większe dochody - teraz mężczyzna ma tylko małą rentę. Ale równie ważne jest dla niego zaspokojenie potrzeby czerpania z życia pełnymi garściami. Z kolei Wojtek ma 24 lata, wychowywany jest w rodzinie zastępczej. Jest obawa, że mógłby trafić do DPS-u. To byłaby totalna porażka. Ale taki jest polski system - chłopak już się nie uczy, więc państwo nie daje rodzinie zastępczej środków na jego utrzymanie.
- Gdyby Wojtek dostał pracę, jego sytuacja byłaby zupełnie inna - mówi Breszka. - Wyobrażam sobie, że dalej zajmowałby pokoik w tej rodzinie i pracował i cieszył się życiem.