To była sztuczna przyjaźń polsko-radziecka. W wolnej Polsce nie przetrwała ani chwili
Przez cały okres istnienia PRL-u w początkach listopada rozpoczynało się wielkie świętowanie. Powodem była kolejna rocznica Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej - taka wówczas pompatyczna obowiązywała pisownia. Jak Polska długa i szeroka, trawestując słowa Władysława Broniewskiego, kłaniano się proletariackiej rewolucji czapką do ziemi, po polsku.
Ranga rocznicy sowieckiej rewolucji, której zafałszowany obraz wbijano do głów Polaków, zaczynając od przedszkola, była trudna do zakwalifikowania. Osobną grupę w życiu społecznym stanowiły święta kościelne, osobną - państwowe. Z tych drugich na plan pierwszy wysuwały się 22 Lipca - jako dzień symboliczny zaprowadzenia w Polsce komunistycznego porządku - i 1 Maja - jako święto ludzi pracy. Z rocznicą rewolucji październikowej jednak nie umiano sobie poradzić. Niby była podobno spontanicznie i radośnie świętowana, a jednak nie miała charakteru święta państwowego i nie była dniem wolnym od pracy.
W zakładach, szkołach, spółdzielniach mieszkaniowych, w urzędach, instytucjach i siedzibach organizacji społecznych urządzano wieczory wspomnień i akademie „ku czci”, organizowano specjalne koncerty, konkursy plastyczne i muzyczne, turnieje wiedzy o Kraju Rad, sesje naukowe, wystawy, pokazy filmowe, zbiorowe wyjazdy w ramach „pociągów przyjaźni”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień