To się nie dzieje - komentarz Janusza Życzkowskiego
Jak radzić sobie ze zrezygnowaniem i poczuciem krzywdy? Co zrobić w obliczu tragedii, która jest następstwem doznanego zła? Gdzie szukać ratunku i zadośćuczynienia? Dziś w GL opisujemy historię kolejnych osób, które miały doświadczyć mobbingu ze strony przełożonych w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Gorzowie.
Ze sprawozdania męża byłej głównej księgowej WORD, śp. Barbary Suchogórskiej wyłania się wstrząsający obraz zaniedbań, zaniechań, patologicznych relacji i partyjnej zmowy. Pod wpływem naszych wcześniejszych publikacji mężczyzna zdecydował się opisać to, czego doświadczyła jego zmarła przedwcześnie żona.
W jego ocenie, to właśnie mobbing i sytuacja w ośrodku doprowadziły do nawrotu choroby nowotworowej i jej tragicznego końca. Podobnie jak w opisywanej przez nas wcześniej sprawie mobbingu i molestowania Magdaleny Szypiórkowskiej, również tu o sytuacji informowane były osoby ze ścisłego kierownictwa Platformy Obywatelskiej, ale interwencje te trafiały w próżnię i nic się nie zmieniało. Zmowa milczenia każe zadać pytania o standardy, a raczej ich brak, odpowiedzialność prawną i polityczną oraz o to do ilu podobnych sytuacji dochodzi w regionie.
O sprawie będziemy pisać dalej mimo skandalicznych nacisków i presji, które wywierają na Gazetę Lubuską najważniejsi politycy rządzącej regionem koalicji. Próba wpłynięcia na skład osobowy redakcji oraz pouczanie o tym jak pisać, a jak nie w największym wojewódzkim dzienniku, musi spotkać się ze zdecydowaną reakcją. Sytuacja jako żywo przypomina inne, o których głośno było przed laty i wpisuje się w smutną konstatację, że ci, którzy najwięcej mówią o demokracji i wolności słowa, w rzeczywistości z wartościami tymi mają niewiele wspólnego.
Chcę w tym miejscu podziękować prezesowi zielonogórskiego oddziału Polska Press Grupy za właściwą reakcję na skandaliczną próbę wpłynięcia na niezależność naszej redakcji. Za wsparcie dziękuję również pani Jolancie Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Walka o wolność słowa dzieje się tu i teraz, a jej lubuski front przebiega tam, gdzie buta samorządowej władzy spotkała się z krzywdą i oczekiwaniem sprawiedliwości. O prawdę warto bić się do samego końca.