O wizycie tira w zielonogórskim „Elektroniku” rozmawiamy z wicedyrektor Sylwią Żyburt-Wasilewską i nauczycielem Andrzejem Gazdą.
Do szkoły przyjechał jakiś tir. Po co?
S. Ż-W: Nie sposób wyobrazić sobie nowoczesnej instalacji elektrycznej czy systemu automatycznego sterowania bez wyrobów WAGO ELWAG - producenta złączy dla elektrotechniki. Firma współpracuje z nami od roku, więc zaprosiliśmy ją do nas. Przyjechali z Klementyną, by uczniowie mogli w tirze odbyć nietypowe zajęcia.
A. G.: A one przecież są trudne. Prądu nie widać. Obsłużyć urządzenie może każdy, jak pozna instrukcję obsługi, ale żeby zrozumieć zasady działania, trzeba mieć pewne pojecie... Zasady włącznika on-off już minęły, czas na inteligentne sterowanie.
Dzięki tirowi uczniowie poznają techniczne nowości?
A.G.: Chcieliśmy w sposób praktyczny zapoznać uczniów z nowoczesnymi rozwiązaniami stosowanymi w branży elektryczno-elektronicznej. Były prezentacje multimedialne jak i zajęcia praktyczne z technik łączeniowych. Ale to nie wszystko. W programie znalazły się też prezentacje prób zwarciowych. My w laboratoriach szkolnych nie potrafimy tego przeprowadzić. Nie mamy tak drogiej i specyficznej aparatury. Taka wizyta i zajęciom w tirze - jak i inne działania praktyczne - powoduje, że nasi uczniowie będą przygotowani do obywania praktyk z wykorzystaniem najnowszego sprzętu. Nie tylko takiego, który jest dostępny w naszym regionie.
Ile osób skorzystało wczoraj z tej nietypowej lekcji w ciężarówce?
S.Ż-W.: Około stu. To nie tylko uczniowie technikum elektronicznego, ale także technik mechatronik, technik energetyki odnawialnej. Mamy obiecane, że tir przyjedzie do nas ponownie, by jeszcze więcej osób mogło wziąć udział w tych nietypowych zajęciach. Uczniom bardzo się one podobają.
I potrafili obsługiwać inteligentne domy?
Na przykład. Żeby coś działało, musi być zasilane, odpowiednio zabezpieczone, odprowadzone. To podstawa inteligentnych domów - nasi uczniowie są przygotowani nie tylko do wykonywania instalacji czy nadzorowania, ale także modyfikowania, modernizowania, rozbudowy... By użytkownik miał możliwość monitoringu z każdego miejsca, wykorzystując aplikację w telefonie.
Ciągle się jednak zastanawiam, dlaczego tir nazywa się Klementyną?
Nazwa miała być bliska uczniom i nie tylko. A że słowo klem z języka niemieckiego oznacza złączkę, postanowiono tira nazwać Klementyną.
Będą kolejne nietypowe wizyty i niespodzianki?
Z pewnością. A to już zasługa pani wicedyrektor, która nawiązuje kontakty z licznymi firmami...