To nie jest zwykły mecz!
- W tych pojedynkach zawodnicy jadą nieco inaczej. Podchodzą do derbów bardziej ambicjonalnie - przyznał Piotr Kuźniak.
Masz jakieś ciekawe wspomnienia z derbów, kiedy byłeś jeszcze kibicem?
Pamiętam pewne spotkanie w Gorzowie. Wszystkie biegi układały się na remis i chyba dopiero w przedostatnim, albo ostatnim wyścigu Sławek Dudek objechał Ryszarda Franczyszyna i to dosłownie na ostatnim łuku. Zielonogórski zespół zwyciężył dwoma punktami. Ten mecz najbardziej utkwił mi w głowie, chociaż muszę przyznać, że w każdym pojedynku zielonogórsko-gorzowskim były jakieś „atrakcje”.
A z toru?
Uczestniczyłem tylko w jednych derbach, które odbywały się w Gorzowie. Nie wspominam ich dobrze, bo bodajże zanotowałem upadek.
Jedni zawodnicy mówią, że derby to mecz jak każdy inny, drudzy z kolei zwracają uwagę na pewną specyfikę i wyjątkowość...
To nie jest zwykły pojedynek… Mówi się tak, aby odsunąć od siebie presję i emocje związane z tą konfrontacją. To szczególne starcie dla jednego, jak i drugiego zespołu. Zawsze mawiało się, że można przegrać wszystko, ale w derbach to trzeba zwyciężyć. Uważam, że to taka lokalna „święta wojna”. Przed tymi spotkaniami jest całkiem inna nerwówka.
Na czym polega ta specyfika?
Chyba na takiej rywalizacji pomiędzy miastami. Ona zawsze występowała i to na różnych płaszczyznach. Natomiast sport jest jej najbardziej dostrzegalnym wykładnikiem. Ludzie po prostu widzą, kto zwyciężył, a kto poniósł porażkę. Do całej rywalizacji dorabiana jest ta ideologia.
Kibice i te ich antagonizmy bardziej pomagają, czy może przeszkadzają obu drużynom?
Podczas samego meczu zawodnicy raczej tego nie odczuwają i nie wpływa to na ich jazdę, bo właśnie na niej się koncentrują. Myślę, że wśród kibiców widać tę „wojenkę”, chociaż mam wrażenie, że z roku na rok ona jakby się osłabia.
Brakuje tobie byłych prezesów, którzy przed derbami popisywali się w mediach?
Szczerze? Mnie to denerwowało… Oni tak naprawdę nakręcali taką niezdrową atmosferę. Różnego rodzaju wybryki, albo slogany o „wpieprzeniu” drugiej drużynie były zupełnie niepotrzebne i moim zdaniem nie na miejscu.
Pracowałeś w sztabie szkoleniowym zielonogórskiej drużyny. W parkingu bywało „gorąco”?
I to bardzo! Naprawdę mecze w Zielonej Górze i Gorzowie obfitowały w nerwy i różne sytuacje. W tych pojedynkach zawodnicy jadą nieco inaczej. Podchodzą do derbów bardziej ambicjonalnie. Proszę mi uwierzyć, że udziela się to wszystkim. Podkreślę raz jeszcze: to nie jest zwykły mecz!
Masz swojego faworyta?
Patrząc na ostatnie wyniki w lidze, to powinien być nim Falubaz, który przecież jedzie na własnym torze. Chociaż… Sporo osób jest zszokowanych po ostatnim wyczynie Stali w Lesznie. W dzisiejszym żużlu wszystko jest możliwe. Ten sport stał się trochę… dziwny. Kiedyś, jak ktoś dobrze jechał przez pół sezonu, to wiadomo było, że podobnie wypadnie także w kolejnym spotkaniu. Dzisiaj jest inaczej. Wystarczy nieodpowiednio dopasować się do toru. Do tego jakieś zrządzenie losu i zaraz wynik idzie już w drugą stronę.
Wytypujesz wynik?
48:42 dla Falubazu.