To ostatni tydzień nyskiej naczyniówki?
Za tydzień kończy się kontrakt na działalność oddziału chirurgii naczyniowej w Nysie. Nie było rozmów, żeby go utrzymać.
- Dzięki lekarzom z nyskiego oddziału chirurgii naczyniowej będę mógł chodzić - mówi z wdzięcznością 26-letni Łukasz Sokal z Pogórza koło Prudnika. 17 października w czasie prac polowych jego prawa noga została zmiażdżona przez agregat do uprawy ziemi. W szpitalu w Nysie ortopedzi szybko poskładali połamane kości i wtedy okazało się, że noga jest niedokrwiona, bo zmiażdżona jest tętnica. Uśpiony pacjent trafił od razu do sali operacyjnej oddziału chirurgii naczyniowej kliniki PAKS w Nysie. Lekarze zastąpili mu zniszczoną tętnicę fragmentem jego własnej żyły.
- Ten chory trafiłby pewnie helikopterem do Opola, ale o sukcesie takich operacji decyduje czas. Nie można go tracić na transport - komentuje Jacek Polewiak, ordynator nyskiej naczyniówki.
To drugi podobny przypadek w ciągu tygodnia. U 50-letniego mężczyzny z Nysy doszło do pęknięcia tętniaka w tętnicy biodrowej. Chory błyskawicznie wykrwawiał się do jamy brzusznej.
- Gdyby nie szybka interwencja naczyniowa, ten pacjent by już nie żył - podkreśla Małgorzata Margol, zastępca ordynatora intensywnej terapii szpitala w Nysie.
Tymczasem 1 listopada nyska naczyniówka może zostać definitywnie zamknięta. Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca, właściciel oddziału, wypowiedział kontrakt na te usługi i domaga się jego zwiększenia. Przyjmujący ponad tysiąc pacjentów rocznie oddział dostawał z NFZ 1,2 mln zł rocznie. Tymczasem wykonywano tu zabiegi za kwotę 10 razy większą. Od listopada kontrakt Nysy ma przejąć Wojewódzkie Centrum Medyczne. Opolski NFZ dotychczas nie prowadził żadnych negocjacji, aby utrzymać funkcjonowanie placówki w Nysie.
CZYTAJ TEŻ Nyska klinika serca zasiała panikę u pacjentów
- NFZ oświadczył, że każdy chory z problemem naczyniowym zostanie zoperowany w Opolu w ciągu 14 dni. To nieprawda - mówi dr Polewiak. - Pacjenci, których my kierujemy do WCM, wracają do nas, bo w Opolu wyznaczono im terminy na styczeń. Są do nas przywożeni pacjenci ze stacji dializ w WCM, bo tamtejszy oddział nefrologii nie może się w swoim szpitalu doprosić odpowiednio szybkiego terminu wykonania przetoki tętniczo-żylnej. A to jest przecież zabieg ratujący życie.