Dramat rodzin górników, którzy zginęli w wypadku na kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju nie kończy się na odnalezieniu ich najbliższych. Przed nimi pogrzeby, analiza wypadku i żałoba.
T o był najsilniejszy wstrząs w historii wszystkich kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Doszło do niego w sobotę, 5 maja. Tąpnięcie miało siłę 3,4 w skali Richtera i uwięziło pod powierzchnią kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju siedmiu górników. Dwóch udało się uratować, pięciu nie przeżyło.
Akcja ratownicza, która trwała jedenaście dni, zakończyła się w środę, 16 maja. Wzięło w niej udział ponad 2,5 tys. osób, w tym setki ratowników z całego woj. śląskiego (podawano liczbę 2 tys., i tylu ratowników podczas akcji przewinęło się przez Zofiówkę, ale byli to ci sami ludzie, więc realnie było ich mniej. Dla przykładu, z CSRG w akcji brało udział 65 osób). Pracowali w ekstremalnie trudnych warunkach: przedzierali się przez ciasne szczeliny, przy wysokiej temperaturze i zabójczym metanie, przerzucali rumowisko gołymi rękami.
Wstrząs zabrał życie pięciu górników: Marcina Balceraka, Piotra Królika, Przemysława Szczyrby, Łukasza Szwedy oraz Michała Trusiewicza. Ich rodziny i najbliżsi znajdują się pod stałą opieką psychologów. Są wdzięczne za poświęcenie, z jakim ratownicy szukali ich mężów, ojców, synów, braci.
- Serdecznie dziękujemy oddanym ratownikom, którzy z narażeniem własnego życia dołożyli wszelkich starań, aby nieść pomoc naszym bliskim - czytamy w komunikacie opublikowanym wczoraj na stronie JSW. - Pomimo ekstremalnie trudnych warunków i olbrzymiego niebezpieczeństwa ratownicy nie porzucili potrzebujących i swoją niestrudzoną pracą dawali nam nadzieję do ostatniej chwili. Za to dziękujemy im z całego serca - kończy się wiadomość nadesłana przez rodziny górników.
Ich dramat nie kończy się jednak na odnalezieniu najbliższych. Teraz przed nimi trudny czas. Czas, w którym muszą poradzić sobie z tą niewyobrażalną tragedią.
- Nie znajduję słów, które mogą wyrazić współczucie, słów, którymi można wesprzeć rodziny - mówi Jarosław Wieczorek, wojewoda śląski. - Można im życzyć siły w przezwyciężaniu tego tragicznego zdarzenia - dodaje.
Pogrzeb pierwszego górnika, który zginął w kopalni, Przemysława Szczyrby, odbył się wczoraj w kościele Jezusowym w Cieszynie. Żegnały go tłumy. Górnik został pochowany na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie. Dzisiaj o godz. 12 w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiej przy ulicy Szkolnej w Jastrzębiu-Zdroju odbędzie się natomiast pogrzeb Łukasza Szwedy, kolejnego górnika. Zostanie pochowany na cmentarzu komunalnym w Ruptawie.
Kolejne pogrzeby mają odbyć się w ciągu najbliższych dni. W toku są jeszcze sekcje zwłok ostatnich trzech odnalezionych górników. Zajmuje się nimi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Gdy zamykaliśmy to wydanie gazety, konkretne daty pogrzebów nie były więc jeszcze znane. Żałobę po górnikach mają nie tylko ich najbliżsi. Władze Jastrzębia-Zdroju zdecydowały, by od 14 do 20 maja wprowadzić w mieście okres żałoby.
- Są dramaty, w obliczu których trudno znaleźć słowa oddające ból i żal. Śmierć tak młodych ludzi poruszyła nas wszystkich - mówi prezydent Anna Hetman, składając rodzinie górników kondolencje.
W okresie żałoby w mieście odwołane zostaną imprezy o charakterze rozrywkowym. Siedmiodniową żałobę we wszystkich spółkach i grupach kapitałowych wprowadziła także JSW. Wczoraj do tego, by trwać w zadumie, nakłaniał również wojewoda śląski, Jarosław Wieczorek. Co dalej? Akcja ratownicza nie kończy się na odnalezieniu górników. Jak mówi Tomasz Śledź, wiceprezes JSW ds. technicznych, był to najważniejszy etap akcji, ale nie ostatni.
- Ratownicy muszą teraz wynieść na powierzchnię cały sprzęt, a później przystąpić do zabezpieczenia tamtego rejonu dwoma tamami - tłumaczył. - Po ich wybudowaniu, ten niebezpieczny rejon zostanie odizolowany. Wtedy akcja się zakończy - dodał.
Prace mają potrwać do niedzieli, 20 maja. Nieco dłużej, bo do sierpnia, mają trwać badania specjalnej komisji powołanej przez Wyższy Urząd Górniczy, która ma zbadać przyczyny i okoliczności tąpnięcia oraz wypadku w Zofiówce.
- Z wniosków ustalonych przez komisję ma wynikać, jakie były przyczyny katastrofy i co możemy zrobić, aby w przyszłości do podobnych zdarzeń nie dochodziło - tłumaczy Adam Mirek, prezes WUG.