„Żałuję, że cię urodziłam” - mówiła mu. Dzieci biła, bo uważała je za własność. Jak ustalił Sąd Okręgowy w Toruniu, to matka w tym konflikcie była winna.
Historia działa się we wsi pod Toruniem. Konflikt między matką a synem trwał latami. Zażywna staruszka, która przed laty podarowała synowi gospodarkę i dom, zażądała na drodze sądowej, by syn zrzekł się teraz połowy nieruchomości.
„Źródłem większości nieporozumień jest zdaniem sądu konfliktowe i despotyczne nastawienie powódki oraz fakt, że pomimo dobrowolnego zbycia synowi nieruchomości wciąż uważa się za faktycznego właściciela” - stwierdził Sąd Okręgowy w Toruniu. I oddalił wniosek pani Wandy. Oto szczegóły tej sprawy.
Matka: ubliża i szarpie
Ponad 7-hektarowe gospodarstwo i dom podarowało 40-letniemu dziś mężczyźnie oboje rodziców. Akt notarialny sporządzony został w 1999 roku. Główny wpływ na taką decyzję miał jednak ojciec. Po jego śmierci pod wspólnym dachem zaczęło się dziać coraz gorzej.
Pani Wanda to dziś staruszka, poruszająca się o kulach, ale i jeżdżąca sama rowerem. Aktywna i energiczna, jak odnotował sąd.
Seniorka wystąpiła do Sądu Okręgowego w Toruniu żądając, by syn złożył oświadczenie woli, w którym połowę podarowanego mu przed laty majątku przepisze na nią. Jak uzasadniła żądanie?
Twierdząc, że syn jej ubliża, szarpie, nie wozi do kościoła, nie rozmawia z nią, nie interesuje się jej stanem zdrowia.
Więcej - seniorka podniosła też, że syn kompletnie zaniedbał dom, a grunty leżą odłogiem. Jednym słowem: syn dopuszcza się wobec niej „rażącej niewdzięczności”, a podarowaną gospodarkę spisuje na straty.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień