To mógłby być piękny zakątek dla wszystkich
Śnięte ryby i smród w centrum miasta – staw miejski wysycha
Okolice stawu położonego przy ul. Tkackiej, niedaleko bloków mieszkalnych, hiperma-rketu, przedszkola i Zespołu Szkół nr 3, należą do najczęściej uczęszczanych miejsc w mieście. Chwila odpoczynku w centrum miasta, jednak w ciszy i na łonie natury, przyciąga całe rodziny. Niestety, ostatnio też odstrasza, wizualnie i… zapachem. Przez brak deszczu znacznie obniżył się poziom wody w akwenie, jednocześnie odkrywając zanieczyszczenia (dno stawu odmulane i oczyszczane było ostatnio ponad 10 lat temu). Kilka dni temu zaczęły pojawiać się także śnięte ryby, a nieprzyjemny zapach jest coraz bardziej uciążliwy.
Marta Blicharska – Ciesielska, kierownik wydziału gospodarki komunalnej, rolnictwa i ochrony środowiska w sulechowskim magistracie mówi, że obecny stan nie wynika z zaniedbania gminy.
– To staw, w którym woda stoi, nie ma żadnych odpływów, a przez brak opadów występuje przyducha; poziom znacznie się obniżył i w wodzie jest coraz mniej tlenu - mówi nasza rozmówczyni.
- Dokarmianie ptaków przez mieszkańców, wrzucanie resztek obiadowych, czy wyrobów cukierniczych, które są nieodpowiednie dla kaczek, dodatkowo zwiększa zakwaszenie wody - dodaje.
Na problem dokarmiania ptaków, które powinny same szukać pożywienia, zwraca uwagę też nowy radny Sulechowa, Zbigniew Chyziak.
– Przy stawie powinny być tabliczki z zakazem dokarmiania. Kaczki przyzwyczaiły się, że mają jedzenie, dlatego tak dużo ich tu jest - mówi Z. Chyziak, który nie zgadza się z twierdzeniem, że gmina nie zawiniła. – Owszem, woda w stawie miejskim nie ma gdzie odpłynąć, nie ma rotacji, ale przecież można przeprowadzić rozmowy z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Sulecho-wie na temat energii odnawialnej, dzięki której można byłoby tę wodę dotleniać.
Najbardziej niepokojące jest śnięcie ryb. Te, które wypłynęły w Sulechowie, to karasie srebrzyste, a jak mówi ichtiolog z Polskiego Związku Wędkarskiego, Michał Szostak, ten gatunek jest odporny na braki tlenu.
– Dlatego karasie nie powinny paść z tego powodu, ale dobrze, że tak się stało, bo to gatunek napływowy, którym nie powinny być zarybiane polskie akweny - mówi ichtiolog. - U nas można zarybiać tylko karasiem pospolitym. Nie zmienia to faktu, że śnięcie ryb powinno zostać zgłoszone przez gminę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, którego zadaniem jest sprawdzenie poziomu natlenienia wody oraz znalezienie przyczyn śnięcia.
Marta Blicharska – Ciesielska przyznaje, że sprawa śnięcia ryb nie została zgłoszona do WIOŚ-u, jednak w najbliższym czasie zostanie wyjaśniona.
Za usuwanie padniętych ryb z brzegu odpowiedzialny jest Sulechowskie Przedsiębiorstwo Komunalne (SuPeKom). Jednak SuPeKom zajmuje się tylko czyszczeniem terenu przy stawie. Wynika to z braku odpowiedniego sprzętu i – przede wszystkim – z umowy zawartej z gminą, w której nie ma mowy o sprzątaniu akwenów. Na razie codziennie usuwane są ryby, które osiadły na brzegu. Urząd gminy zapowiada, że jeszcze przed zimą staw miejski zostanie oczyszczony. a