To nasz ostatni mecz w Europie?
W środę w rewanżowym meczu ćwierćfinału Euro Cup FIBA Stelmet BC gra w Zagrzebiu z Ciboną. Pożegnamy się z pucharami?
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że wiele na to wskazuje. W pierwszym meczu rozegranym 8 lutego w zielonogórskiej hali CRS nasi po fatalnej drugiej połowie przegrali 69:81. Punkty dla gospodarzy: Kelati 19 (3), Gruszecki 15 (3), Djurisić 7, Koszarek 5 (1), Hrycaniuk 1 oraz: Vaughn 10, Moore 9 (1), Zamojski 7 (2), Dragicević 4, Florhence 0. Dla Cibony: Sulejmanović 18 (1), Sakić 13 (1), Bosnjak 11 (3), Reynolds 6, Corić 4 oraz: Slavica 20, Zorić 12, Marić 5, Marinelli 2, Rozic i Joksimović po 1.
Wynik i przebieg tego meczu był dla zielonogórskich kibiców sporym rozczarowaniem, bo wydawało się, że mimo wspaniałej historii Cibona była aktualnie zespołem w naszym zasięgu. Te opinie zdawał się potwierdzać, zupełnie dobry dla nas, przebieg pierwszej połowy. Potem jednak doszło do gwałtownego załamania w trzeciej kwarcie i porażki. Oczywiście wpływ na postawę zespołu miało wymuszone zejście z parkietu na początku drugiej połowy kapitana i lidera Stelmetu Łukasza Koszarka, który po drugim umyślnym przewinieniu musiał pójść do szatni. Warto też wspomnieć, że zaledwie dwa dni wcześniej ze szpitala wyszedł Vladimir Dragicević. Czarnogórzec trafił tam w związku z powikłaniami po usunięciu kamieni nerkowych. Przed meczem z Ciboną po dwutygodniowej wymuszonej przerwie zaliczył tylko jeden trening i siłą rzeczy nie był sobą. Teraz nie ma takich problemów. Co zmieniło się w ostatnim czasie? W Stelmecie odszedł Julian Vaughn, a pozyskaliśmy Jarosława Mokrosa. Po porażce z Ciboną, przegraliśmy w słabym stylu z Kingiem w Szczecinie, a potem w bardzo dobrym zdobyliśmy Puchar Polski. Z trzech rozegranych w Warszawie spotkań w dwóch wręcz ,,rozjechaliśmy” bardzo silnych rywali: Polski Cukier Toruń i Anwil Włocławek. Mieliśmy kłopoty w półfinale z Turowem Zgorzelec, ale to jak z nich wyszliśmy dowodzi, że jesteśmy w coraz lepszej dyspozycji.
Cibona, jak już wspomnieliśmy walczy aż w trzech rozgrywkach. W ekstraklasie swego kraju.
jest na trzecim miejscu w gronie 14 zespołów. W 17 spotkaniach zespół ze stolicy Chorwacji wygrał 13 razy czterokrotnie przegrywając. W ostatnim spotkaniu, w ubiegły piątek Cibona pokonała ekipę ze środka tabeli Skrijevo 98:71. W niedzielę z kolei w lidze Adriatyckiej Cibon walczyła w Belgradzie z liderem, serbską Crvenę Zvezdę Belgrad i uległa rywalom 56:69. Trzecie rozgrywki to europejskie puchary.
Przypomnijmy, że dla Stelmetu jak i Cibony udział w Euro Cup FIBA, to puchar pocieszenia. Obie ekipy grały w Lidze Mistrzów i nie awansowały do play offów. Cibona z dorobkiem pięciu zwycięstw zajęła szóste miejsce w grupie D. Stelmet, jak wiadomo, z czterema wygranymi siódme w grupie E. Cibona jest klubem bardzo znanym i utytułowanym w Europie. Aktualny wicemistrz Chorwacji dwukrotnie w latach 1984 i 85 wygrał Euroligę, dwa razy zdobył Puchar Saporty (1982, 1987), ma na koncie także Puchar Koraca (1972). Jest kolekcjonerem krajowych trofeów. Aż 15 razy był mistrzem Chorwacji (ostatni raz w 2009 roku). Wcześniej trzykrotnie zakładał koronę w Jugosławii, zdobył sześć razy Puchar Chorwacji i osiem razy Jugosławii. To jeden z najsłynniejszych koszykarskich klubów w Europie.
W środowy wieczór to jednak nie ma większego znaczenia. Stelmet po porażce w Zielonej Górze różnicą 12 punktów nie ma nic do stracenia. Jeśli powalczy, pokaże dobry basket i nie awansuje, nikt - biorąc pod uwagę wynik pierwszego meczu - nie będzie miał pretensji. A może zaskoczy Cibonę, która przypuszczalnie już myśli o kolejnym rywalu w Euro Cup? Jeśli zagra tak jak w finale Pucharu Polski, to jest możliwe. Trzymamy kciuki by tak się stało. Mecz w środę o 18.30 w hali imienia Drażena Petrovicia w Zagrzebiu. Transmisja na platformie Cyfra Plus. U nas relacja live: www.gazetalubuska.pl