To była pierwsza niedziela bez handlu w niedzielę [PODSUMOWANIE]
W sobotę w sklepach były tłumy ludzi, w niedzielę galerie handlowe świeciły pustkami. Na przysklepowych parkingach nie było miejsc, w galerii handlowej dziesiątki ludzi z torbami zakupów, a z marketów wyjeżdżały załadowane po brzegi kosze.
Pierwsza sobota przed zakazem handlu okazała się istnym armagedonem dla pracowników marketów i galerii handlowych. Kolejki klientów przez cały dzień się nie zmniejszały. Przed południem w Netto przy ul. Zawadzkiego trzeba było odstać swoje przy kasie. Podobnie w Lidlu przy ul. Witkiewicza. Nie było gdzie zaparkować. Około godz. 14 w Załomiu, parking przy Biedronce był zapchany. W sklepie, chociaż działało kilka kas, kolejki i tak były długie.
- Tylko jeden dzień sklepy są zamknięte, a przez całą sobotę ruch taki, że nie można zamknąć nawet jednej kasy - komentowała kasjerka.
Pod wieczór na parkingu przy Lidlu w Dąbiu samochodów było mniej, ale ludzi w sklepie i tak dużo. Wszystkie kasy były otwarte. A w koszach: zgrzewki wody, mleka, zapasy warzyw i owoców, kasze, ryże, nabiał i mięso.
- Ciekawe, czy to zakupy na cały tydzień, czy tylko na ten jeden dzień - zastanawiała się stojąca w kolejce pani Elżbieta. - Wie pani, ja to tylko po chleb przyszłam, bo to tylko jeden dzień bez handlu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień