Poszukiwania kaprala Andrzeja Kowalczyka, obrońcy Westerplatte, muszą rozpocząć się na nowo – 82 lata po jego śmierci. Od 1992 roku w jego grobie na symbolicznym cmentarzyku dawnej Wojskowej Składnicy Tranzytowej spoczywał kto inny. To zawiła, tragiczna i smutna historia. - Widzimy, jak wiele tajemnic jest jeszcze wokół Westerplatte – mówi Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Rankiem w miniony wtorek okazało się, że Westerplatczyk kapral Andrzej Kowalczyk nadal powinien widnieć na liście nieodnalezionych polskich żołnierzy poległych w czasie II wojny światowej. W trumience z jego nazwiskiem, z biało-czerwoną szarfą znajdowały się szczątki, wiele na to wskazuje, niemieckiego żołnierza. Od 1992 roku uznawano, że kapral Kowalczyk jest jedynym obrońcą WTZ z września 1939 r. poległym w czasie walk i pochowanym na symbolicznym cmentarzyku Westerplatczyków, znajdującym się na półwyspie.
[polecane]21381109[/polecane]
Jeden z pierwszych poległych
Kapral Andrzej Kowalczyk zginął 1 września 1939 r. Na Westerplatte był wówczas kilkanaście dni – od 13 sierpnia 1939 roku. Do załogi Wojskowej Składnicy Tranzytowej skierowano go z 85 Pułku Strzelców Wileńskich w Nowej Wilejce. Pochodził z Kietlina niedaleko Radomska, w 1939 roku miał 25 lat. 1 września był tzw. dowódcą pogotowia, a gdy rozpoczął się niemiecki szturm, został skierowany do placówki Prom. Zginął pierwszego dnia obrony Westerplatte, w wymianie ognia z Niemcami obsadzającymi posterunek Schupo.
- Kapral Andrzej Kowalczyk jest uznawany za jednego z pierwszych polskich żołnierzy poległych na Westerplatte – mówił historyk Muzeum II Wojny Światowej Wojciech Samól. - Ciało zabitego lub śmiertelnie rannego żołnierza koledzy próbowali przetransportować w okolice Wartowni nr 1. Z niewyjaśnionych przyczyn nie udało się tego zrobić.
[polecane]19342161[/polecane]
Ciało kaprala Kowalczyka zaginęło. Nie został on pochowany przez Niemców, tak jak pozostali polegli Polacy, m.in. obsada załogi Wartowni nr 5. Jego szczątki mogły zostać przysypane ziemią po eksplozji pocisku lub lotniczej bomby.
- Do 1963 roku mogiła kaprala Kowalczyka była uznawana za nieznaną, tak też sądzili pozostali Westerplatczycy, jego towarzysze broni – mówi Samól. - Kapral był uznawany za zaginionego.
[polecane]19109563[/polecane]
W czasie rozbudowy portu, pogłębiania kanału, w roku 1963, w okolicach dawnej Wartowni nr 1 natrafiono na niezidentyfikowane ludzkie szczątki. Stwierdzono wówczas, że może być to zaginiony kapral Kowalczyk. Świadczyć o tym miał fragment harmonijki i elementy polskiego wyposażenia wojskowego, amunicja, znalezione przy szczątkach (dziś historycy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku podkreślają, że owo rozpoznanie było „rzekome”). Opinię tę potwierdzili wówczas Westerplatczycy, którzy dbali po wojnie o pamięć o bitwie i swoich kolegach.
Pogrzeb na cmentarzu na Srebrzysku był „cichy”, media nie informowały o nim, milczały władze PRL. Nie wiadomo także, dlaczego szczątki nie zostały złożone na istniejącym już wówczas symbolicznym cmentarzu poległych na Westerplatte.
Jak podkreśla Wojciech Samól, pod koniec lat 70 XX wieku podjęto pierwsze próby potwierdzenia tożsamości złożonych na Srebrzysku szczątków. Z uwagi na brak możliwości analizy DNA zakończyły się niepowodzeniem. Badania kontynuowano w latach 80.
[polecane]21367887[/polecane]
W 1992 roku uznawane za szczątki kaprala Kowalczyka postanowiono przenieść na cmentarzyk na półwyspie. Ponowny pogrzeb odbył się z honorami. Szczątki ekshumowano z grobu, trumnę złożono obok szczątków mjr. Henryka Sucharskiego. Dziś wiemy, że to nie kapral Kowalczyk, a wiele na to wskazuje nawet, że nie polski żołnierz, został wówczas pochowany na Westerplatte.
- Warto dodać, że w 1963 roku mogiła przygotowana na Srebrzysku dla szczątków kaprala Kowalczyka została umiejscowiona na terenie tzw. tarasu pierwszego kwatery dziewiątej cmentarza, czyli miejscu dawnych pochówków niemieckich – tłumaczył Wojciech Samól. - Dodatkowo w księdze cmentarnej odnotowano, że „nad” kapralem Kowalczykiem pochowane zostały szczątki nieznanego, niemieckiego żołnierza, odnalezione w okolicach jednej z zajezdni w Gdańsku-Wrzeszczu.
[polecane]19354005,19376533[/polecane]
Klamra z niemieckim napisem
We wtorek 16 marca, wcześnie rano, na Cmentarzu Obrońców Westerplatte rozpoczęła się ekshumacja szczątków z dwóch jedynych grobów (pozostałych poległych symbolizowały na cmentarzyku jedynie krzyże z tabliczkami). Działania te związane są z planami budowy nowego cmentarza wojskowego na Westerplatte. Ma on zostać uroczyście otwarty 1 września 2022 roku.
Trumienka znaleziona w niszy grobowej kaprala Andrzeja Kowalczyka była mocno spróchniała. Wewnątrz znajdował się worek z tworzywa sztucznego, a w nim ludzkie szczątki. Archeolodzy Muzeum II Wojny Światowej stwierdzili niemal od razu, że przy szczątkach znajdowało się... typowe wyposażenie wojskowe żołnierza niemieckiego, w tym fragmenty skórzanego pasa z klamrą (z napisem Got mitt uns) i ładownicami (sygnowane nazwą producenta i datą wytworzenia – 1937), menażkę, pozostałości dwóch skórzanych trzewików wzoru niemieckiego, fragment skórzanej podpinki niemieckiego hełmu (z sygnaturą) oraz metalowy guzik i sprzączkę.
[polecane]21367887[/polecane]
- Nie ma szczątków kaprala Andrzeja Kowalczyka – to najgorsza wiadomość. Polacy od niemal 30 lat oddawali na Westerplatte cześć jednemu z niemieckich żołnierzy, a przecież słyszeliśmy wielokrotnie, że wszystko na półwyspie jest zadbane i uporządkowane – podkreślał dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, dr Karol Nawrocki.
Szczątki pochowane w 1992 roku na Westerplatte pod nazwiskiem kaprala Andrzeja Kowalczyka zostaną zbadane przez genetyków Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Natomiast poszukiwania polskiego bohatera z Westerplatte będą musiały rozpocząć się na nowo. Taką deklarację złożyli zresztą przedstawiciele Muzeum II Wojny Światowej.
Przywracanie tożsamości
Nie ma raczej wątpliwości, że na Cmentarzu Obrońców Westerplatte spoczywały szczątki majora Henryka Sucharskiego, komendanta WST. Dowodzący obroną trafił po walkach do niemieckiej niewoli. Był wielokrotnie przenoszony między oflagami. Doczekał wyzwolenia, trafił w 1945 r. do II Korpusu Polskiego we Włoszech. Zapadł jednak na zdrowiu. Zmarł w 1946 roku. Został pochowany na polskim cmentarzu wojskowym w w Casamassima, niedaleko Bari, we Włoszech. W sierpniu 1971 r. szczątki majora Henryka Sucharskiego zostały ekshumowane i przewiezione do Polski, a 1 września 1971 r. trumnę udekorowaną Krzyżem Komandorskim Orderu Wojennego Virtuti Militari złożono w centralnej części Cmentarza Obrońców Westerplatte.
[polecane]5636206[/polecane]
Po niedawnej ekshumacji, blaszana trumienka ze szczątkami majora Sucharskiego została przeniesiona do drewnianej trumienki, która została opieczętowana i przewieziona do kościoła św. Brygidy w Gdańsku.
Przypomnijmy, jesienią 2019 roku, tuż za cmentarzykiem na Westerplatte, na porośniętym krzewami i drzewami terenie sąsiadującym z głównym szlakiem spacerowym wiodącym do ruin koszar i pomnika, odnaleziono w czasie prac archeologicznych ludzkie szczątki. Byli to polscy bohaterowie, polegli w obronie WST żołnierze, m.in. w zbombardowanej 2 września 1939 r. Wartowni nr 5.
[polecane]20672431[/polecane]
Badania genetyczne prowadzone w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie pozwoliły przywrócić tożsamość pięciu polskich żołnierzy. Rok po odnalezieniu udało się zidentyfikować spośród 9 niemal kompletnych szkieletów i kilkuset innych fragmentów kości szczątki plutonowego Adolfa Petzelta, kaprala Bronisława Peruckiego, kaprala Jana Gęburę, st. strzelca Władysława Okrasę (Okraszewskiego), legionistę Józefa Kitę. Badania pozostałych szczątków trwają.
- Sukcesem jest, że mamy zidentyfikowanych pięciu żołnierzy po niecałym roku od odnalezienia ich szczątków. Tempo jest wręcz zawrotne, zwłaszcza że to zadanie nie jest jedynym, które realizujemy w tym samym czasie - mówi prof. Andrzej Ossowski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, szef zespołu genetyków identyfikujących szczątki polskich żołnierzy.
- Zbudowaliśmy modelowy przykład współdziałania instytucji w tego typu sprawach. Jest Muzeum II Wojny Światowej odpowiadające za odnalezienie szczątków i wsparcie historyczne, prokuratura IPN, która prowadzi śledztwo, w tym poszukiwania potencjalnych krewnych poległych żołnierzy, oraz nasz zespół. Żadna z tych instytucji, działając samodzielnie, nie poradziłaby sobie z tym zadaniem.
[polecane]20738577[/polecane]
Dyrektor o kuriozum
Dyrektor Nawrocki przyznaje, że historycy, archeolodzy spodziewają się odnaleźć łącznie 16 szczątków polskich obrońców WTZ poległych we wrześniu 1939 roku, w tym legionistę Mieczysława Krzaka, który zginął w placówce Fort, i którego pogrzebano prowizorycznie (szczątki zostały prawdopodobnie spalone w trakcie prac porządkowych prowadzonych przez Niemców na Westerplatte po walkach). Poszukiwania powinny objąć również sierż. Kazimierza Rasińskiego, radiotelegrafistę, który przeżył oblężenie, jednak nie wrócił z niemieckiego przesłuchania. Być może jego szczątki spoczywają na cmentarzu na Zaspie, w grobie pod błędnym nazwiskiem.
[polecane]19301753, 19208069[/polecane]
- Jasne jest, że Westerplatte nie jest jeszcze przebadane a wiedza historyczna dotycząca Westerplatte każdego tygodnia, każdego miesiąca musi być uaktualniana – dodał Karol Nawrocki. - Nie spodziewaliśmy się odnalezienia polskich bohaterów w 2019 roku, a teraz nie spodziewaliśmy się odnalezienia niemieckiego żołnierza w polskim grobie. Widzimy, jak wiele tajemnic jest jeszcze wokół Westerplatte, w jak wielu mitach funkcjonujemy do dnia dzisiejszego. Przekonujemy się, że misja archeologiczna na Westerplatte ma ogromne znaczenie, bo nie tylko odnajdujemy tam polskich bohaterów z Westerplatte z roku 1939, ale także niemieckich żołnierzy w grobach polskich bohaterów – co pokazuje pewne historyczne kuriozum występujące na półwyspie Westerplatte przez dziesiątki lat. Kuriozum, które jest systematyzowane w chwili obecnej z powagą państwowej instytucji kultury.