To kolejny skok na SKOK!
Napad na SKOK w Zielonej Górze się nie udał. Bandytę zatrzymali Maciej Janowski i Czesław Fiedorowicz.
Do placówki banku wszedł z bronią. Pistoletem sterroryzował personel SKOK-u. Już wiemy, że broń w rzeczywistości była atrapą. Osoba, która się nie zna na broni, nie jest w stanie jednak rozpoznać, czy pistolet jest prawdziwy.
Policja została zaalarmowana o napadzie na kasę SKOK po godz. 15.00. Na miejsce natychmiast pojechały patrole policji. Kiedy dotarły, okazało się, że napad się nie udał. – Sprawca został zatrzymany przez pracowników sąsiadującej firmy – informuje nadkom. Małgorzata Stanisławska.
To szef Solidarności i radny sejmiku złapali bandytę. - Tak trzeba reagować - mówią
Jak się dowiedzieliśmy, bandytę zatrzymali szef Solidarności Maciej Jankowski i radny sejmiku Czesław Fiedorowicz. - To był moment, chwila. Trzeba było zareagować - mówi M. Jankowski. C. Fiedorowicz dodaje: - Widać było, że terroryzuje kobietę bronią. Trzeba było pomóc. Każdy powinien mieć odwagę.
Zatrzymany mężczyzna został przewieziony na komendę. To 26-latek znany już dobrze policji. Na miejscu nieudanego napadu zabezpieczono wszystkie ślady. Przygotowana został dokumentacja niezbędna do postawienia zarzutów mężczyźnie. – Trwają czynności prowadzone z zatrzymanym mężczyzną. Ustalamy, czy ma on na sumieniu również inne podobne przestępstwa – mówiła niedługo po napadzie nadkom. Stanisławska.
Co się stało? Opowiada Czesław Fiedorowicz
Możliwe, że 26-latek jest również sprawcą napadu na ten sam SKOK, do którego doszło 17 listopada zeszłego roku. Bandyta wszedł wtedy do placówki banku i przedmiotem przypominającym broń sterroryzował kasjerkę. Bandzior zażądał pieniędzy. Dostał gotówkę. Z pieniędzmi uciekł. Zaraz po napadzie policja zorganizowała obławę. Bandycie udało się wtedy jednak skutecznie uciec z łupem.
Zielonogórska policja cały czas pracuje nad sprawą napadu na bank w Nowogrodzie Bobrzańskim. 11 grudnia ubiegłego roku dwóch uzbrojonych mężczyzn weszło do banku spółdzielczego. Po sterroryzowaniu personelu zabrali gotówkę i uciekli. Nieoficjalnie udało się nam ustalić, że ich łupem padło około 100 tys. zł i kilka tysięcy euro. Bandyci mieli rozeznania w ilości gotówki, która jest w kasach, a nie w skarbcu. Samochód, którym uciekli, został znaleziony kilka dni po napadzie… niedaleko banku.
Autor: Piotr Jędzura