To nie koniec wojny o szkołę w Gdańsku Kokoszkach!
Minister edukacji Anna Zalewska w czerwcu uchyliła decyzję kurator ws. unieważnienia powołania szkoły w Gdańsku Kokoszkach. Związkowcy z oświatowej Solidarności nie składają broni. I zaskarżają decyzję MEN do sądu
Po tym, jak w czerwcu minister edukacji Anna Zalewska uchyliła postanowienie pomorskiej kurator oświaty stwierdzające nieważność powołania szkoły w Kokoszkach, dyrekcja placówki i władze Gdańska odetchnęły z ulgą, licząc na zamknięcie sprawy.
Minister Anna Zalewska ostro o szkole w Kokoszkach
Spokój nie potrwał jednak długo. Bo, jak dowiedział się „Dziennik Bałtycki”, oświatowa Solidarność nie złożyła broni. I decyzję minister zaskarżyła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. A to oznacza spór o szkołę na kolejne lata. I niepewność dla organizacji, która ją prowadzi.
Pozytywna Szkoła Podstawowa od dawna jest solą w oku związkowców. Wszystko dlatego, że miasto, które wybudowało nowoczesną placówkę za ponad 36 mln zł, zdecydowało, że będzie ją prowadzić prywatny podmiot - Pozytywne Inicjatywy z Pucka.
Szkoła, mimo to jest publiczna, a więc bezpłatna. Ale zdaniem związkowców władze Gdańska dopuściły się „ukrytej prywatyzacji”. Ponadto nie obowiązuje tam Karta nauczyciela. Po interwencjach związkowców, którzy apelowali, by szkołę, tak jak inne miejskie, prowadziła gmina, pomorska kurator oświaty stwierdziła nieważność powołania placówki, uznając, że stało się to „z rażącym naruszeniem prawa”. Tym samym stwierdziła, że szkoła de facto nigdy nie istniała, co stawiało pod znakiem zapytania jej dalsze funkcjonowanie.
O szkole w Kokoszkach porozmawiają w MEN
W obronę szkoły w obecnej formule zaangażowali się rodzice, władze miasta i organizacja ją prowadząca.
Byli na tyle skuteczni, że minister Anna Zalewska, tłumacząc, że ma na uwadze dobro dzieci, uchyliła decyzję pomorskiej kurator, wyrażając jednocześnie zgodę, by szkoła działała nadal tak, jak działa. Minister wskazała, że choć, jak uznała kurator, doszło w tym przypadku do naruszenia prawa, to nie można powołania szkoły unieważnić, bo nastąpiły już „nieodwracalne skutki prawne”- czyli zostały wydane świadectwa i awanse zawodowe nauczycieli. Te stałyby się nieważne, gdyby minister podtrzymała decyzję kurator, a szkołę powoływać trzeba by było na nowo.
Jedyną stroną, która od postanowienia minister mogła się odwołać, była Solidarność. I związkowcy właśnie z tego prawa skorzystali, nie bacząc na apele dyrekcji szkoły, by „się zatrzymali i odpuścili”.
- Postanowiliśmy się odwołać do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, czyli zaskarżamy decyzję pani minister - mówi dla „Dziennika Bałtyckiego” Bożena Brauer, szefowa oświatowej Solidarności w Gdańsku. - Analizowaliśmy to wszystko pod względem prawnym i uważamy, że sąd musi rozstrzygnąć, czy rzeczywiście w przypadku unieważnienia decyzji prezydenta ws. pozwolenia na prowadzenie szkoły, świadectwa uczniów i awanse zawodowe nauczycieli byłyby unieważnione. Taki argument padał w decyzji pani minister. My mamy na ten temat inne zdanie, uważamy, że nie miałoby to takich skutków, że świadectwa i awanse byłyby nadal ważne. I teraz tylko sąd może rozstrzygnąć, kto ma rację - tłumaczy Brauer. Odwołanie zostało już złożone, bo termin, by to zrobić, minął w ubiegłym tygodniu.
Więcej na temat szkoły w Gdańsku Kokoszakch
Arkadiusz Gawrych, prezes Pozytywnych Inicjatyw, mówi, że decyzja „S” jest zaskakująca.
- Bo dwie niezależne opinie prawne, które mamy, są jednoznaczne: gdyby decyzja kurator została podtrzymana, skutkowałoby to unieważnieniem świadectw i awansów zawodowych. Szkoła po prostu by nie istniała - podkreśla Gawrych. - Liczymy więc na to, że sąd podejmie taką decyzję, jak pani minister, że rozpatrzy sprawę merytorycznie, a nie według politycznych animozji. Dziwi nas, że związkowcy chcą kontynuować ten bezprzedmiotowy spór, który będzie się ciągnął przez kolejnych kilka lat. Ale nie wierzę, że sąd zrobi krzywdę dzieciom. O werdykt jestem więc spokojny - komentuje Gawrych.
I informuje, że Pozytywne Inicjatywy też złożyły skargę do WSA w Warszawie ws. uzasadnienia decyzji MEN.
- Uważamy, że wbrew stwierdzeniu minister przy zakładaniu szkoły w ogóle nie doszło do naruszenia prawa. Pewnie zostanie to połączone w jedną sprawę - mówi Gawrych.
ewelina.oleksy@polskapres.pl