To nasze wielkie derby! Będą jeździć już 92. raz
Na razie odliczamy dni, a już niedługo będziemy to robić w przypadku godzin, które dzielą nas od drugich w tym roku derbów Ziemi Lubuskiej
O meczach zielonogórsko-gorzowskich i odwrotnie można powiedzieć wiele. Z tymi spotkaniami wiąże się bowiem sporo ciekawych wspomnień, sytuacji, anegdot oraz wydarzeń. Nieformalna rywalizacja o miano tej lepszej drużyny w regionie od lat elektryzuje kibiców i sprawia, że fani z niecierpliwością czekają właśnie na ten mecz. Te emocje, ta atmosfera! To trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy i poczuć smak tego żużlowego spektaklu...
Garść statystyk
Na początek trochę liczb. Są tacy, którzy uwielbiają statystyki i skrupulatnie analizują oraz kalkulują każdy derbowy pojedynek. W niedzielę czeka nas dokładnie 92. konfrontacja pomiędzy zespołami z Zielonej Góry i Gorzowa. Historia pojedynków Falubazu ze Stalą jest bardzo długa i równie bogata. Pierwsze derby Ziemi Lubuskiej rozegrane zostały w 1948 roku w poznańskiej lidze okręgowej w formie trójmeczu, w którym uczestniczyła jeszcze ekipa z Gniezna. Później, w tych właściwych meczach, które rozgrywano od lat sześćdziesiątych, prym wiodła drużyna znad Warty, która wygrała wszystkie dziesięć spotkań w tamtym czasie (dokładnie 1960-1966).
Dotychczasowy bilans wszystkich spotkań jest na korzyść Stali, która wygrała w sumie 50 razy (35 razy w Gorzowie i 15 w Zielonej Górze). Falubaz ma na koncie 36 zwycięstw (28 w Zielonej Górze i 8 w Gorzowie). Tylko pięć razy padł remis: 3 razy w Gorzowie i 2 razy w Zielonej Górze.
Najwyższą wygraną (różnicą 42 pkt.) gorzowianie zanotowali 2 razy: 1 maja 1961 roku (60:18) i 3 maja 1987 roku (66:24). Natomiast zielonogórzanie najwyżej wygrali różnicą 48 pkt. - 9 września 2006 roku (69:21). Najdłuższa seria zwycięstw Stali Gorzów to 10 meczów (sezony 1960-1966). W przypadku Falubazu wynosi ona siedem meczów (sezony 2006-2009).
Walka także na trybunach
Nie jest tajemnicą, że kibice Stali oraz Falubazu nie pałają do siebie miłością. Historia pamięta przypadki, że zwaśnione grupy czasem lubiły robić sobie na złość. Chociażby poprzez tak zwane oprawy na trybunach, w których można było popisać się kreatywnością i humorem. To też nieodłączny ostatnio element derbów, który tak naprawdę nadaje im kolorytu i niepowtarzalności.
Walka na oprawy i hasła w nich użyte? To zdecydowanie lepsza i bardziej kulturalna forma rywalizacji pomiędzy sympatykami obu klubów, od chociażby wykrzykiwania niecenzuralnych słów i przyśpiewek pod adresem drugiej drużyny, czy nawet... plucia. A to także się zdarzało.
W poprzednich latach bywało, że musiały interweniować służby porządkowe, a nawet policja. Dochodziło do starć. Były próby wniesienia słynnych już bomb z lontami. W 2009 roku w Zielonej Górze chcieli uczynić to ludzie kibicujący Stali. Mogło dojść do sporych szkód. Próbowano także dostać się na stadion z pirotechniką i czasami się to udawało.
Działacze lubili podkręcać
Pomysłowi byli także włodarze lubuskich klubów. Swego czasu, w sumie jeszcze nie tak dawno, potrafili pisać do siebie otwarte listy, podgrzewali atmosferę wypowiedziami, trochę dogryzali sąsiadom zza miedzy... Były szyderstwa, prowokacje, ironizowanie, dowcipkowanie, a nawet zarzuty o nienawiść względem siebie.
Dawny prezes Stali chciał nawet „wpieprzyć” zielonogórskiej drużynie, a konkretnie to dwa razy wygrać z nią na torze. Innym razem Władysław Komarnicki dał się podpuścić reporterom z klubowej telewizji Falubazu, skrytykował czołowego zawodnika Stali i później klub z Zielonej Góry skrzętnie wykorzystał to, publikując nagranie. Z kolei były szef Falubazu chociażby pozwalał sobie używać zdrobniałej formy imienia sternika Stali, nazywając go Władkiem. Robert Dowhan wyśmiewał także zamiłowanie starszego od siebie działacza do palenia cygar.
To wszystko, te drobne utarczki i zaczepki też miały swój klimat. Obecnie może trochę tego brakuje? Nie, żeby obecnym prezesom brakowało luzu i dystansu do siebie, ale widocznie czasy trochę się zmieniły. Może jeszcze działacze lubuskich klubów nas jakoś zaskoczą? Oczywiście pozytywnie.
Nie patrzą w tabele
Mówi się, że w przypadku derbów i ewentualnego przewidywania ich wyniku nie należy sugerować się dotychczasowymi rezultatami, obecnym miejscem drużyn w tabeli i tak dalej. Znajdą się tacy, którzy statystki wyrzucają do kosza i zwyczajnie idą oglądać mecz.
Co roku dziennikarze pytają zawodników, trenerów, klubowe legendy i innych, czy faktycznie te pojedynki są jakieś inne, specyficzne. Odpowiedzi są różne. Czasami ludzie ze środowiska dementują wyjątkowość tych spotkań i starają się przekonać opinię publiczną, że to mecz jak każdy, tylko na przykład bliższy wyjazd. Nie chcą podkręcać atmosfery? Być może. Większość chyba jednak uważa, że jest coś na rzeczy i spotkania Falubazu ze Stalą wyzwalają większe ciśnienie i jakieś dodatkowe emocje.
Jak będzie tym razem? To zobaczymy w niedzielę... Zielonogórzanie są mocni na swoim torze, ale Stal odniosła ostatnio bardzo ważne i cenne zwycięstwo w Lesznie. Można by tak jeszcze długo dywagować, dorzucać argumenty i analizować formę poszczególnych zawodników. Tymczasem... i tak wygra lepszy.