Choć od zdobycia przez Karolinę Naję z AZS AWF Gorzów brązu na igrzyskach olimpijskich minęły dwa dni, to wciąż emocje nie opadły.
Jednym z tych, który najbardziej przeżywał finałowy wyścig w K-2 na 500 m w wykonaniu gorzowianki oraz jej partnerki z osady Beaty Mikołajczyk - był trener klubowy Karoliny Marek Zachara. Szkoleniowiec akademiczki nie ukrywa, że drugi z rzędu olimpijski brąz (pierwszy nasza dwójka wywalczyła cztery lata temu na igrzyskach w Londynie), to niesamowite osiągnięcie.
- Powiem więcej, to supersupersukces! Proszę mi wskazać, ilu sportowców zdobywa medale na kolejnych igrzyskach. W samym kajakarstwie były przypadki, że jeden zawodnik z dwadzieścia razy stawał na podium w mistrzostwach świata, a nigdy nie znalazł się w pierwszej trójce na igrzyskach olimpijskich - zwracał uwagę opiekun Nai.
Szczęśliwy jest i Piotr Basta, opiekun piątego w Brazylii Zbigniewa Schodowskiego, który rywalizował w wioślarskiej ósemce. - Na bieżąco wszystko weryfikowaliśmy z trenerem Zacharą, ale i mój nos, choć szkoleniowca wioślarzy AZS-u, podpowiadał mi, że będzie bardzo dobrze. Płynęły równym, szybkim tempem, z lekkością. Po starcie byłem spokojny oto, co się stanie na mecie - przyznał prodziekan AWF ds. studenckich i sportu oraz promotor pracy licencjackiej i magisterskiej rodowitej tyszanki.
Po starcie byłem spokojny oto, co się stanie na mecie
Radości nie kryła też urodzona w Gorzowie Beata Sokołowska-Kulesza, dwukrotna zdobywczyni brązowego medalu olimpijskiego z Sydney w 2000 r. i Aten w 2004 r. (z Anetą Pastuszką, pochodzącą z Krosna Odrzańskiego), w tej samej konkurencji co Naja i Mikołajczyk. - One przede wszystkim chciały zdobyć medal. Jakiego koloru, to było mniej ważne. To udało się dokonać i stanęły na podium. Tym samym spełniły się ich marzenia, choć może jest trochę niedosytu, że to jedynie brąz. Niemniej jednak z całą pewnością cieszą się z tego krążka - zapewnia była kajakarka, dziś pracująca w Polskim Związku Kajakowym.
- Jak dziewczyny płynęły, to wręcz łza w oku mi się zakręciła. Wiem, ile wysiłku je to kosztowało. Nasze dziewczyny w pewnym momencie były na drugiej, trzeciej pozycji i nawet przez chwilę pomyślałam, że to może być srebro. Aczkolwiek Polki nie rywalizowały z pierwszymi lepszymi osadami, bo chociażby z Niemkami, doświadczonymi mistrzami olimpijskimi sprzed czterech lat z Londynu. One z Węgierkami przyspieszyły na ostatnich metrach, a polskie zawodniczki osłabły, co powiedziała sama Karolina. Pod koniec zabrakło im sił, ale to nie jest istotne, bo wywalczyły medal - zakończyła Sokołowska-Kulesza.
Zachara: - Tak jak mówiła Beata Mikołajczyk. Ten medal trochę lepiej smakuje niż w Londynie, z tego względu, że pewnie wywalczyły ten brąz. Cztery lata temu minimalnie były szybsze od Chinek. Niby taki sam medal, a jednak inny.
Teraz przed naszą zawodniczką eliminacje w czwórce na 500 m. W niej z Martą Walczykiewicz, Edytą Dzieniszewską-Kierklą i Mikołajczyk też chcą sięgnąć po najwyższe laury. Zaczną w piątek (o 14.37) i oby skończyły dzień później (o 14.47) na olimpijskim pudle. W te same dni (o 15.07 i ew. 14.07) będzie też rywalizował drugi z naszych Paweł Kaczmarek w K-1 na 200 m.