To nie wypadek, to katastrofa
We wtorek na S3 zginęło sześć osób. Bus wbił się w ciężarówkę, która stała na pasie awaryjnym. To jedna z największych tragedii na naszych drogach.
W wypadku na odcinku trasy S3 między Sulechowem a Świebodzinem na miejscu zginął kierowca i pięciu pasażerów forda transita. Prawdopodobnie podróżowali ze Śląska do pracy w Niemczech. Dlaczego przed 8.00 bus zjechał na pas awaryjny i uderzył w tył stojącej tam ciężarówki? Dlaczego na asfalcie nie było śladów hamowania? Na te pytania na razie nie ma odpowiedzi... Kierowca ciężarówki walczy o życie w szpitalu w Zielonej Górze. Jest w stanie krytycznym. Ratownicy pracujący na miejscu wypadku mówili, że w życiu nie widzieli czegoś straszniejszego. To jedna z największych tragedii na lubuskich drogach.
Czarno w statystykach zapisał się też październik 2000. Na trasie Wymiarki - Konin Żagański zginęło aż siedem osób. Fiat ducato wjechał pod ciężarówkę. Busem wracali ludzie z pracy na budowie. - To była miazga, nie mieli żadnych szans na przeżycie. Ciała były zmasakrowane, a nastrój potęgowała okropna cisza na trasie zaraz po wypadku - wspomina emerytowany policjant, który pracował wtedy na miejscu tragedii.
Na miejscu tragedii ratownicy mówili, że w życiu nie widzieli czegoś straszniejszego
W 1997 roku niewyobrażalny dramat wydarzył się na ul. Kostrzyńskiej w Gorzowie. Rozpędzona toyota uderzyła w słup trakcji elektrycznej. Samochodem jechało siedem osób, dwie były w bagażniku. Nie przeżyło pięć. Kierowca był pijany. W tym samym roku na trasie do Zdroiska opel wyprzedzał kolumnę aut i uderzył w drzewo. Zginęło pięć osób.
W lipcu 2003 na drodze krajowej nr 3 życie straciła rodzina. Mały fiat i volkswagen zderzyły się czołowo. Zginęła 21-letnia kobieta kierująca fiatem oraz troje pasażerów: 13-letni chłopiec, 66-letni mężczyzna i 60-letnia kobieta - wnuczęta i dziadkowie. Rozmiar tragedii przerażał. Z fiata wypływała krew...
W lutym 2008 na drodze krajowej nr 2 pod Wityniem rozpędzona skoda octavia wypadła z drogi i uderzyła dachem w drzewo. Nie przeżyła żadna z czterech osób. Tragedia goniła tragedię. W lipcu 2008 na trasie Poznań - Świecko opel zderzył się z citroenem. Na miejscu zginęły trzy osoby. Czwarta zmarła w szpitalu. Pięć zostało rannych. Kolejne cztery osoby straciły życie w lipcu 2009 na drodze między Mirostowicami Dolnymi a Jankową Żagańską. 51-letni mężczyzna kierował oplem astrą. Stracił panowanie nad samochodem. Potrącił jadącego z przeciwka rowerzystę i doprowadził do czołowego zderzenia z fiatem 126p.
Nocą z 24 na 25 stycznia 2011 wydarzyła się kolejna niepotrzebna tragedia z alkoholem w tle. W Poźrzadle pijany kierowca audi wjechał pod tira. Zginęły cztery osoby. On przeżył. Siedzi w więzieniu. W marcu 2011 znów były cztery ofiary Do wypadku doszło na skrzyżowaniu wiejskiej drogi z krajową „dwójką” w Lutolu Suchym. Volkswagen golf nie ustąpił pierwszeństwa roverovi, został zepchnięty wprost pod nadjeżdżającego tira. Na miejscu zginęło trzech chłopaków i dziewczyna. We wrześniu 2011 na krajowej „dwójce” koło Wilkowa kierowca opla zderzył się z peugeotem. Życie straciły cztery osoby.
W listopadzie 2009 seat alhambra jechał w kierunku Sulechowa. Na zakręcie koło Klenicy wpadł w poślizg i zderzył się czołowo z tirem. Dwie osoby wyrzuciło z samochodu. W sumie zginęły trzy.
W piątek, 13 kwietnia 2012 do tragedii doszło na „trasie śmierci” z Zielonej Góry do Nowogrodu Bobrzańskiego. Rozpędzony volkswagen polo uderzył bokiem w busa renault. Dwie osoby zginęły na miejscu, trzecia zmarła w karetce. Byli to młodzi wojskowi z jednostki w Sulechowie.
Autor: Piotr Jędzura