To opowieść o wielkiej pasji. Elżbieta i Jerzy Biały z Ciborza kochają patriotyczne rajdy motocyklowe
- To prawda, że z rajdu już nikt nie wraca taki sam – przyznaje Jerzy Biały z Ciborza, który wraz z żoną Elą podróżują na motocyklu śladami ważnych, patriotycznych miejsc Polaków
Elżbieta i Jerzy Biały mieszkają w Ciborzu. Małżeństwo ma jedną, wielka pasję – rajdy motocyklowe. Ale nie takie zwykłe… Oboje podróżują śladami Józefa Piłsudskiego, a także ważnych wydarzeń w historii Polski. Kilka lat temu wybrali się nawet na… Syberię.
Katyń, Charków, Miednoje
Odwiedzili Katyń, Charków, Miednoje, Bykowinę czy Smoleńsk.
Małżeństwo dojechało bardzo daleko, bo aż pod granicę Rosji z Mongolią. Jak wspominają, na swoim motocyklu gdzie się tylko pojawili, wszędzie wzbudzali zainteresowanie.
Wymyślony konflikt z Rosjanami
- Zawsze mamy z sobą flagę Polski, przymocowaną z tyłu. Co ciekawe, zawsze wzbudzaliśmy pozytywne emocje, także wśród Rosjan. Mam wrażenie, że ten konflikt, o którym tyle się mówi, jest gdzieś tam, na szczytach władzy wymyślony – rozważa pani Ela.
Mężczyzna jako anegdotę przytacza dialog z przygodnie spotkanym Rosjaninem.
- Dlaczego nas nie lubicie? – spytał.
- Ja nie lubię? To Wy nas nie lubicie? – odpowiedział Biały.
- My Was lubimy – zdziwił się Rosjanin.
- No my Was też – podsumował ciborzanin.
Najtrudniejsze jest przygotowanie do rajdu
- Wniosek jest prosty, żyjemy w złym przeświadczeniu o niechęci pomiędzy narodami, a to nieprawda – konkluduje małżeństwo.
Z perspektywy czasu za najtrudniejsze uznają fizyczne przygotowanie do rajdu. Wszak to pięć tygodni w spartańskich warunkach.
- Ja przed wyjazdem nawet troszkę ćwiczyłem, robiłem przysiady. Przydało się, bo daliśmy radę, choć to prawda, że z rajdu już nikt nie wraca taki sam – podsumowuje pan Jerzy.