Terliczka. Tu ludzie z sobą nie rozmawiają, tu do siebie krzyczą. Inaczej nie sposób się porozumieć
- Przyjeżdżają do mnie znajomi i pytają: Staszek, ja ty tutaj możesz żyć? Bo tu się nie da żyć.
Dom Stanisława Sierżęgi w Terliczce stoi 35 metrów od autostrady. Ryk silników samochodowych słychać tu bez przerwy i przez cały dzień, a i po godzinie 22 cisza nocna ich nie obowiązuje.
Sierżęga mówi, że w nocy jest nawet gorzej, bo wtedy tiry zaczynają jeździć „stadami”. Ani on, ani lokatorzy kilkunastu domów w pobliżu trasy przez dwa lata nie było w stanie przyzwyczaić się do nieustającego hałasu. Otwarcie okna w domu, obojętne o jakiej porze, to zaproszeni e do wnętrza wycia silników, a kurz z drogi momentalnie pokrywa wszystko wewnątrz.
Przedsmak tego mieszkańcy mieli, kiedy autostrada była budowana. Ciężki sprzęt budowlany emitował dziesiątki decybeli. Po zbudowaniu miało być lepiej, ale nie było.
W dalszej części przeczytasz:
- Instytucje pochyliły się nad problemem i... tak trwają w tym pochyleniu już prawie rok. Kto obiecał pomóc mieszkańcom Terliczki?
- Na jakie przeszkody natrafili urzędnicy
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień